Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2019, 22:20   #32
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Barbara jednak przede wszystkim chciała odpocząć. Od szczebiotu dwórek, wojny kogucików. Czuła otaczającą ją wszechobecną podnietę i wiedziała, że nie tylko na tym jej zależy. Chciała się zakochać. Jakby absurdalnie i dziecinnie to nie brzmiało. Pragnęła jednak by ktoś skradł jej serce. Pożegnała się z Wacławem i dwórkami. Poleciła służbie by przyniesiono jej wino i przekąski do biblioteki, po czym sama się tam udała, planując spędzić czas przed posiłkiem na odpoczynku.
Księgi… te zgromadzone przez jej męża, w większości dotyczyły praw Rzeczyposplitej. Były tu też jednak i księgi uznanych poetów, traktaty religijne oraz trochę literatury spisanej ku przyjemności. Nic tak skandalicznego jak te w których posiadaniu była Cosette. Acz… te poematy, które traktowały o miłości nie dały Basi odpowiedzi na najważniejsze pytanie. Jak się zakochać. W kim mogłaby. Czy Cosette byłaby w stanie udzielić odpowiedzi, czy… może Czeszka? W końcu przyszłość ponoć w gwiazdach zapisana.
Magnatka wiedziała już jednak, że nie by wróżyć przybyła tu Libena. Pozwoliła sobie więc przeżywać romanse innych czekając, aż nadejdzie pora na posiłek z pewnym kogucikiem i popijając przy tym rozcieńczone wino.
Poezja miłosna która mogłaby oburzyć siostry zakonne, była jednakże równie słaba i rozcieńczona jak owo wino co je popijała. Daleko jej było do intensywności doznań jakie przeżyła, daleko do tego co czytywała. Wystarczyła jednak, by uspokoić myśli i przygotować się na spotkanie z admiratorem którego rodzina przysłała tu, by podbił jej serce. Gdy przybyła po nią służba, odłożyła czytane poematy i ruszyła do mniejszej jadalni by tam posilić się w towarzystwie młodziana i kto wie… może dowiedzieć się o nim coś więcej. Teraz była niemal pewna, że pragnie więcej niż jedynie westchnień i wierszy.
Rafał Brzozowski ubrał się zapewne w swój najlepszy kontusz, a przy boku miał zawieszoną zdobioną karabelę. Kontrastowało to z sińcem pod okiem i całą jego szczupłą sylwetką. Nieco suchawy na twarzy młodzian o ostrych rysach przypominał jej dzieciaków sąsiadów… pewnych siebie młodzików, którzy kradli jabłka z sadów dla dreszczyku emocji i podglądali chłopki kąpiace się w rzece. Jego manierom nie można było nic zarzucić, choć pewnie matula wyryła je brzozowymi witkami na jego zadku. Podczas powitania i przy siadaniu do stołu był nieco onieśmielony… pewnie czułby się swobodniej, gdyby Basia magnatką nie była.
- Proszę, opowiedz mi nieco o sobie. - Barbara uśmiechała się ciepło do chłopaka, zaledwie zakąszając obiad. Brak ruchu sprawiał, że jej apetyt malał. - O mnie pewnie ci nieco opowiedziano, ale jeśli jesteś ciekaw.. pytaj śmiało.
- Cóże tu opowiadać… - zaczął młodzik ostrożnie, ale wkrótce się rozgadał, choć głównie o przewagach, swojego rodu… o swojej rodzinie i jej koligacjach. Na koniec o swoich zwycięstwach nad rówieśnikami.
- Waćpani urodziwa jest. Nie tegom się spodziewał.- rzekł między jedną i drugą przechwałką.
- A czego się spodziewałeś? - Barbara upiła nieco wina, ukrywając uśmiech. - Że Pan Żmigrodzki wybrałby sobie podstarzałą matkę dla swego potomka?
- Powiada… -zaczął młodzik, ale przerwał dodając. - Nie godzi się takich plotek powtarzać.
