Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2019, 14:21   #4
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
- Co tylko chcesz… - mruknęła pod nosem Snow i z cichym westchnięciem skorzystała z zaproszenia do baru, choć ani zapachy unoszące się z małego okna, ani też nazwa na zardzewiałym szyldzie nie zachęcały do tego.
Jeśli żucie źdźbła trawy nie przyprawi Kalena o nudności i ostrą biegunkę, to dania serwowane w “Skwarce” już na pewno. Snow nie wierzyła, żeby człowiek mógł mieć aż tak silny żołądek, ale też nie potrafiła sobie wyobrazić, by ktoś mógł być aż tak głodny, aby jeść w tym lokalu - być może czekało ją kolejne zaskoczenie?

Nie miała jednak wyjścia. Nikt inny nie chciał jej ze sobą zabrać, bo nie miała jak zapłacić, a nie chciała zostawać na tej planecie ani dnia dłużej. Czuła, że nie tego chciałby dla niej Mistrz Larviss albo przynajmniej tak sobie próbowała wmówić. Już od kilku lat marudziła mu o wyrwaniu się z Aotearo, chciała poznać świat, a najbardziej pragnęła dołączyć do Zakonu Jedi. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego Mistrz tak zapalczywie odmawiał jej tego. Teraz jednak nadarzyła się okazja ku temu w postaci niezbyt rozgarniętego szmuglera i nie zamierzała odpuścić.

W środku “Skwarki” okazało się być jeszcze gorzej, niż zapowiadało się to przed wejściem. Smród starego tłuszczu i zapewne nie pierwszej świeżości mięsa uderzył w nozdrza Snow niczym rozjuszony Phillak, przyprawiając ją o mały zawrót głowy i odruch wymiotny. Czy było już za późno, by zaproponować Kalenowi coś z zasobów, które zabrała z chaty Mistrza Larvissa?
- Zdecydowanie… - powiedziała pod nosem i przewróciła oczami, bo zauważyła, że Kalen zdążył już złożyć zamówienie. Prawdopodobnie. Mógł równie dobrze obrazić matkę kucharza, bo tamten nie wyglądał wcale na zadowolonego.

- Kalen, chyba powinniśmy…

- Mam cię, Fautir. Mam cię, ty zawszony oszuście.

Męski, przytłumiony głos odezwał się nagle, przerywając Snow i Kalenowi. Dziewczyna odwróciła się wręcz z kocim refleksem, mając złe przeczucia jeszcze zanim zza ich pleców dobiegł głos, jak się okazało, łowcy nagród. Jego obecność nie mogła wróżyć nic dobrego, a kłopoty to było ostatnie, czego właśnie potrzebowali.

- Chyba powinien powiedzieć “Kronos mnie złapał” - wtrąciła się, kątem oka obserwując lufę blastera, która zapewne boleśnie wbijała się w żebra jej nowego znajomego. Fakt, że mógł nie mieć naprawdę na imię Kalen, postanowiła pozostawić do późniejszej dyskusji. - Jeśli powie “Kronos cię złapał”, to nie będzie to miało żadnego sensu, jeśli ty jesteś Kronosem. Nie sądzisz?

Czuła rosnący poziom adrenaliny, choć bardzo nie chciała, by doszło do bójki. Może czułaby się pewniej, gdyby swój miecz świetlny miała w dłoni, a nie zamknięty w plecaku, ale musiała radzić sobie inaczej. Wiedziała jednak, że była zwinniejsza od łowcy nagród i zapewne szybsza, więc wystarczyło zwrócić jego uwagę na siebie. Tylko co dalej?

- Poza tym to jakaś pomyłka, to żaden Fautir. Złapałeś nie tego gościa - powiedziała lekceważąco. Niech tylko przestanie celować do Kalena, a będą w stanie uciec i nikomu nie stanie się krzywda.
 
Pan Elf jest offline