Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2019, 12:13   #25
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Kolejne chwile zlały się w jedną. Zadziwiające jak wiele umieścić można między jednym, a drugim uderzeniem serca. Huk, krzyk, rozbłysk światła, ból… Ten ostatni pochodził z ręki, którą uchwycił Annabell, a z której właśnie zaczynała ściekać krew i to bynajmniej nie cieniutkim strumykiem. Nieco zdezorientowany zauważył wpatrywał się w owe szkarłatne strumienie, odbijające blask… No właśnie, blask czego, bo na pewno nie lampy, którą ze sobą przyniósł. Umysł, niczym owinięta w kłęby bawełny delikatna skorupka jajka, nie chciał z nim współpracować. Przecież powinien jakoś zareagować, prawda? Nie był pierwszym lepszym młokosem, co to dopiero swą przygodę zaczyna, a doświadczonym wędrowcem, przemierzającym szlaki już od paru lat. Nic z tego, ciało nie chciało go słuchać.

- Szlag by to trafił - dotarły do niego słowa. Wypowiedziano je z bliska, jakby tuż przy jego uchu. Co się działo?

Czyjeś ręce, nie widział czyje bowiem nie był w stanie oderwać wzroku od własnej krwi, dotknęły go i nim potrząsnęły. Wiedział, że powinien coś zrobić, jakoś zareagować, a jednak…

- Tak to jest jak się wciska nos w nie swoje sprawy… - Nieznajoma, ona to bowiem stała tuż przy nim i go potrząsała, pojawiła się w zasięgu jego wzroku, wbijając swe oczy w jego spojrzenie. - To trucizna. Mają je w swoich szponach. Działa z opóźnieniem i uderza gdy sobie tego zażyczą. Mam odtrutkę ale będzie bolało jak nic co do tej pory doświadczyłeś więc z góry wybacz, ale sam sobie na to zasłużyłeś - po czym znikła z widoku.
Myśli nie zdążyły ułożyć się w żadną sensowną całość którą można by użyć w odpowiedzi na jej słowa gdy nadeszła fala. Inaczej owego uczucia nie dało się opisać. Zwaliła go z nóg, odebrała czucie i wrzuciła w bezdenną, czarną otchłań. Za to ostatnie mógłby jej podziękować była to bowiem fala bólu, a czerń… czerń była od niego ucieczką…
Budził się powoli. Nie była to nieprzyjemna pobudka. Otaczało go przyjemne ciepło, na twarzy czuł delikatny powiew niosący ze sobą woń trawy świeżo zroszonej deszczem, pławiącej się w pierwszych promieniach słońca. Jego zmysły powracały szybko, jeden po drugim. Owe powroty nie niosły ze sobą żadnych nieprzyjemnych wrażeń. Nic go nie bolało, nie czuł żadnego zagrożenia ani potrzeby by zerwać się w łóżka i walczyć o swoje życie. Z łóżka, bowiem na takowym leżał, otulony miękką pierzyną. Pokój, w którym się znajdował był co prawda niewielki ach zadbany. W oknie powiewały białe firanki, na małej komodzie leżała ozdobna serwetka, a na niej mały wazonik z uschniętymi kwiatami. Był to jedyny znak świadczący o tym, że od jakiegoś czasu z owego pokoju nikt nie korzystał, a być może nawet do niego nie zaglądał.
Słońce, zaglądające do środka, wisiało nisko co pozwalało określić porę dnia jako wczesny ranek. Było cicho i spokojnie. Przynajmniej do chwili, w której drzwi stanęły otworem.

- Najwyższa pora - odezwała się jasnowłosa nieznajoma. Tym razem nie celowała z karabinu, co bez wątpienia dodawało jej uroku.
- Sprawiasz sporo kłopotów jak na jednego mężczyznę. Masz też nie lada szczęście - poinformowała, opierając się plecami o framugę. - James, tak? - zapytała, jednak nie czekała na odpowiedź. - Przez jakiś czas będziesz miał problemy z posługiwaniem się lewą ręką ale to nie powinno trwać długo. Sam wspomniała, że masz nie lada zdrowie - przy tych słowach uśmiechnęła się lekko, z domysłem.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline