- Gdzie mogę tego dokonać? Czy macie tu jakaś łaźnię? Czy tez może myjecie sie, ochlapując wzajemnie brudna woda wprost z wiadra.
Kobieta zasmiala sie szyderczym smiechem. - Brudna wode marnujemy do budzenia takich jak ty O'Connor. Wiadro z czysta masz w kacie.
Powiedziawszy to usadowila sie wygodnie na hamaku przygladajac sie twoim poczynania. Kajuta byla raczej niewielka choc wygodna. Wisialy w niej dwa hamaki, stala dobrej roboty szafa i biorko. Samotna lampa naftowa oswietlala pomieszczenie nadajac mu przyjemny miodowy kolor. Nagle rozleglo sie delikatne pukanie do drzwi i czyjs delikatny glosik zapytal: - Eris skonczylas sie juz z nim bawic? Jak tak to Luis prosil abysmy przyszly do jego kajuty.
Kobieta, ktora nazwano Eris wzniosla oczy ku niebu i z westchnieniem powiedziala. - Bede za chwile Elizabeth.. Udobruchaj go jakos.. Wiem ze potrafisz..
Nastepnie zas slyszac ciche kroki swiadczace o oddalaniu sie Elizabeth zeskoczyla z hamaka i podeszla do mezczyzny. - Musimy pogadac ale nie teraz... Tede czekala na ciebie kolo zwojow z linami o polnocy.. Sprobuj nie zaspac...
I zaglebila sie w portalu przy dzwiekach jekow rozdzielanej materii.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |