Wątek: Długonogi
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2019, 04:53   #47
Reinhard
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Wszelkie wątpliwości zniknęły, gdy Ubbe chwycił łuk. Pokryta olejem powierzchnia głazu niemal od razu zajęła się od płomienia. Coś go jednak tłumiło; nagle potężna fala plugawej czerni wlała się do ciała Długonogiego, wyciekała każdym porem jego skóry. Nieopisanie bluźniercze myśli zaczęły krążyć wokół jego jestestwa, usiłując je skruszyć, zawładnąć nim. Ten sam głos, który słyszał wcześniej, zaczął go zwodzić, kusić na manowce.
Kowal położył mu rękę na ramieniu. Nagle Topfer zaczął widzieć wszystko dookoła jakby ogarnięte różnokolorowymi wiatrami.

Kowal był otoczony delikatną złotawą poświatą z elementami srebrnoszarymi. Z jego ślepego oka zaczęła płynąć krew, a z potężnego niczym tornado wyładowania brudnej czerni pośrodku kręgu wysunęła się węźlasta, brunatnoczarna macka, która z plaśnięciem otoczyła serce Leofrica. Kowal zachwiał się i jęknął, ale mimo, że wyraźnie osłabł, nie puścił Długonogiego.
Zielony wiatr wokół obu śmiałków kruszył się i rozpadał pod naporem czerni i coraz silniejszych, fioletowych pasm.

Nagle czarny słup zadrżał, a potężny impuls gniewu innego bytu wstrząsnął każdą nitką sieci, które plugastwo owinęło wokół ludzi. Wydawało się, że wokół znękanych magicznym atakiem serc śmiałków zaczęła wyrastać kora, coraz skuteczniej odpierając wrogie energie.

Ubbe stał się świadom myśli, które brzmiały kojąco jak szum drzew i pluskanie prastarych rzek. Opowiadały jakieś historie, które nie w pełni rozumiał. Widział młode zagajniki zmieniające się w nieprzebyte puszcze, małe strumyki zmieniające się w odwieczne rzeki, które z kolei stawały się bagniskami i na powrót niknęły, a wszystko to w trudnym do pojęcia sposobie postrzegania czasu.

Więzień plugastwa wykorzystał pomoc ludzi, by rozbić kajdany czarnej mocy. Poszczególne jej elementy kruszyły się i odpadały jak łuski skrobanej ryby. Jeszcze ryczał z gniewu, jeszcze składał obietnice niewypowiedzianej mocy i bogactwa, jeszcze błagał. Za późno. Trzy strumienie brązowej i zielonej energii bezwzględnie stłoczyły bluźnierczą masę i skierowały ją do ognia. W wyciu nieopisanej furii niematerialne monstrum ginęło. A może raczej: przechodziło do innej sfery egzystencji?

Ubbe czuł, że w dniu dzisiejszym poznał swojego najpotężniejszego wroga. Gdyby mierzyć wartość człowieka potęgą jego największego wroga, byłby teraz co najmniej księciem.

Leofric padł na ziemię. Wraz z utratą kontaktu fizycznego kolory zniknęły, Ubbe już ich nie spostrzegał.
Plugawe runy zniknęły z kamieni.

Poznana wcześniej zielona moc przemówiła do Ubbe.
-Dzięęęękuuujęęęęę.
Poczucie dziwnego postrzegania czasu z wizji odezwało się w Długonogim. Zaczął czuć przemijanie inaczej.
-Dziękuję za uwolnienie – powiedziało drzewo. Podniosło jedną nogę? I rozprostowało ją – jak słodko być wolnym! – stwierdził drzewiec i zaczął się rozciągać.
-Nic wam się nie stało? – spojrzał bacznie po otaczających go drzewach. – Jeszcze was nie dorwał – stwierdził z ulgą.
Spojrzał na Ubbe wielkimi, szmaragdowymi oczami, na które opadały brwi pełne mchu.
-Sługa młodego panicza Taala. Czuję się zaszczycony.
 
Reinhard jest offline