- Och toż rozmawiamy przy posiłku.. winie. - Magnatka podsunęła młodzianowi swój opróżniony kielich by ten go uzupełnił. - Opowiedz proszę.
- Że waćpani jest wydekoltowaną francuską heterą, o cyckach jak kule armatnie i pudrze na obliczu, biegłą w chędożeniu i tak niewyżytą, że z męża życie wydusiła… padł z wyczerpania. - odpowiedział Rafał wyraźnie speszony tym co mówi i nalał trunku Basi.
- Jestem Polką. - odpowiedziała spokojnie Barbara,przyjmując napełniony kielich. - Obawiam się też, że atrybuty moje są mniejsze niż w tych historiach. - Mrugnęła do młodziana.
- Szkoda… - wymsknęło się młodzianowi, gdy zerkał na biust Barbary. - A z tym chędożenie… - spurpurowiał zdając sobie sprawę o co zapytał. I zaczął pospiesznie przepraszać.
Barbara roześmiała się głośno.
- Widzę, że nie spełniłam kryteriów. - Zakryła usta by nieco ukryć swoje rozbawienie. - Obawiam, się że wbrew wszelkim plotkom Pan Żmigrodzki.. umarł ze starości.
- Acha… - w głosie Rafała słyszała wyraźne… rozczarowanie.
Barbara przyglądała mu się zastanawiając się jaka będzie reakcja Cosette i jej opowie o tej rozmowie. Musiała przyznać, że to iż dla tego młodziana ważniejsze były od jej majątku, jej piersi i zamiłowanie do spraw łóżkowych była.. urocza, ale raczej nie pociągająca.
- Waćpani fechtujesz…? - zaczął Rafał próbując przerwać długą ciszę, która zapadła po śmiechu Basi.
- Nie… za to widziałam, że ty i owszem. - Basia powróciła do przerwanego posiłku. - Jeszcze raz gratuluję zwycięstwa. To była ciekawa walka.
- I łatwa. Mój rywal nie miał żadnych szans na triumf. - puszył się Rafał, acz Barbara pamiętała, że Michał dość krytycznie oceniał możliwości obu zalotników.
- Och.. wyglądała na dosyć wyrównaną. Czy opowiesz mi o różnicach, których nie dostrzegła? - Barbara nie czuła najmniejszej potrzeby podbijania ego młodzika.
I tu zaczęły się kłopoty, bo biedny Rafał zaczął się szarpać niczym ryba na haczyku próbując wyjaśnić owe różnice. Jego tłumaczenia były mętne i dość nieskładne. Bo i nie potrafił znaleźć owych detali które przyczyniły się do jego zwycięstwa.
Barbara przysłuchiwała się mu jednak ze szczery zainteresowaniem, czując, że wprowadzanie młodzików w zakłopotanie będzie przyjemną odmianą w jej obecnym życiu. Przytakiwała popijając wino i ukrywając wtedy swój uśmiech.
Posiłek dotarł ku końcowi. Rafał szarmancko ucałował dłoń magnatki chwaląc pod niebiosa te chwile spędzone z nią i mając nadzieję na kolejne.
Magnatka pożegnała się z młodzieńcem ani go nie zniechęcając, ani nie dając nadziei, po czym skierowała swoje kroki w stronę sypialni, planując odpocząć po posiłku.
Tam też natknęła się na Cosette, która to wraz z dwoma dwórkami przetrząsała jej szafy i komodę wybierając stroje do przepierki. I wraz z nimi dygnęła, gdy Basia się zjawiła.
- Może oddam też tą suknię? - Zaproponowała wskazując na zakurzony od podróży pod zamek, rant.
- Oczywiście. Jeśli tego waćpani sobie życzy. - przy służbie Cosette zachowała kamieną twarz i gestem dłoni nakazała służkom rozebrać Basię. Za co obie od razu się zabrały.
