Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2019, 21:18   #167
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Roboty skoczyły. Batmobil z piskiem opon wystrzelił do tyłu. Sieć pomknęła w przeciwnym kierunku łapiąc wszystkie postacie w locie. Runęły na ziemię w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą kończyła się maska.

Cytat:
Procedura eksplozji aktywowana.
Nagle niewielkie kule znajdujące się na każdym fragmencie liny eksplodowały w jednej chwili. Uwięzieni natychmiast znieruchomieli. Niewielkie, słabe ładunki nie mogły nikomu wyrządzić realnych szkód, ale nadawały się do ogłuszania.
Nie powstrzymało to pozostałych.

- Przepraszam, czy moglibyście... uhhh... coś wreszcie wymyślić? - odezwał się w ich słuchawkach Spider-Man.

Bury hamując zdecydowanie obrócił kierownicę. Nagle poczuł opór szybko przełamany przez zbyt zdecydowaną siłę, z jaką Witold wykonał obrót. Batmobil odpowiedział natychmiast pozostawiając tylne koła w miejscu, zaś przednie zostawiły ćwierćkolisty ślad na nawierzchni. Samochód stał pod delikatnie zbyt ostrym kątem.

- Jak długo możesz go przytrzymać? - zapytał Batman.

Witold wcisnął pedał gazu. Pomknęli wzdłuż ściany roztrącając palety. Znajdowali się po przeciwnej stronie do wyjazdu. Metalowi żołnierze rozproszyli się po niemalże całej hali ściągani do poruszającego się szybko pojazdu jak opiłki do magnesu. Nie było jak dostać się na drugą stronę. Przeciwnicy byli wszędzie.

- Jeszcze... dam radęęęęęę! Ej, tak nie gramy!

Zahamował, gwałtownie obrócił kierownicę. Znów napotkał opór w pobliżu miejsca, w którym powinien powinien zatrzymać obrót i tam właśnie go zakończył. Ściany magazynu zawirowały. Batmobil zatrzymał się perfekcyjnie w rogu. Zatem tak Batman to robił. Wspomagał się technologią. Dlatego był w stanie ominąć przeszkody z dokładnością do milimetrów. Musiał być świetnym kierowcą, bo nawet ten system nie zadziałałby w rękach amatora, ale pomoc komputera dawała niewiarygodną wręcz precyzję.

W tym czasie Adam niemal równie szybko biegał palcami po ekranie dotykowym nie zwracając uwagi na to, co się działo. Przynajmniej w maksymalnym stopniu, na jaki mógł zmusić samego siebie w obracającym się, pędzącym środowisku.

Cytat:
Dostęp przyznany za pomocą pakietu "Wyrocznia".
Na ekranie pojawił się obraz miasta widzianego z niezbyt wysokiego lotu ptaka. Był to ten sam obraz, który widzieli wcześniej na jednym z ekranów Batmana. Sowieta z niepokojącym, zimnym spokojem próbował trafić Spider-Mana uchylającego się chyba wyłącznie za pomogą pajęczego zmysłu. Ataki były tak szybkie, że Parker nie nadążał z kontrami. Odskakiwał i odciągał się od Sowiety za pomocą pajęczyn, ale jego metalowy przeciwnik niemal natychmiast skracał dystans.

Bury obserwował jak metalowa armia zbliża się do nich. Czekał. Ściągał ich do siebie, do rogu. Zmniejszał ilość przeciwników w pozostałej części magazynu. Wystarczyło się tylko przebić.

W innej części miasta Parker strzelał sieciami po nawierzchni ulicy gęsto zaścielonej pajęczyną. Spowalniało to Sowietę, lecz nie aż tak bardzo. Metalowe odnóża wbijały się w asfalt i wyrywały z niego z ogromną siłą. To wyglądało tak, jakby jego metalowy oponent dysponował niekończącą się wytrzymałością i wiedział o tym. To wyglądało tak, jakby próbował zamęczyć Petera. Skutecznie. Spider-Man odskakiwał próbując trafić go pajęczyną, lecz Sowieta z dużym powodzeniem potrafił unikać ataków. To była kwestia czasu aż trafi Parkera.

