- Czyli kapitan Krane odwiedzał państwa? Osobiście przybył, aby prosić Pani męża o powrót na statek czy złożył mu ofertę lepszego kontraktu? - wypalam z pytaniami. Ciekawie, skoro Krane tutaj zaglądał, miał ku temu jakiś powód. Nie fatygowałby się po Mandrigala osobiście, zwłaszcza po przejęciu floty, gdyby Xander nie byłby mu do czegoś potrzebny, albo był wspólnikiem w czymś intratnym. - Chyba nie mogli państwo narzekać na brak finansów podczas służby męża w Wolnej Flocie, prawda? Wie pani - rozkładam ręce w teatralnym geście, zakładam nogę na kolano w nonszalanckim geście. - po kilku porażkach, zwłaszcza dla Skaelen-Har i nieudanej próbie powrotu do poprzedniego poziomu w Gunmetalu, taka praca musiała być jak duży haust świeżego powietrza w dusznym pomieszczeniu.
Tym co mnie zmroziło, choć zachowałem to dla siebie, była opowieść o buncie. Gdybym nie przeczytał raportu jaki podesłał nam Estiree, zrzuciłbym bunt na atmosferę wśród załogi, albo osobiste dowodzenie Krane'a. Jego biografia aż śmierdzi despotą i cwaniakiem. Sęk w tym, że to co stało się na Nefricie, pasuje do metod działania poszukiwanego psykera. Załoga, która rzuciła się na kadrę dowódczą, z braku laku wybiła siebie w krwawej łaźni. W jakiś sposób to szaleństwo ominęło kadrę. Tylko jak?
- Czy Pani mąż prowadził pamiętnik lub dziennik? Ma pamiątki z czasów służby w Wolnej Flocie?