Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2019, 18:58   #131
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Ilu ich trzeba przewieźć? I dokąd mają trafić? - Karl zadał kolejne pytania.

- Tak, gnał, gnał, to dobrze, dobrze… Trzeba ich stąd zabrać, dobrze, że przyjechaliście, bardzo dobrze. Będzie tych biedaków miał kto zabrać. Rak, trzeba ich stąd zabrać i zrobić miejsce na kolejnych. Tak, tak, trzeba zrobić miejsce… dużo miejsca… - Hugo chyba nie do końca wyłapywał kto i o co go się pyta. Za to z lubością zaciągnął się skręconym przez krasnoluda skręcie. Wydawało się, że ten dziwny, ziołowy aromat go uspokaja. Zaciągnął się głęboko raz i przytrzymał dym w płucach. Po czym wydmuchał go powoli. I powtórzył operacje. A spokój zdawał się opanowywać ciało i umysł. Nawet dłonie którym dotąd palce drżały jak nieskoordynowane, każdy w swoją stronę teraz zdawały się wracać do normy.

- A miejsce jakieś sobie znajdźcie na nocleg. W budynkach wątpię by coś zostało. W tym na pewno. W innych pewnie podobnie. - Wskazał kciukiem na stodołę z jakiej pewnie wyszedł a która została przerobiona na lazaret. Przy takiej szczupłej puli budynków i ciżbie ludzkiej jaka opanowała okolice nie zapowiadało się by łatwo było się wcisnąć pod jakiś dach. Pewnie dlatego większość żołnierzy rozbiła się ogniskami i pałatkami na zewnątrz.

- Mogę sobie też jednego skręcić? - Tladin wskazał na woreczek.

Mężczyzna skinął głową na znak zgody i sam znów zaciągnął się głęboko palonym skrętem.

- Pokręcę się trochę po obozie, popytam - dodał do towarzyszy. - Zorganizujecie nocleg i coś na ząb?
Ruszył potem między brać żołnierską. Chciał nie tylko dowiedzieć się, co się właściwie dzieje, gdzie i z kim się bili. Chciał też wypytać o zaginiony bastion oraz pewnego złotowłosego krasnoluda.

Karl paleniem nie był zainteresowany, a co do reszty spraw...
Odprowadził wzrokiem Tladina, po czym zwrócił się do pozostałych.

- Wy trzej... - spojrzał na niziołki - zajmijcie się zaprowiantowaniem - zaproponował. - Znacie się na jedzeniu najlepiej z nas wszystkich. W razie czego powołujcie się na porucznika, z którym tu przyjechaliśmy. A nuż się uda wyciągnąć nieco zapasów od kwatermistrzów My w tym czasie - przeniósł wzrok na pozostałych - zorganizujemy sobie małe obozowisko nieco na uboczu. Mamy wozy, na których możemy się od biedy przespać, mamy koce, pałatki, siano. Przeżyjemy.
 
Kerm jest offline