07-12-2019, 12:39
|
#55 |
Dział Fantasy
Reputacja: 1 | Gnijący problem
Podczas gdy gorąca woda lała się pod ciśnieniem wysokim słupem część grupy zastygła w przerażeniu. Pozostali przystanęli zgodnie z sugestią rycerza. Niestety zarówno Harald, jak i Albrecht byli zbyt zajęci swymi wierzchowcami, by skupić uwagę na grupie – obaj trzymali konie i próbowali je bezskutecznie uspokoić.
Ich zwierzęta przynajmniej nie zwiały w przerażeniu gdzie pieprz rośnie. Z dziesięciorga ludzi troje było na szpicy pochodu a pozostali prowadzili siedem stworzeń. Trzy z nich – niosące zaopatrzenie – prysnęły rżąc i chlupocząc w podmokłym terenie. Przytroczone zapasy w większości pospadały z ich grzbietów, również w głębszą, brunatną wodę.
W tym całym bałaganie brat Marcus milczał a Helga, będąca pod wrażeniem autorytetu Haralda, utrzymała jednego muła przy sobie. - Milczeć! - Syknął w końcu zakonnik i wyszeptał formułę, która nie zmieniła zupełnie ich położenia.
Zwróciło to uwagę Róży, która wyczuła magię płynącą nie tylko z jej ciała.
Elfowie zaś natychmiast odczuli, że nie słyszą już uciekających mułów. Wszystkie dźwięki dalszego otoczenia zupełnie zniknęły.
Sam żółw skierowawszy w ich kierunku pokryty ostrymi łuskami, smoczy łeb wydawał się zaciekawiony i niczym pies obrócił głowę, by spojrzeć na intruzów z innej perspektywy. Następnie prychnął ostrzegawczo, a z jego nozdrzy buchnęła para.
Wędrowcy poczuli się nagle niczym w balii nagrzanej piecem hutniczym.
Ostatni z mułów w panice pociągnął Helgę za uzdę w głąb bagniska. Wierzchowiec Haralda wciąż był niespokojny, ale przynajmniej nie stawał już dęba. Twarz brata Marcusa była widocznie poparzona.
Ostatnio edytowane przez Avitto : 07-12-2019 o 15:42.
|
| |