Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2019, 18:54   #120
Amduat
 
Amduat's Avatar
 
Reputacja: 1 Amduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputację
Czas… tyle czasu w jednym miejscu! Zmarnowanego, przepuszczonego między placami. Zastałego jakby był owadem zamkniętym w żywicy! Jak kamień, jak lód, jak śmierć albo zepsuty zegar.

Czekać…

Alecto z domu Xan’Tai nienawidziła czekać. Czekać, snuć się po lądzie, jednym i tym samym. Szybko darowała sobie przechadzki po ulicach Czerwonego Kwiatu, zbyt roztargniona aby bez kłopotów wracać później na statek o odpowiedniej porze.

Zastój ją drażnił, irytował. Miała wrażenie że zaraz sama zamieni się w kawał metalu, albo kupę żwiru. Tym bardziej drażnili ją mieszkający w porcie ludzie. Mijając ich na ulicach patrzyła im w oczy zastanawiając się jak mogą być tak radośni? Byli uwięzieni, uwiązani do jednego miejsca bez chęci aby coś zmienić. Wciąż oglądali te same widoki, oddychali tym samym śmierdzącym powietrzem. Widzieli te same gwiazdy. Więźniowie wmawiający sobie że są wolni, choć nie wiedzieli czym wolność naprawdę jest.

Gdzie tu sens?

- Bezsens… bezsens… bezsens… bezsens… bez.. - monotonne mruczenie praktycznie nie ustawało, aż wreszcie trójoka zaszyła się w Sanktuarium Błysku, warcząc na wszystkich i wszystko, co próbowało wejść z nią w interakcje. Żałowała że nie może być teraz z wujem-bratem-kuzynem Spadem, który najpewniej przemierzał niezbadane dotąd zakątki kosmosu, ścigając się z czasem, przeciwnikami i nowymi szlakami. Pionierzy, poszukiwacze… zamknięta w uziemionym statku, na uziemionej stacji, Alecto zazdrościła mu aż do bólu i zgrzytu zębów.

Aby zająć czymś głowę zabrała się za przeglądanie map, jednego z niewielu pozytywnych aspektów pobytu w klatce. Dzięki nim z sieci plotek, klechd i opowieści, dało się przejść na etap namacalnych szlaków, wyznaczonych na papierze już bez niedomówień. Pochylając się nad nimi Nawigator mamrotała pod nosem jakby mniej boleśnie, zatopiona w pracy i prawie nie odczuwała upływającego czasu. Zaczęła też węszyć, sięgając przez zasłonę między Materium, a Immaterium, aż wreszcie znalazły nikłą pajęczą nitkę, zagubioną wśród wielu innych nitek Ogrodu. Znalazła trasę przemierzaną przez Sovereign Venture Trasków. Znalazła furtkę użytą przez ich Ogrodnika, gdy opuszczał Ogród w Rubycon II i tę wcześniejszą, kiedy lecieli z Rubyconu. Celowali mniej-więcej w Pobojowisko, więc korzystając z wiedzy zdobytej na ostatniej wyprawie, szło prościej… choć nie prosto.

- Bezsens… bezsens… bezsens… bezsens… - mamrotanie dochodzące z ust mutantki brzmiało niczym mantra i nie było wiadomo, czy w ogóle je jeszcze rejestruje, ślęcząc nad papierami i przyrządami, gdy próbowała zapomnieć o nieznanych galaktykach na rzecz spraw przyziemnych.



// rzut i przerzut na 'Tracks in the Stars'
 
__________________
Coca-Cola, sometimes WAR
Amduat jest offline