Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2019, 20:06   #220
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Kocur

Nowy rok 2064

Kocur ubrany w maskujący kombinezon i uzbrojony w zeissowskie Smartglassy od dwóch dni obserwował Malbork. Ukryty wśród śniegu, wraz z całym oddziałem rozpoznawali drogi podejścia dla wiosennej ofensywy. Zero krępujacego ruchy pancerza, zero ciężkiej broni. Od zdobycia Elbląga minęły już dwa miesiące.

Cudem udało mu się z tego wyjść z twarzą.

***


Elbląg, dwa miesiące wcześniej, natarcie VDV

Sierżant samotnie przekradał się na zachód, przez ruiny, dwa kroki do przodu, jeden do tyłu. Chciał jak najszybciej dotrzeć pod most, ale VDV coraz bardziej naciskało. Uskoczył do ruin i po chwili był na tyłach wrogiego oddziału. Jeszcze tylko moment. Z wyskoku dosiągnął urwanej drabinki i zajął pozycję dwa piętra wyżej. Był za linią frontu, sam już nie wiedział czy po tej dobrej. Przed nim VDV rozwijało natarcie. Zaczęła się strzelanina.

Oddział AW był niemalże otoczony, ich dowódca albo był głupi, albo dosłownie stracił łeb. Byli w takiej samej sytuacji jak Kocur nas Stawami, po którymś z kolei ataku (Jezu, ale to było dawno). Nie zdążyli utrzymać linii frontu, byli zbyt wysunięci.

Według Kocura zero szans. Coś w nim pękło, albo odezwało się wyszkolenie. Dobiegł do drugiej (ocalałej) klatki schodowej i w trymiga znalazł się na parterze. Pistolet w gotowości. AW ostrzeliwało się zza rampy załadunkowej, kacapy powoli ich okrążały. Zaczął od flanki. Z Coltem nie było sensu pchać się do przodu.

Nożem zdobędziesz pistolet, pistoletem, peem, peemem karabin, stara partyzancka prawda. Wystrzały z Colta w tym hałasie były niesłyszalne. Kocur podszedł jak najbliżej, wymierzył. Strzelił po nogach, zaskoczony przeciwnik, co został trochę z tyłu, zwalił się na ziemię i zanim zdążył zareagować, kolejny pocisk trafił go z bliska w głowę. Kocur wyrwał karabin i na początek rzucił granatem, też trofiejnym. Wybuch zdezorientował przeciwnika, AW nie było w stanie tego zrobić - byli za daleko. Wycofał się. Czołgając się wśród gruzu i szkła dotarł do kolejnych ruin, zajął pozycję. Wycelował.

Kolejne serie trafiały kolejnych wrogów, którzy w ogóle go nie zauważyli. Nikt do niego nie strzelał, musiał tylko uważać na swoich, walących do VDV w jego kierunku. Kolejna seria, kolejny człowiek wali się na ziemię. Kocur wyłączył detektor, wiedział że leci na czarnym pyle.

Zmienił pozycję, w idealnym momencie, bo tamci musieli się skapnąć że coś nie halo. Szczególnie jak któryś dostał postrzał w cztery litery. Kocur wykorzystał zamieszanie i przekradł się kilkanaście metrów do przodu, otwierając ogień z flanki. Kolejny wróg padł na ziemię, pancerz nie za bardzo chronił jego szyję. Walił na krótki dystans, po ostatnim pocisku wywalił kałacha.

Jeszcze kilkanaście metrów i był przy swoich, waląc z pistoletu do VDV. Bardziej na pokaz, byle pokazać AW, że jest z nimi. Potyczka trwała jeszcze dobry kwadrans, zanim Kocurowi (podoficer dowodzący oddziałem AW gryzł piach) udało się wyrwać z okrążenia.

A reszta jest już oficjalnie znana, powrót i połączenie z niedobitkami z JWK, będącymi teraz zapchajdziurami szybkiego reagowanie. Kolejna porcja stymulantów i dalej na front. Aż ruskim nie rozsypał się sprzęt.

Bitwę przeżyło łącznie pięciu, z jego i z oddziału Rudego. Sam sierżant Bebok według komunikatu nie żył. Kocur tylko się uśmiechnął. Sam był w miejscu, z którego nie było mowy o jakiejkolwiek lewiźnie. Podczas bitwy nie miał bezpośredniego kontaktu z riggerem (to spotkanie w szkole się nie liczy), cały czas walczył. Oficjalnie po jego samotnym powrocie w ruiny w celu sprawdzenia co z Piotrkiem został zaskoczony przez falę VDV i musiał się okrężnie przebijać do swoich linii, przy okazji utrzymując obronę i przejmując dowodzenie oddziałem AW w krytycznym momencie bitwy, co przyczyniło się do zniszczenia sił VDV i wygranie bitwy o Elbląg. To przyczyniło się do późniejszego awansu.

Zluzowany oddział wyglądał jak zombie, czarni na twarzach, piach na języku, naćpany wzrok, powłóczenie nogami. Przeżyli. Ciężarówka wywiozła ich na głębsze tyły, do innego szpitala. Zmycie brudu, połatanie ram i szpryca na neutralizację stymulantów. Warty pełnił oddział AK.

Przeżył.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 01-12-2019 o 20:10.
JohnyTRS jest offline