Rozkaz przyszedł niespodziewanie, zastał sierżanta podczas przeglądu koni i oporządzenia jeździeckiego jego oddziału. Gdy posłaniec wręczył mu zalakowany pergamin Otto wiedział że przepustka jego oddziału została z tą właśnie chwilą anulowana, wiedział to nawet przed zerwaniem pieczęci. Zawołał chłopca stajennego i zakomenderował że konie mają być gotowe do drogi w ciągu godziny i strzelił kciukiem w powietrze srebrnym szylingiem na znak że jak spisze się dobrze to otrzyma zapłatę. Chłopak widząc błysk srebra szybko i trochę niedokładnie zasalutował, co przypłacił odciskiem na czole i czym prędzej pobiegł siodłać konie oddziału.
Zimny lak pękł cicho i sierżant wczytał się w treść rozkazu.
Sierżancie Otto Hindelberg, doszły do Naszych uszu pogłoski że banda kilkunastu plugawych goblinów plądruje wioski i napada na przejezdnych na drogach między Sudvorposten i fortem Grunbaum. Zadaniem Waszego oddziału jest rozbicie bandy, unikajcie wszak walnej bitwy, zabicie herszta jest waszym priorytetem, resztę goblinów w miarę możliwości rozpędzić i unikać strat własnych. Zimę przeczekacie w forcie Grunbaum.
Okażcie przeto ten pergamin kwatermistrzowi, zobowiązuje go do wydania każdemu członkowi waszego oddziału prowiantu i obroku na trzy tygodnie.
Podpisano
Kapitan Hans Lagerbak dowódca III chorągwi lekkiej jazdy Ostlandu
***
W ciągu niecałej godziny oddział już galopował po trakcie, mimo że usłyszał kilka stłumionych przekleństw to nikt otwarcie nie zaprotestował. Wszyscy wiedzieli że na trakcie trzeba osłaniać nawzajem plecy i czujnie wypatrywać niebezpieczeństwa. Nie była to ich pierwsza wspólna misja, członkowie oddziału sprawdzili się podczas kilku ostatnich miesięcy na szlaku i Otto wiedział że może na nich polegać.
***
Zawieja zerwała się całkowicie niespodziewanie, wiatr sypał lodem w oczy i wyciągał oddech z płuc, momentalnie też ogień zmarniał jakby ktoś chlusnął na niego wodą z wiadra, do tego konie spłoszone w takich warunkach nie byłyby do odnalezienia, trzeba było szybko działać.
-
Cichy, Marcus, Gunnar! - wrzasnął z całych sił starając się przekrzyczeć zawieje -
Musimy spętać konie, zarzućcie im koce na łby to się uspokoją! - krzyczał starając się przekrzyczeć rżenie koni, jednocześnie wyciągnął linę z zamiarem spętania zwierząt za uzdy do jednego drzewa.
-
Łapcie za uzdy, musimy je związać razem! - zdzierał sobie gardło dalej.
-
Iz pilnuj ognia, dorzuć wszystkie drwa! Reszta do zapasów! - wrzasnął biegnąc za końmi.