Avaras uśmiechnął się na tyle, na ile mógł się uśmiechnąć ktoś bez skóry na szczęce.
- Bardzo dobrze - powiedział. - Chodźcie za mną. Czar, który na was rzuciłem niedługo przestanie działać.
Kapłan odwrócił się i ruszył w ciemny las. Minkar spojrzał na niego podejrzliwie, po czym ruszył za nim, a wy za elfem.
Nie szliście żadną ścieżką. Spostrzegliście, że las stał się nagle bardzo gęsty - gęsty i ponury. Mijaliście po drodze wielu nieumarłych, którzy wydawali się was nie zauważać. Nie wszyscy z nich byli ludźmi, czy innymi humanoidami - widzieliście wśród nich także biesy podziemi - pająko-podobne stworzenia z dużym odwłokiem, trzema parami nóg, jednej parze rąk i ludzkiej głowie z wieloma parami oczu - jak u pająka. Biesy były bardziej długie niż wysokie: ponad 10 stóp długości i 5 wysokości.
- Wygląda, jakby był karmiony z procy, nie sądzicie? - powiedział Minkar, kiedy przechodziliście obok jednego z nich.
Wreszcie dotarliście do małej jaskini, niegdyś okupowanej przez koboldy, teraz opuszczonej. Avaras rzekł:
- Mój towarzysz jest w środku i powinien podtrzymywać portal do Undercity. Idźcie do niego, ja postaram się zamaskować to miejsce dla nieumarłych. To trochę potrwa - ochronny czar, który na was rzuciłem minie za ten czas, więc nie marnujcie czasu. Minkar spojrzał na niego z niedowierzaniem, ale ruszył w głąb jaskini. |