Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2019, 11:33   #151
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Pierwszymi co ich we wsi powitali były… nie kto inny a koty. Wpierw obaj ze Światożarem struchleli widząc szereg świecących się w ciemnościach ślepiów, ale zaraz zrozumieli kto zacz. Kociska zaś ino przyglądały im się z różnych miejsc, a to z płota, a to ze stogu, a to krzaczorów odprowadzając ich jeno wzrokiem i sporadycznie cicho pomiaukując.
Tak czy siak nie niepokojeni przez nikogo więcej dotarli w końcu do gospodarskiej chałupy Horsta Grolscha i bez pukania wtarabanili się do izby. Obaj umorusani, a Światko do tego nadal unurzany w mule, glinie i czarny jak noc.
- Aiiiii!!!! - przywitała ich Rutka w samym jeno gieźle, nim Luther zdążył ją dłonią uciszyć.
- Cichaj głupia! - syknął - To ja, Luther.

Dwa uderzenia serca.
- Rutka? - usłyszeli głos starego Grolscha na zewnątrz i zbliżające się ciężkie kroki.

- To ojciec - powiedział Luther uspokajająco do Światka gdy Rutka zaczęła się uspokajać i rozumieć kogo do chałupy po nocy przywiało.
Dziewczyna odsunęła się i całą trójka wbiła spojrzenie we drzwi. Nikt nie miał wątpliwości, że reakcja tatki, który umiał się wściec… mogła być różna.

Horst stanął w drzwiach, w łapie nieodzowna pała do… cóż, pałowania i wybijania ludziom na wsi głupich pomysłów z głowy. Patrzał na Luthera srogo to na Rutkę i… czarnego gościa. Zmrużył brwi.
- Mamy sporo problemów przez ciebie synu. - powiedział zimno - Lepiej się wytłumacz i lepiej by było to dobre.
Dłoń mocniej chwyciła zasłużony w boju kawał ciężkiego dębowego drewna.

Luther przełknął ślinę. Zdarzyło mu się ode ojca oberwać. Bywało, że i cięgiem dostawał kułakiem jak coś na gospodarstwie pokpił. Ot i taka szkoła ojcowska. Narzekać co nie było. Ale lagą dostał tylko raz. I choć teraz już był wiela starszy i byle plasknięcia się nie bojał, to wbił mu się w łepetynę strach przed tą lagą.
- Tam we lesie ojciec - zaczął powoli - tam coś jest. Coś co na nas dybie. Ja te trzy zachody temu o tym nie wiedział. Ot za Nawojką pobiegłem, bo gadają, że wilcy grasują. A i wam przeca ona miła była. Ale coś ją zdybało. Urok rzuciło na Światka. I na Boguśkę. I nie dałem rady jej sprowadzić. A wczoraj we nocy, to mi się Wojka przyśniła. I… - zastanawiał się, czy jest po co opowiadać ojcu o wszystkiem - I nie mogłem tam nie wrócić. Potwora jednak nie było. Ale Światko był nad ruczajem. Źle z nim myślałem było, ale doszedł do zmysłów i wrócił. Matuś i wujo go powinni obaczyć.

- Pieprzysz jak mała, jęcząca, poobijana dziewczynka z drzazgą. -
rzucił chłodno ojciec i wszedł do środka - Rutka. Idź po matulę, Matza i rozpal w ogniu. My się policzymy później Luther, leć po Racimira i Wielebnego.
To czego Horst nie mówił, to to, że pośle Matza po Józwę… ich sołtysa. Potrzebował świadków, a stary człowiek, trzymamy w estymie przez Pana, był doskonałym wyborem. Dlaczego nie wysłał Luthera? Czas. Jedna osoba może oblecieć tylko tyle, a zależało mu na czasie!
Pytanie tylko czemu posłał Luthera? Grolschowie żyli na uboczu, a droga do Wielebnego i młynarza biegła poza drogą wioskową. Przynajmniej ta optymalna. Poza tym, żołdacy Ottona nie poruszali się po zmroku. Niemalże nikt się nie poruszał, więc szanse ich spotkania były znikome… chyba, że coś nagle i niespodziewanie się zmieniło, ale w to stary Grolsch wątpił.

Piwowarczyk skinął jeno czupryną i wybiegł z chałupy. Nie wiedział co prawda, że straż pańska może się nim interesować, ale dość miał oleju w głowie, by im się w oczy nie rzucać. Najpierw postanowił Wielebnego poszukać na plebanii bo najbliżej doń miał.

Rabanu jakiego narobili wystarczyłoby, żeby martwego z grobu wypędzić, a co dopiero Arnikę, która zawsze sen lekki miała. Opatulona w wełniany sweter wyszła z izby sypialnej głowy domu, akurat kiedy Luther drzwi zamykał za sobą. Westchnęła ciężko i pokręciła głową bezradnie.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline