Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2019, 22:11   #215
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Bebok w swoim mil-spec od "rodzinnej" Saeder Krupp i z olbrzymim Aresem HVAR w krótkich, krasnoludzkich łapach był na podwójnie uprzywilejowanej pozycji względem lżej wyposażonych kolegów.

Cofał się jako pierwszy i zapewniał osłonę ogniem zza takiej osłony jaką akurat się dało poskładać w ciągu kilkudziesięciu sekund.
I cofał się znowu. I znowu. Byle nie dać się wciągnąć w walkę wręcz z powietrznodestancowcami, w walkę w której on, z siedzący większość życia przed hologramami, nawet w najlepszej formie, zginałby błyskawicznie. Tak wykończony jak był teraz, mógłby paść jeszcze przed pierwszym ciosem.

Lockheed X2 wykonywał swoją ostatnią, honorową pętlę nad polem boju, raportując drogi którymi wycofywali się towarzysze Beboka. Po kolei znikali z radaru - dosłownie i w przenośni. Sam krasnolud nie był jeszcze zdecydowany co do shadowrunningu jako najlepszej formy spędzenia reszty życia, ale rozważania przerwało niebezpiecznie groźne trafienie które przebiło się przez karoserię samochodu za którym się ukrywał.
Scouter mówił: czarciopyłowe RPKS-74, a X2 dopowiadała drugą bezcenną informację: kąt 12,3 stopnia na lewo, 142,4 metra, na dachu garażu między budynkami. W dodatku z dronem medycznym, jego samotnomyśliwska mać.
Odpowiedział kilkoma pociskami zza rogu i dorzucił sobie obraz AR przeciwnika do wizji.

Miał tu niemal antyczny, tri-widowy Meksyk z początków XXI wieku. Kto pierwszy popełni błąd i da się trafić, przegrywa. Przy kalibrze z jakiego walił wróg, pancerz mógł pomóc ... a mógł nie pomóc. Przy kalibrze z jakiego strzelał Bebok, droid medyczny mógł szprycować wroga utrzymując go w walce pomimo trafienia ... a mógł nie mieć żadnej nogi do której miałby coś wstrzyknąć.

Tak więc, Bebok cofał się dalej, oddalając od pola walki. Ciężki, szturmowy pancerz nie zachęcał do biegania w nim maratonów, a czas grał na rzecz VDV, bo w każdej chwili ktoś jeszcze mógł się dołączyć do pościgu.
Pięciokrotnie krasnolud próbował się złożyć do strzału na podstawie wskazań z powietrznego drona, ale wrogi rkaemowiec kluczył w podwórzach tak, że zawsze wypadał mu z strefy pewnego strzału. Choć tyle dobrego, że za drugim razem udało się zdjąć mu drona, a on wciąż wydawał się być nieświadomy polskiego oka na niebie.

Sprawa zamknęła się głupio i mało chwalebnie. Bebok potknął się zbiegając po schodach, zjechał na dół na pancernych kolanach i z wielkim hukiem wyrżnął o ścianę. Desantowiec rzucił się do przodu by skorzystać z tej okazji ... i dostał trzy pociski w środek piersi.
Te pancerze były konstruowane po to żeby chronić przed takimi małymi rzeczami, a Bebok, choć komandosem był od siedmiu boleści, był riggerem.
Riggerzy żyli z posiadania refleksu szybszego niż nawet ponadprzeciętny metaczłowiek.

Nowych faktów nie należało się już spodziewać, a decyzję trzeba było podjąć. Powrót do wojska - a zgadzał się z ocena że JWK raczej nie planowała go wypuścić, zwłaszcza po stratach które tutaj poniosła - albo zniknięcie w cieniach.

Później wielokrotnie pluł sobie o to w brodę, ale wybrał życie w cieniu. Nie dla ideologicznej, słusznej pomsty - to miał w nosie, spędził dość czasu w korpo żeby znieczulić się na żar powołania. Nie dla przygody i adrenaliny - bo tego wśród komandosów zaznałby pod dostatkiem.
Zaważyła jedna prosta, acz w krasnoludzko-śląskim umyśle Beboka ważna kwestia.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 28-11-2019 o 22:16. Powód: tak, to celowe niedopowiedzenie.
TomBurgle jest offline