Byli coraz bliżej. Prześwit zmniejszał się jak morze zamykające się podczas biblijnej przeprawy Egipcjan. Czekał.
Nagle mocno wcisnął pedał gazu. Moment obrotowy Batmobila był fenomenalny. Wystrzelili tak gwałtownie, że wszystkich wewnątrz wcisnęło głęboko w fotele. Czuli jak materiał ugina się pod ich ciężarem.
Mimo wszystko nie mieli szans na dotarcie przed zamknięciem się uścisku. Musieliby wystartować wcześniej.

Powietrze przeszyła fala impulsu elektromagnetycznego. Najbliżsi oponenci potykając się zgubili krok. Ci nieco dalej za nimi wpadli na tych, którzy tak gwałtownie zwolnili. Z brzękiem metalu, po którym nastąpił długi, przeciągły zgrzyt, wpadli na karoserię przemykającego obok samochodu. Witold zahamował i zakręcił ustawiając się idealnie równolegle do kolejnej ściany.

Cytat:
Trwa ładowanie generatora impulsu elektromagnetycznego.
Na ekranie pięść Sowiety odrzuciła Spider-Mana, który zdążył jeszcze wypuścić pajęczą linę w kierunku latarni. Wyhamował i upadł. Nie podnosił się.

Ponownie gaz, lecz tym razem w kierunku wyjazdu. Rozproszeni żołnierze już zmieniali kierunek. Ci najbliżsi opadłych wrót pospiesznie wracali pod nie, by utworzyć barykadę. Zaczynali już opierać czerwone lance o ziemię pod kątem jak pikinierzy stający naprzeciw szarżującej kawalerii. To musiała być szybka akcja. Bardzo szybka.

Sowieta nie ruszał się obserwując leżącego Petera. To nie mógł być koniec jego walki. Chyba. Kogoś takiego jak on nie dało się pokonać jednym ciosem. Prawda? Może to obraz się zawiesił?
Spider-Man gwałtownie szarpnął trzymaną linę. Latarnia wygięła się i z hukiem trzasnęła o nawierzchnię pokrytą pajęczyną. Metalowe ciało Sowiety napięło się gwałtownie, gdy po sieci zaczęły tańczyć łuki elektryczne.

Gaz i akcelerator. Wskazówka niemal natychmiast dotarła w okolice 300 km/h. Niemal natychmiast po wystartowaniu musiał wcisnąć generator fali uderzeniowej, by nie wpaść na rząd czerwonych lanc. W niemal niemożliwej próbie próbował wymijać pojedynczych, zbliżających się oponentów przez delikatne kontry. Delikatnie w prawo - opór. nieznacznie w lewo - opór. Wyglądało to niemal jak drżenie kierownicy.

Pod maską rozległa się potężna, głucha eksplozja. Jakby silnik rozleciał się na drobne części. Jakby sami mieli wylecieć w powietrze. Zamiast tego cały rząd przeciwników oderwał się od podłoża i wyleciał na zewnątrz, zaś tuż za nimi Batmobil. Koła przejechały po kilku leżących ciałach. Bury zaczął hamować, lecz samochód się nie zatrzymywał. Obrócił kierownicę. Zaczęli sunąć bokiem. Zbliżała się ściana. Bardzo szybko się zbliżała. Wskazówka prędkościomierza opadała przeraźliwie wolno.

Zatrzymali się dotykając cegieł. Gdyby jakiś kierowca Formuły 1 miał taki sprzęt, byłby nie do pokonania.
Złota błyskawica przecięła rdzawoczerwone, bezchmurne niebo. Świat był skąpany w czerwieni.

W słuchawkach rozległ się kaszel. Na ekranie Parker trzymał się za bok, zaś drugą przytknął do ucha.

- Nie dobrze, nie dobrze, bardzo nie dobrze! Wycofuję się! Do wszystkich! On gra na czas! Słyszycie? To nie my, to on gra na czas! Batman, mamy złe dane! On już od jakiegoś czasu jest inteligentny i nas przetrzymuje! Batman, słyszysz mnie?!

Cisza.

Ze środka zaczęły wysypywać się pędzące roboty.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline