Bebok stał za kotarą i przyglądał się całemu towarzystwu. Mimo, ze był ubrany w najlepszy strój jaki udało mu się odnaleźć kiedykolwiek w lesie, który po prawdzie podpierdzielił lokalnemu baronowi gdy wziął się za pannę służebną nadal czuł się nie pewnie.
Przestępował z nogi na nogę, zdziwiony że ktoś go w ogóle gdzieś zaprosił. Nigdy nie był w domu pełnym ludzi i prawdę powiedziawszy zupełnie inaczej wyobrażał sobie to wszystko. Ale jak to mawiają leśni ludkowie jeśli wejdziesz miedzy wrony musisz krakać jak i one a ponieważ dostrzegł że wszyscy się odzywają postanowił również wyjść za zasłon i się odezwać. Niestety zaplątał się w kotarę i upadł na środek pomieszczenia ze sporym hukiem. Szybko jednak wstał, otrzepał swój nie wygodny strój, zwykł był chadzać nago, skłonił się tak jak gajowy kłaniał się przed panem i wygłosił, najdłuższą przemowę do jaką miał okazje wygłosić od dawna
- Cześć jestem Bebok, miło mi was poznać.
__________________ Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett |