Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2019, 23:37   #7
Prince_Iktorn
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
- Pani wybaczy, mam troszeczkę zajęć i będę robił kilka rzeczy na raz - Kerian wstał od stołu i sięgnął po swój miecz który, przechowywany był całkiem niedaleko. Zachęcającym ruchem dłoni zaprosił gości do wyjścia na ogród.

- Proszę spocząć przy stoliku. - Kerian obejrzał dokładnie broń sprawdzając czy aby na pewno jest taka świetna jak przypuszczał i odchodząc kilka kroków w głąb ogrodu zaczął wywijać nim w różne strony leniwie ćwicząc podstawowe cięcia i pchnięcia.

- Niestety, żadnych wiadomości od Hrabiny Sharn nie otrzymałem. - Kerian wykonuje coraz to bardziej złożone ćwiczenia mieczem

- Pamiętam historię z jednych moich ostatnich treningów na planecie i jeszcze nawet przed pasowaniem.

Kerian machał mieczem starając się zmęczyć.

- Mieliśmy turniej pokazowy bez wygranych dla gawiedzi. Więc przyszła z kilkoma znajomymi popatrzeć i ja lekko poturbowałem, mimo tarczy, chyba jej wybranka. Zamieniłem kilka słów, ale jakoś bliżej się nie poznaliśmy. Nie wiem czy skończyło się małżeństwem. - Kerian zaśmiał się lekko, kończąc trening.

- Cóż ja teraz jestem bardzo poszukiwanym i zajętym człowiekiem. Mogę postarać się znaleźć dla niej czas, jednak... będzie musiała się umówić z wyprzedzeniem. - Kerian przytracza miecz w pochwie do pasa. - Chociaż ciekawe jakież to interesy mieliście w tej gildii. Czyżby jakieś wakacje na obcej planecie?


Doria przyglądała się z uznaniem ćwiczeniom w wykonaniu Rycerza Poszukującego a on czuł na sobie jej wzrok.
- Z tego co pamiętam z tamtych wydarzeń, do ślubu nie doszło. - parsknęła śmiechem,gdy Kerian kończył jedną z form treningowych.
- Tym niemniej musiały dotrzeć do niej wieści o Pańskim przybyciu, bo pytała w biurach Gildii.


Młody rycerz usiadł przy stoliku i spojrzał w niebo wyciągając skrzekotkę w której próbował napisać jakąś wiadomość do Sir Morgana.

Będę jeszcze dziś, jednak proszę wiedzieć o moim kurczącym się czasie, postarajmy się załatwić to szybko, ponieważ szykuje mala podroż poza granice miasta. Pozdrawiam!



Kerian, mimo że obyty trochę z technologia to nigdy nie wiedział czy sprzęt zadziała, miał nadzieje, że tym razem okaże się niezawodny. Zamówił druga filiżankę kawy u służby i skierował słowa do zarządcy.
- Wyruszymy dziś, ale musimy jeszcze odwiedzić jedno miejsce, jeśli mamy lekki łazik to z chęcią się nim przejadę do posiadłości Sir Morgana wrócę i popołudniem wyruszymy do celu, północna drogą, ominiemy obozy. - Wypił łyk kawy i zwrócił się do kobiety.

- Widzicie? Jak mówiłem, dużo się dzieje, cały dzień zajęty.
- Rozumiem, oczywiście. Tiberias mówił mi o odkryciu jakiego dokonał.
Wyraźnie posmutniała. Po krótkiej niczym mrugnięcie chwili potrząsnęła głową i znów w jej oczach pojawiły się figlarne błyski.
- To dla was, Gilgarów naprawdę wielka okazja. Nie ukrywam, są w Gildiach tacy, którzy sami chętnie… - zawahała się na chwilę - sami wykorzystaliby to znalezisko.
- Na waszym miejscu uważałabym zwłaszcza na Kajdaniarzy. Z tymi zbirami nigdy nic nie wiadomo.


Rozmowę przerwało brzęczenie skrzekotki, przyszła wiadomość od Sir Morgana Hawkwooda.

Pozdrowienia. Zatem zapraszam dziś, być może nawet tuż przed Pańskim wyjazdem. O ile się nie mylę, sprawy które mamy do omówienia mogą dotyczyć celu Pańskiej wyprawy. Oczekuje Pańskiego przybycia.



Reszta śniadania minęła w milczeniu. Po pożegnaniu z panią Ekles, sir Kerian zlecił służbie przygotowanie jego rzeczy do wyjazdu, a sam udał się na spotkanie z sir Morganem Hawkwoodem, przełożonym tutejszych Rycerzy Poszukujących.



Kapituła Rycerzy Poszukujących na Pandemonium mieściła się wzdłuż Zachodniej Alei, jednej z czterech głównych arterii komunikacyjnych Węzła.
Pomimo wczesnej porannej godziny, ulica tętniła życiem. Różnokolorowy tłum przelewał się wzdłuż alei, pod czujnym okiem Decadoskich strażników. Na ulicy widoczne były najróżniejsze pojazdy, od jednoosobowych ścigaczy repulsorowych, teraz wlokących się niemal w żółwim tempie jak na swoje możliwości, po wózki ciągnięte przez włochate kozowoły. Przez gwar uliczny przebijały się pokrzykiwania, beczenie zwierząt, odlegle klaksony… Węzeł tętnił życiem.
Kerian skorzystał z rodowego samochodu ponieważ skoczek, który jak pamiętał znajdował się w posiadłości, odwoził barona i jeszcze nie powrócił. Kierowca robił co mógł, sprawnie lawirując poprzez zatłoczone ulice. Gdy dojechali pod granice majątków Cesarskich, Kerian opuścił pojazd. Natychmiast otoczył go wianuszek żebraków i las wyciągniętych rąk.
- Pomocy, szlachetny panie, pomocy…
- Tylko jedno skrzydło, wspomóżcie potrzebującego… - słyszał z każdej strony. Jakaś kobieta trzymała na rekach coś co w pierwszej chwili szlachcic wziął za szmacianą lalkę, a co okazało się być dzieckiem o poczerniałej i pomarszczonej skórze.
- Pomóżcie panie, tylko feniksa dla dziecka! Ma syndrom Arasota…


