- Dobra, dobra – odparł Konrad, nie tracąc rezonu na słowa Mikołaja.
Prawdą było to, że Lilka ostatnio zniknęła na parę dni, ale z drugiej strony, przecież to nie było nic dziwnego. Konrad pamiętał parę razy, kiedy Lilka uciekała z domu na parę dni lub tygodni po to, aby powrócić z wieściami o tym, jak piła gorzałę i mieszkała przez ten czas z bezdomnymi z dworca głównego. Liliana, kto jak kto, ale nie należała do domowników.
Wreszcie, te oszczerstwa gadał robot. Maszyna, która wzięła się niewiadomo skąd. Konrad zamierzał odkryć tą tajemnicę.
- Niby skąd wiesz, że Lilka jest szpiclem, co? - zapytał Konrad, szukając w powszechnym rozgardiaszu czegoś, co mogłoby posłużyć za knebel. - Zawsze była z nami. I coś ty taki tajemniczy? Przecież chcemy odbić twojego ojca. Rozluźnij zwieracze, Mikołaj. My przychodzimy z pomocą, a ty próbujesz udusić Ewkę. Gadaj, o co tutaj chodzi, albo Darek zawirusuje twój system.
Podszedł do Ewki.
- Nie martw się – pocieszył ją. - Jakoś to będzie.
W międzyczasie, kiedy robot gadał, zamierzał przetrząsnąć pokój i pozwolić Darkowi zbadanie lśniącej konsolety. Przyglądał się także Lilce. Nie był pewien, czy oszczerstwa robota są prawdziwe.
__________________ Evil never sleeps, it power naps! |