Magnatka była jej za to wdzięczna bo po posiłku była nieco ociężała. Z ulgą przyjęła rozsznurowanie gorsetu i pozwoliła z siebie zsunąć ciężką suknie, pozostając w przejrzystej koszuli.
- Odpocznę chwilę. - Sama zabrała się za rozpuszczanie długich włosów. - Chciałabym jednak poprosić o coś.. na osobności.
Cosette gestem dłoni odprawiła dziewczęta wraz z sukniami do wyprania i zamknęła za nimi drzwi. Po czym podeszła do Basi przejmując z jej rąk rozczesywanie włosów.
- Chciałabym się nauczyć fechtunku i strzelania, ale…. tak by na zamku raczej nikt o tym nie wiedział. - Powiedziała przymykając oczy i poddając się dotykowi ochmistrzyni.
- Przez nikogo… masz na myśli Michała? - zapytała Cosette przyglądając się odbiciu twarzy Basi w lustrze.
- Wszystkich poza tobą i Michałem. - Barbara skupiła swój wzrok na oczach Francuzki. - Ale chciałabym.. by uczył mnie ktoś inny. Czuję, że na zbyt wiele pozwoliłam sobie z Michałem.
- Strzelanie jest proste. Sama nauczyłam się posługiwania pistoletem, by móc się bronić. Bo to trafianie w cel jest trudne, a nie samo strzelanie. Szermierka…- tu Cosette westchnęła. - … to już wymaga lat. Szlacheckie dzieci zaczynają się jej uczyć, gdy już dziesięć lat mają.
- Cosette… przede mną lata życia. - Basia wzruszyła ramionami. - Chcę się nauczyć.. proszę znajdź mi nauczyciela.
- Evan by się nadał, jeśli nie zależy ci na szabli. Pałaszem włada i rapierem. W innym przypadku… Michał pewnikiem by mógł kogoś polecić, choć jest jeszcze ten rudy kapitan zamkowej straży co ma do alchemiczki słabość. - zastanawiała się Cosette i dodała ironicznie. - Niech no się żałoba skończy, to zalotnicy zlecą się jak muchy do miodu… i nie starczy ci czasu na nauki.
- Z Evanem.. też jestem za blisko… - Barbara westchnęła ciężko i przysiadła na fotelu by zdjąć trzewiki. - Proszę, rozejrzyj się za kimś. Zawsze możemy mówić, że uczy mnie jeździectwa… i będziemy ćwiczyć pod zamkiem… cokolwiek. Jeśli nikogo odpowiedniego nie będzie rozważę kandydaturę Evana lub Michała.
- Czyżbyś czyniła coś z Evanem za moimi plecami, mon petite? - zapytała żartobliwie ochmistrzyni przyglądając się jej działaniom.
- Raz wystarczył. - Barbara zaśmiała się i ustawiła bose stopy na podłodze.
- Jedna chwila szaleństwa to za mało, by mówić o bliskości. - odparła Francuzka ściągając rękawiczki.
- I myślisz, że teraz byłby w stanie mnie trenować… w fechtunku? - Basia przyglądała się działaniom ochmistrzyni nie ruszając się z fotela.
- Co prawda rapier nie jest popularnym orężem wśród miejscowych. Ale mógłby... - Cosette oparła dłonie o poręcze fotela nachylając się i całując usta Basi. - Jak tam randka?
- Pytasz o Rafała? - Barbara uśmiechnęła się. - Kogucik… i to nieopierzony. Dowiedziałam się że mam mniejsze piersi niż w plotkach i to wyraźnie rozczarowujące, że nie “zajeździłam” męża na śmierć.
- Nie wzięłaś pod uwagę, że to co może oburzać stare matrony, kusi mężczyzn ku tobie. - mruczała Cosette muskając wargami i czubkiem języka szyję Basi. - Choć mało który z nich przyzna… każdemu z nich marzy się noc z Salome.
- Ja jednak nie zamierzam im robić na nie nadziei. - Magnatka zadrżała od tej pieszczoty i odchyliła głowę do tyłu eksponując swoją szyję.