Przejście miał jednak wolne, nikt nie zastąpił mu drogi.
Posiadłość Rycerzy Poszukujących była jednym z kilku budynków na terenach Cesarza w Węźle. Widać było, że jest to konstrukcja nowa, szare ściany z superbetonu kontrastowały z okolicznymi starszymi budynkami których cegły z tutejszych fabryk miały bardziej piaskową kolorystykę.





Sama siedziba nie była specjalnie imponująca. Kilkupiętrowej wysokości wieża z widocznymi antenami sprzętów komunikacyjnych, z nieco szerszą podstawą i kilkoma widocznymi strażnikami. Młodzi ludzie wartujący przy posiadłości nosili czarne uniformy Cesarskiej Floty, nosili lekkie pancerze i broń. Musieli oczekiwać przybycia Keriana, ponieważ gdy tylko go zobaczyli, jeden z nich przyłoży rękę do ucha, jakby składał komuś meldunek przez przenośną szeptaczke, po czym dał znak szlachcicowi, aby ten podążył za nim.


Pokój do którego go wprowadzono był mały, zawalony dokumentami i sprzętem. Elementy maszyn myślących leżały pod ścianami na stosach papierzysk. W całym nie wielkim budynku uwijali się ludzie, służba, strażnicy i technicy, przekazujący meldunki i raporty.
Czy Kerianowi zdawało się, czy usłyszał o jakiejś wymianie ognia między statkami na orbicie planety?


Gospodarzem pomieszczenia był starszy, siwy jegomość o posturze szermierza. Jego strój był modny na Bizancjum Secundus, kilkanaście sezonów temu i niespecjalnie ukrywał płyty lekkiego pancerza noszonego pod spodem. Na oparciu krzesła przewieszony był pas z przytroczonym rapierem o niezbyt rozbudowanym koszu, poznaczonym jednak wieloma starymi rysami i szramami.


Sir Morgan Hawkwood


Na widok przybysza, starszy pan podniósł się zza biurka i przemówił wyciągając rękę.
- Witam, mości Kerianie. Jestem sir Morgan Hawkwood, przełożony tutejszej kapituły rycerzy Poszukujących. Usiądź, proszę. - wskazał miejsce naprzeciw biurka, jakimś cudem wolne od panującego tu bałaganu.
- Jest kilka kwestii które musimy omówi - zadzwonił małym dzwoneczkiem – zaraz coś nam podadzą.
- Pierwsza sprawa to kwestia wyprawy do której szykuje się ród Gilgar. Odnalezienie nowego terraformera to poważna sprawa, która może zmienić układ sił w Węźle, a co za tym idzie na planecie. Ponieważ jak się dowiedziałem to ty będziesz prowadził ekspedycję, mógłbyś… - zawahał się na chwilę – przejąć tą instalację albo jako Gilgar, albo jako Rycerz Poszukujący. Leży ona na lennach Gilgarów, ale te tereny to pustkowia i inne Rody czy Gildie mogą mieć trudności z uznaniem waszych praw do tego miejsca. Gdybyś zaś przejął je dla Cesarza, to cóż, takie znalezisko nie dość, że uspokoiło by tutejszą sytuację, ale także stanowiło wielką zasługę dla Tronu Feniksa. Może to mieć dla ciebie znaczenie zwłaszcza w świetle raportu, który otrzymałem w nocy. - poklepał jeden z plików dokumentów. Mówi on o wydarzeniach z dnia wczorajszego, o tym jak pewien rycerz Cesarza posłużył się nim jako tarczą, aby zapewnić sobie wyjście z… trudnej sytuacji. Ja oczywiście nie oceniam. Wiem, co mogłeś w tej chwili czuć. Nieznany teren, mało ludzi, oni mieli przewagę. Byłeś zaskoczony, musiałeś szybko podejmować decyzje. Ale – dodał z naciskiem – jesteś Rycerzem Cesarza, przedstawicielem, wizytówką cesarskiego tronu.


Tu oczy Keriana napotkały stalowoszare oczy starca.
- Dostałem ten raport od Decadosów. Jeśli ja go mam, to pewnie i Gildie go otrzymały. Jeśli Bizancjum dowie się, że Rycerz Cesarza uciekł przed bandą rzezimieszków, porzucając niewinnych ludzi na śmierć, to cóż, nie będziesz miał tam lekko. Zwłaszcza, że jedną z zabitych była kobieta z Gildii Pozyskiwaczy. Na twoim miejscu teraz bym na nich uważał.


Przerwał na chwile, gdy sługa wniósł dzbanek z parującą kahvą i rozlał do dwóch filiżanek.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 04-12-2019 o 23:42.
Prince_Iktorn jest offline