Książę przez dłuższą chwilę milczał, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. Przez cały czas wpatrywał się w Malcolma, podpierając głowę na splecionych dłoniach.
- Świat, jako więzienie - powtórzył nadal pogrążonych w myślach - Nasz świat, jako mamer dla przestępców. Taaa.... przyznasz waść, że to koncept doprawdy szalony. Według niego wy, przybysze z zewnątrz, musielibyście być zbrodniarzami, nasza Gusta Magla, to burgrabia, który przestępców ściga i ich skazuje, a my... mieszkańcy tych ziem, musielibyśmy być strażnikami, no bo kimże innym.
Książę zaśmiał się półgębkiem.
-Wybacz waść, ale idea ta jest absurdalna i niedorzeczna, że śmiech sam ciśnie się na usta. Był co prawda u nas taki jeden mędrzec. Nazywał się podajże Kavka. Głosił podobną filozofię. Napisał nawet na ten temat filozoficzną przypowiastkę. O ile mnie pamięć nie myli tytuł tegoż dzieła to "Proces, czyli o niedolach człowieka niewinnego w ślepe tryby machiny sprawiedliwości kosmicznej wciągniętego" Nie zdobył on jednak zbyt wielu wyznawców i słuch szybko o nim zaginął.
Lord przerwał i znowuż przez chwil kilka nad czymś poważnie się zadumał.
- Pomyślmy jednak z szerszej perspektywy, boskiej, że tak powiem. Z takiej perspektywy, cały świat jako miejsce wiecznej zsyłki, brzmi dość sensownie. Uważam jednak, że bóg który wpadłyby na taki pomysł i go zrealizował musiałby nie tylko być szalony, ale i niezwykle sadystyczny. Kto wie? Może tak naprawdę wszyscy bogowie właśnie tacy są i dlatego też właśnie są bogami.
Zakończył lord Giftshtov z tajemniczym i dość niepokojącym uśmieszkiem.