- Uaaauuu, ale bajer! - krzyknął Tommy widząc co potrafi zrobić Duncan... albo jego gitara. Zresztą wszystko jedno, bo za chwilę i tak oboje zostaną przerobieni na durszlaki. A O'Connor wraz z nimi.
Przemowa wokalisty zrobiła wrażenie... głównie na jego towarzyszach, którzy oczami wyobraźni już widzieli siebie dziurawionych przez kule. Franko starał się jakoś ułagodzić sytuację. Tommy wolał nie mówić nic. W takich chwilach nie panował nad językiem i była niewielka szansa na to, że sytuację polepszy. Pocieszał się tym, że wciąż ma na sobie kamienną zbroję, Franko jest w pewnym sensie nieśmiertelny, Max ma blisko do wyjścia, które pozostało otwarte, a Duncan... No tak, z nim jest gorzej.