- Czym ci zawinił? - zamruczała zaciekawiona ochmistrzyni wodząc ustami po szyi jasnowłosej kochanki.
- Niczym… po prostu jest mi zupełnie obojętny. - Magnatka oparła ręce na dłoniach kochanki.
- To dobrze. Szkoda twej atencji na szaraczków z mlekiem pod nosem. - wymruczała Cosette muskając jęzkiem obszar gdzie stykały się obojczyki. - Znajdziesz coś lepszego z pewnością.
- Albo i nie. A wy będziecie mieli spokój od rodziny potencjalnego wybranka. - Palce magnatki wędrowały po skórze ochmistrzyni.
- Och? - zamruczała Cosette przerywając pieszczoty i przyglądając się obliczu Basi. - Jesteś pewna? Że nikt nie przyciągnie twojej uwagi?
- Nie wiem… - Magnatka uśmiechnęła się. - Ty przyciągasz moja uwagę. To wystarczy.
- To… urocze. - mruknęła ochmistrzyni i przysiadła się na kolanach Basi. Pogłaskała ją po puklach włosów dodając. - Jesteś zaprawdę urokliwą dziewuszką Basieńko.
- Pytanie czy także pociągającą magnatką? - Żmigrodzka nie potrafiła przestać się uśmiechać. Jej dłonie przesunęły się na pośladki ochmistrzyni.
- Bardzo…- Cosette nagle chwyciła za pukle włosów Basi i całując zachłannie jej usta, drugą dłonią pochwyciła krągłość jej piersi ściskając ją i masując ehergicznie… jakby chciała zedrzeć z niej tkaninę oddzielającą ich ciała.
Barbara zacisnęła dłonie na pośladkach ochmistrzyni odpowiadając na pocałunki i pomrukując między nimi z rozkoszy. Po dłuższej pieszczocie ich ust Cosette oderwała swoje wargi od Basi i mruknęła. - A skoro już wycisnęłaś ze mnie takie wyznanie przyjdzie ci za to zapłacić.
- Na co masz ochotę. - Dłoń magnatki powędrowała pod spódnice ochmistrzyni szukając krawędzi jej bielizny.
- Niewątpliwie na ciebie. - mruczała Cosette uśmiechając się lubieżnie. - w bardziej wygodny sposób. Może w alkowie?
- Dobrze… i tak planowałam drzemkę. - Barbara cofnęła ręce umożliwiając ochmistrzyni podniesienie się.
- Zakładasz że pozwolę ci spać.- odparła figlarnie ochmistrzyni zsuwając się z Basi i podchodząc do łóżka. Magnatka uśmiechnęła się szerzej w odpowiedzi i ruszyła za kochanką.
Cosette zaczęła się rozbierać zerkając przez ramię na magnatkę. - Zaczęłaś sobie owijać Michała wokół małego palca, wiesz?
- T..tak? - Basia zdjęła koszulę i pantalony i stanęła nago przed ochmistrzynią. - Myślałam, że my po prostu… robimy to.
- I myślałaś, że to nie ma na niego wpływu.- pochylona przy zdejmowaniu bielizny Francuzka na moment wypięła tyłeczek w kierunku jasnowłosej. - Że śliczna jasnowłosa dziewczyna przynosząca mu rozkosz i tuląca się do jego ciała, nie zacznie się wkradać także do jego myśli i snów?
- Wie jednak, że.. my też to robimy… - palce Barbary sięgnęły do pośladka ochmistrzyni. - Mówiłaś, że będzie to mu przeszkadzać.
- Cóż… jest też tylko twoim sługą. Nie ma nic do powiedzenia.- odparła Cosette wypinając pośladki, by ułatwić Basi zabawę, gdy sama ściągała koszulę z siebie.
Magnatka zaczęła palcami pieścić wypięte krągłości. Ostrożnie pocałowała odsłonięty kark.
- Ty też jesteś moim służką… czy czujesz, że nie masz nic do powiedzenia?
- Wiesz… dobrze, że nie o to chodzi.- mruczała ochmistrzyni kręcąc pośladkami i wzdychając.
Barbara delikatnie ugryzła ramię kochanki i sięgnęła dłońmi do jej piersi. Zacisnęła palce na jędrnych krągłościach, dociskając swój biust do jej pleców.
- Michał jest mi drogi. Tak jak i ty. - Szepnęła.
- Wiem. Wiem… - wymruczała Cosette sięgając do tyłu i chwytając miękki pośladek Basi. - Ty mi też jesteś.
- A Michał… Kto wie. Może jak będzie mu bardzo zależało przyjdzie do ciebie na nauki. - Uśmiechnęła się do Cosette odgarniając długie włosy na plecy.
- Nie sądzę. To nie leży w jego naturze.- wymruczała Cosette wodząc dłonią po pośladku i od czasu wodząc palcem między nimi.
Barbara zamruczała lubieżnie, wtulając się mocniej w kochankę.
- Więc… słabo go sobie… owinęłam. - Wyszeptała rozgorączkowanym głosem.
- Zażądaj od niego tego czego pragniesz…- mruczała lubieżnie Cosette wodząc palcem między pośladkami dziewczyny, prowokująco wręcz.-... gdy najsłabszy będzie. Na twojej łasce.
- A… kiedy to jest. - Basia nie wytrzymała i poruszyła pupą w kierunku pieszczącego ją palca.
- Kiedy jest całkowicie na twojej łasce… błagający cię o uwagę. Tak jak ty teraz… nauczę cię tego wieczorem… na żywym przykładzie. - zamruczała Cosette lekko napierając palcem na wyuzdany obszar, wywołując intensywne doznania… choć kochanka Basi bawiła się dopiero z jej pragnieniami.
- T..tak. - Magnatka jęknęła głośniej. - D.. do łóżka? - Zaproponowała nieśmiało.
-Do łóżka…- wymruczała Cosette i drocząc się z szlachcianką spytała. - Wystawisz k’mnie zadek?
- Jeśli to widok, na który masz ochotę. - Barbara spróbowała zażartować mimo swojego podniecenia. podeszła do łóżka i weszła na nie na czworakach, ponad ramieniem zerkając na kochankę.
- O tak. Widok tak niewinnego dziewczęcia bezwstydnie prezentującego swoje cztery litery wywołuje przyjemne dreszcze. - droczyła się ochmistrzyni kucając za jasnowłosą. Jej język przesunął się lubieżnie pomiędzy pośladkami, a dłońmi wodziła po pupie kochanki rozkoszując się dotykiem jej skóry.
Barbara jęknęła czując ciepły i wilgotny obiekt między swymi pośladkami.
- Czy niewinne… - Mruknęła. - dziewczę.. tak robi?
- Nie… ale i tak wyglądasz niewinnie… -mruczała Cosette pieszcząc ciało Basi w tak… nietypowy sposób. Język przesuwał się w górę i dół.
Magnatka drżała na całym ciele z trudem utrzymując się na dłoniach i kolanach. Z całych sił powstrzymywała jęki chcące się wyrwać z jej ust.
W końcu poczuła jak jej ciało czuje intruza… małego i zwinnego. Nie tam gdzie palec ochmistrzyni znaleźć się powinien. Cosette naparła palcem i poruszyła nim powoli i prowokująco. Musnęła wargami pośladek Basi… napinający się jak i całe ciało szlachcianki.
- Cosette… - Magnatka opadła na łokcie, nieświadomie wypinając się mocniej. - T..to dziwne.
- To co czynię, czy fakt że miłujesz takie zabawy? - droczyła się ochmistrzyni poruszając palcem leniwie i całując wypięty pośladek.
- Obie… te rzeczy… - Przyznała nieco niechętnie Basia wijąc się z rozkoszy.
- Jest coś bardzo ekscytującego w tej sytuacji dla mnie.- mruczała Cosette kąsając wypięty pośladek i mocniej poruszając palcem.
- C..co? - Barbara czuła jak jej myśli odpływają, a ciało zaczyna się poruszać w rytmie ruchów Cosette.
- Nie wiem… ciekawe czy jakiś kochanek cię kiedyś tak… wypełni.- mruczała lubieżnie Francuzka zajęta zabawą rozpalonym żądzą ciałem kochanki.
- Nie… wiem. - Magnatka zaczęła pojękiwać głośniej czując jak zbliża się do szczytu.
- Coś mi mówi… że dowiesz się prędko.- mruknęła Cosette językiem wędrując po pośladku Basi, a palcem przyspieszając pieszczotę.
Barbara krzyknęła cicho dochodząc i opadła twarzą na łóżko oddychając z trudem. - Nie wiem… skąd takie… podejrzenia. - była w delikatnym szoku… nie spodziewała się, że będzie w stanie dojść od czegoś takiego… znowu.
- Masz siły jeszcze?- zapytała Cosette dając klapsa w wypięty jeszcze pośladek magnatki.
- To… zależy… - Barbara opadła na łóżko i spojrzała na kochankę nieco śpiącym wzrokiem. - Na co masz ochotę?
Cosette rozsiadła się na łożu, szeroko rozchyliła nogi i muskając zapraszając palcem swój intymny zakątek.
- Na odrobinę twojej inicjatywy moja pani.- zaśmiała się pożądliwym tonem głosu.
Barbara przewróciła się leniwie na brzuch i podczołgała do kochanki by od razu pochwycić swymi wargami jej kobiecość.
- Dobrze…- Cosette pogłaskała kochankę jak ulubioną kotkę poddając się pieszczocie jej ust. Przez głowę Basi przeszła myśl, że Francuzka prędzej czy później zniewoli ją w alkowie. Bo potrafi wszak wykorzystać poznane już jej słabości. A była władcza z natury.
Dlaczego jednak Basi to nie przeszkadzało? Język poruszała się powoli po wilgotnych płatkach, czasem tylko niepewnie zanurzając się w głąb. Może… była to odmiana od tej całej władzy? Może, miała nadzieję, że Cosette.. też się nieco od niej uzależnia. Zerknęła z zaciekawieniem ku górze, na swą partnerkę.
Ta przypominała rozleniwioną i zadowoloną z siebie i z kochanki bestię. Spoglądała na Basię spod półprzymkniętych oczu i delektowała się doznaniami. Magnatka wsunęła w ochmistrzynię palce i przywarła wargami do jej wrażliwego punktu.
-Ooo tak… - pomruki niczym u kota powoli zaczynały przechodzić w ciche jęki i sapnięcia. Choć Cosette próbowała utrzymać maskę delektującej się doznaniami stoiczki, to jej ciało zaczynało się wić pod wpływem działań Basi, a z jej ust wyrywały się jęki aprobaty.
Basia przyspieszała i intensyfikowała ruchy, pamiętając, że Cosette lubiła takie zabawy.
Co doprowadziło, wpierw do drżenia, potem do głośnych krzyków. Potem ciało Francuzki napięło pod wpływem rozkoszy, a następnie rozluźniła się.
Magnatka podciągnęła się nieco ku górze i wtuliła w brzuch ochmistrzyni, pozwalając sobie na długo oczekiwane odprężenie. Czuła satysfakcję.
- Mam robotę…- westchnęła Francuzka głaszcząc Basię po głowie.
- Jak zwykle… - mruknęła niechętnie Magnatka i opadła na łóżko obok. - Mogę ci jakoś pomóc?
- A jak dokładnie chcesz mi pomagać? - zapytała w odpowiedzi Cosette przyglądając się jasnowłosej kochance. Zamyśliła się dodając. - Trzeba dopilnować pachołków w stajni, by porządki tam uczynili, bo liczne konie naszych gości bardzo tam napaskudziły. Uważasz, że coś takiego jest godne twojej uwagi?
