Tkniętemu przeczuciem kreenowi zaświeciły się mglistym światłem oczy. Cokolwiek zrobił było to niewidoczne. Chwilę potem pojawiła się cała masa nowych istot. Nawet i bez dziwnego efektu kreen by zastygł. Potrzebował się zorientować w sytuacji. Pojawienie się ostatniego przybysza wprawiło modliszkę w osłupienie. Patrzył intensywnie swoimi owadzimi oczami na tego dziwnego mięczaka roztaczającego dziwną aurę.
- Nieproszony gość - dodał po Dalacitusie. - Co tu robisz? |