- No i kto tu jest królem? - krzyknął Duke, gdy pole ochronne pękło pod wpływem jego strzału.
Przemknęli wzdłuż burty zostawiając za sobą pas zniszczenia i odlatujących w pożnie odłamków poszycia.
Słysząc plany wysławiania skrzydła C odezwał się: - Hunter, tam są nasi. Kto ma ich ratować jak nie my? O swoich się dba. Zagadaj do szefa by nas wysłał.
Może i nie specjalnie se lubił z piratką i jej skrzydłowym, ale to byli swoi. I choćby byli androidami to nie zostawiało się swoich. Czy to w Mordowni, knajpie na drugim pokładzie koło koszar, gdzie można było oberwać po mordzie od marines czy to w próżni, gdzie skutki mogły być o wiele gorsze.
No i gdzie jak nie w boju można było się zasłużyć na awans, który należał się Dukowi od dawna. Musiał dać dowództwu pretekst!
Ostatnio edytowane przez Mike : 09-12-2019 o 12:56.
|