- Nie bez powodu zadaję ci to pytanie. Wiem, że twoje obowiązki są liczne… ja natomiast… - Basia przyjrzała się swemu ciału. - .. leżę i pięknie pachnę.
- Na razie…- zaśmiała się Cosette głaszcząc szlachciankę po włosach.- … ciesz się tymi dniami. Szybko przeminą, o czym wkrótce się przekonasz.
- Po prostu chciałabym więcej twojego czasu. - Mruknęła cicho Barbara układając głowę na poduszce. - Ale posłucham twojej rady.. jak zwykle.
- A co chcesz zrobić z moim czasem?- wymruczała lubieżnie Cosette wodząc opuszkami palców po ustach kochanki.
- Uczyć się od ciebie... uczyć się na tobie. - Barbara pocałowała podsunięty palec.
- Ale czego chcesz się ode mnie uczyć?- droczyła Francuzka z lubieżnym uśmiechem.
Teraz to Magnatka zaśmiała się.
- Wszystkiego. Dostojeństwa.. uwodzenia… etykiety… sposobu ubierania się… - Odpowiedziła spokojnym głosem wpatrując się w kochankę.
- Dostojeństwa znajdziesz w sobie sporo, stroje wypełniają twoją szafę. Etykieta… pewnie nauk by ci się przydało. A kogo chcesz uwieść? Albo na kim poćwiczyć?- zapytała zaciekawiona Cosette.
- Nie wiem… chciałabym to umieć nim pojawią się… kandydaci, o których cały czas wspominasz. - Magnatka zmarkotniał i usiadła na łóżku. - Dziś Wacław złapał mnie za pośladek… nie to, żeby nie był atrakcyjny, ale myślę… jak to zrobić by było po mojemu.
- Stajenny?- zaśmiała się Cosette i pokiwała głową.- No tak.. to chłop, który wie że jest urodziwy i to mu wystarcza by dziewki kuchenne bałamucić.
- Może.. to nieodpowiednie z mojej strony, ale po tym jego zachowaniu. - Basia zarumieniła się, wiedziała jednak, że przed nikim innym nie będzie mogła przyznać się do swych myśli. - Chciałabym by nie mógł myśleć o innej, jednak by wiedział… że nie ma szans.
- Stracona to sprawa waćpani. To pies na baby… z pewnością wodzić będzie za tobą łakomym spojrzeniem, ale nie uwiążesz go tylko do siebie. Możesz go prowokować.. pokazać my kostkę przypadkie… łydkę… nachylić się za bardzo, by dekolt zobaczył.- zadumała się Francuzka.- Ale za prosty to człek, by się w tobie zakochał… lub w kimkolwiek.
- Taką miałam obawę. - Barbara zaśmiała się. - Cóż wobec tego po co cokolwiek mu pokazywać, niech uwodzi dziewki.
- Niestety… takie dzikusy nadają się jeno na okazyjne zabawy.- westchnęła Cosette i potrząsnęła głową.- Ty admiratorów szukaj pośród szlachty ci służącej. Też przystojni tam mężczyźni się trafiają.
- Masz kogoś konkretnego na myśli. - Magnatka przyjrzała się z zaciekawieniem ochmistrzyni. Sama nie była pewna czy ciągnęło ją do takich igraszek. Może owe romanse nazbyt sprawiły, że chciałaby się teraz zakochać.
- Ktoś się znajdzie… młody, przystojny i niewinny… niedoświadczony kogucik.- zamyśliła się Cosette pocierając podbródek. - Miałam na niego oko, ale… ja już nie szukam takich rozrywek. Wolę kochanków, którzy wiedzą jak zaspokoić mój apetyt.
- Ja jeszcze nie wiem czy kogokolwiek szukam. Mam ciebie, Ewę… Michała. SKutecznie wypełniacie moje dnie. - Basia westchnęła, jednak humor miała nadal dobry. - Chcę się nauczyć by wiedzieć jak odgonić od siebie innych.
- To akurat proste… rozdaj swój majątek i idź do klasztoru.- odparła sarkastycznie Francuzka przeciągając się leniwie. - Jesteś zbyt bogata, by odpędzać od siebie pretendentów do twojej rączki. Możesz być jednak cnotliwa i lodowata wobec nich, by trzymać na dystans.
- Wyobrażasz sobie, że mogłabym być lodowata? - Barbara nie przejęła się sarkastycznym tonem ochmistrzyni. Mówiła to właśnie po to by usłyszeć jej opinię.
- Wyobraź sobie, że tłusty stary wieprzek stoi przed tobą i obłapiać cię planuje… a zrobisz się lodowa.- rzekła pół żartem pół serio ochmistrzyni.- A i nakaż Michałowi by przybył do ciebie w każdej chwili. I zapomnij sukni na halkę zarzucić… wbrew temu co próbuje wykazać, staruszek nie ma za wiele roboty podczas spokojnych czasów. Może się swoją szabelką inaczej wykazywać.
- Mówisz, że mam sobie mego męża wyobrazić? - Barbara parsknęła. - Pamiętasz jak to się na ślubie skończyło i raczej ciężko tu mówić o lodzie. - Magnatka pokręciła głową. - Dlatego chcę byś mnie nauczyła.. jak się zachowywać by jednych na dystans trzymać, a innym okazać zainteresowanie, jednak nie tak by publicznie uchodzić za rozwiązłą.
- Muśnij przypadkiem jego dłoń palcami, poślij mu uśmiech… przysłuchuj się z powagą jego słowom. Tak okażesz mu zainteresowanie. Jeśli nachylisz się ku niemu, dekoltu więcej pokazując, jeśli muśniesz palcem swoje wargi wpatrując się w niego… jeśli muśniesz jego łydkę pod stołem. Pokażesz mu tedy, że za pociągającego go uważasz.- zamyśliła się Cosette.- A niechcianych ignoruj… ostentacyjnie tych którzy żadnych wpływów nie mają. Tych którzy są jednak równi tobie, tym po prostu nie okazuj nic poza wymaganym minimum zainteresowania.
- Cóż.. wobec tego poczekamy aż się zjawią. - Barbara przysłuchiwała się jej z uwagą, starając się jak najwięcej zapamiętać.
- Pewnikiem szybciej niż później.- odparła ponuro ochmistrzyni. Westchnęła głośno.- Mam złe przeczucia.
- Czemu? - To nieco zaskoczyło magnatkę. - Pilnujecie mnie z Michałem... mam wrażenie że Ewa czuwa zawsze za rogiem. Co może się stać?
- Zajazd chociażby…- zaśmiała się cicho Cosette. - … nie tylko szaraczkowie dybią na twój majątek. Okoliczna magnateria też.
- Chyba… mamy dość wojów? - Rzekła niepewnie Barbata. - Dlatego… chciałabym się nauczyć bronić.
- Nigdy nie ma dość wojów.- westchnęła Cosette i skinęła głową.- No cóż… walczyć winnaś się rzeczywiście nauczyć. Nawet mając taki majątek, możesz być zmuszona do obrony swej czci i życia.
- Uważasz, że z kim winnam porozmawiać? Evanem czy Michałem? -Barbara jeszcze nazbyt dobrze pamiętała próbę pojmania, by sprzeczać się z ochmistrzynią.
- Z Michałem pewnie byłoby lepiej. Acz z Evanem też możesz. - odparła z drapieżnym uśmiechem Cosette.- Z Michałem będzie ci przyjemniej dyskutować… i sprawdzać jego.. opanowanie.
Magnatka zaśmiała się.
- Dobrze… poślę po niego… Po drzemce.
- Tak pani.- odparła Cosette zsuwając się z łóżka i zabierając za ubieranie.
Barbara uważnie obserwowała kochankę. Dopiero gdy Cosette opuściła pokój ułożyła się do snu.
 
Aiko jest offline