05-12-2019, 23:22 | #31 |
Reputacja: 1 | - Dobra robota Black - pochwalił Duke, co prawda sam by to zrobił w większym stylu, ale przecież się nie rozdwoi. Ktoś musiał wprowadzać pod lufę wroga. A kto inny do tego nadawał się lepiej niż Duke? Kto był to w stanie przeżyć? Gdy oczyścili swój sektor wyrównał lot i dołączył do formacji. - Własnie miałem to zaproponować, Hunter - powiedział Duke - czas uratować parę tyłków. Bierzemy ich dwójkami. Black & white bandyta 1, Trefl i Żuraw dwa, my ze Strzygą trójkę, herszcie wam została czwórka. Odbił w bok i ciasnym skrętem wszedł na nowy kurs. - Jaśnie pan wydał rozkazy - warknęła Strzyga, ale odbiła za Dukiem biorąc ciaśniejszy skręt przy większym przeciążeniu. - Musiałam chyba przespać moment, gdy cię awansowali na miejsce Huntera. Nie byłby to pierwszy raz... |
06-12-2019, 00:47 | #32 |
Reputacja: 1 | „Czemu to musi tyle trwać…” Czerwone lampy alarmu bojowego kłuły go w oczy i drażniły niczym szkarłatna płachta byka. Sanitariusze doprowadzili go do pachnącego sterylnością białego ambulatorium. Tutaj oświetlenie sygnałowe było zredukowane do matowo opalizującego czerwonego paska pod sufitem, a wyciszenie kabiny dokładnie odcinały hałasy z za śluzy. W pierwszej chwili sprawiało wrażenie nierzeczywistości, i jakby braku lojalności względem tych co na pierwszej linii i to irytowało jeszcze bardziej. „Jak mucha omotana w sieci pająka” - Ee… - Wygłupił się w pierwszej chwili gdy zamiast niedogolonego sanitariusza który go posadził na łóżku usłyszał ciepły alt pielęgniarki – Good morning ma’am – Przywitał się zaciągając po swojemu i uchylając kapelusza. - To ci się tu nie przyda – Uśmiechnęła się ukazując białe ząbki i odłożyła kapelusz na stolik. W tej chwili Cliff dał by się wytarzać w smole i pierzu żeby tu jeszcze zostać. - Co tylko pani karze. – Wyszczerzył się do pielęgniarki. Wyciągną się wygodnie. Po chwili Chou pochylała się nad nim a pilot mógł obejrzeć dokładnie wzór koronki pod obcisłym kombinezonem. Zniewalający zapach fiołków uderzył do głowy mocniej niż bimber pędzony przez marine z dolnego pokładu. Nabrał pełne płuca kwiecistego zapachu aż zakręciło mu się w głowie. Chyba coś przegiął bo dziewczyna wyprostowała się czerwieniąc się uroczo. W końcu kroplówka byłą gotowa. Zapatrzony w nią jak w jutrzenkę cowboy nawet nie mrugną gdy wbijała mu igłę. Oddaliła się odhaczyć przy panelu inwentaryzacyjnym wydanie środków medycznych. Cliff śledził bezwiednie każdy jej ruch. Pielęgniarka odwróciła się nakazując mu spokojnie leżeć. W sumie, niepotrzebnie bo kołysaniem krągłych bioder działało skuteczniej niż kewlarowe pasy. „Ona to chyba robi specjalnie.” Pomyślał i wcale mu to nie przeszkadzało. Kroplówka kończyła się szybko, zbyt szybko jak na Clevlanda. Chou Yin właśnie wracała aby sprawdzić stan leku gdy lotniskowcem za trzęsło. Pielęgniarka zachwiała się. Cliff nie bacząc na kroplówkę skoczył by ją podtrzymać. Przez chwilę trzymał ją w objęciach po czym dziewczyna wyswobodziła się zwinnie na jej kombinezonie została czerwona smuga krwi z zerwanego wenflonu. - Chyba nabroiłem. – przeprosił ją szczerze zakłopotany. – A ty zaraz będziesz mieć tu sporo roboty…
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |
06-12-2019, 09:49 | #33 |
Reputacja: 1 | Siły Unii Solarnej zyskały miażdżącą przewagę w starciu. Jednak pasożyty wroga nie dawały za wygraną lawirowały i ostrzeliwywały się zaciekle z działek. laserowych. Wróg odpadał jeden za drugim. Skrzydło A opadło niemal w całości na ostatniego z wrogich pilotów. Musiał to być ktoś o wyższych umiejętnościach. Lawirował między laserami z gracją tancerza. Dopiero zachodzący od dołu Haqim trafił go w reaktor i powodując eksplozję wroga. Huntersi podzielili się i ruszyli wesprzeć skrzydło D. Diabły nie potrafiły sobie poradzić z wrogiem tak skutecznie. Hunter tym razem się nie patyczkował. Widząc że przeciwnik zachodzi na ogon jakiegoś diabła zredukował ciąg, Wpadł w dryf i gdy tylko przeciwnik znalazł się obok niego odpalił napęd i wskoczył mu na ogon otworzył ogień. Silniki eksplodowały, zaraz po nich zbiorniki paliwa. Hunter trzymał wciśnięty spust dalej. Promienie uderzały w stertę śmieci kosmicznych wypalając ją na atomy. Po czym odbił i spokojnym tempem zaczął szukać następnego wroga. Diuk zobaczył innego pasożyta, który zaszedł od skrzydła 2 diabłów. Zawirował w ciasnym korkociągu i przeciął przestrzeń tuż przed dziobem pasożyta… Nic tak nie zwraca uwagi przeciwnika jak czujniki zbliżeniowe…. Diuk uśmiechnął się gdy wróg zwrócił maszynę w jego stronę. Na to tylko czekał. Poderwał maszynę do ciasnego zwrotu. Przeciwnik wchodził mu na ogon. A uśmiech Diuka się poszerzał. Gdy przeciwnik już zaczął strzelać Diuk skierował dziób myśliwca w dół i opadał błyskawicznie. Wróg zrobił to samo. Ale wtedy diuk włączył wsteczny ciąg i to on teraz znalazł się na ogonie wroga. Nie czekając nacisnął spust. Zwalniający cel był niczym kaczka na strzelnicy. Trafił w kopułę lasera odrywając ją by po chwili zamienić cały statek w cudownie kolorową eksplozję. Mimo to Diabły nie dawały sobie rady z ostatnim pasożytem. To był jeden z tych lepszych pilotów. Uciekł obławie 4 myśliwców i jednego z nich na odchodne poczestował laserem. Tak mocno, ze zaczęło mu uciekać paliwo, a uszkodzone silniki ledwo dawały szanse na dotarcie na lotniskowiec. Nie lepiej radziły sobie Szpady z grupy C. Im również pozostał skuteczniejszy przeciwnik który pozwolił wleciec sobie na ogon. Przyjął parę trafień, w nadwyraz twardy pancerz po czym odpowiedział ogniem z wieżyczki. skierowanej wstecz. Zaskoczona Szpada lider skrzydła C dostała mocno po dziobie. Jej anioł stracił lasery i sensory. Jedynie unik wykonany w ostatniej chwili uchronił od bezpośredniego trafienia w kokpit. - Odwal się Strzyga 5 - Fierce usłyszała w odpowiedzi opryskliwy nieco piskliwy głos pilota z uszkodzonego NightSkya - Nie ty tu dowodzisz… - przerwała - zapewne by nabrać powietrza… Wokół jej statku wybuchło tyle atomówek, że dawkę promieniowania przyjęła pewno śmiertelną, na pewno nie czuje się najlepiej.... - A ja zostaję i rozpierdole tego sukinsyna… Za Pax!!! - rozłączyła się Eyre spojrzała na Jokinena. Ten od razu sprawdził w swoim komputerze… - Pax to jej skrzydłowa, Czy raczej w tym wypadku drugi pilot. Nie było wiecej czasu na rozmowy. Fierce szarpnęła myśliwcem mijając wiązki laserów i zanurkowała do kolejnego natarcia. Cztery niewidzialne myśliwce uderzyły ponownie tnąc potężnymi wiązkami dział fuzyjnych. Wycinając głębokie bruzdy. Lasery nie miały szansy trafić tak szybko poruszających się celów tuż nad kadłubem. Ale gdy tylko się oddalili pomknęły za nimi pociski. Fierce podniosła nighstkya i wykonała szereg ciasnych zwrotów , tak że rakiety zgubiły namiar i minęły ją o włos. Podobnie Ombre której myśliwiec na moment zawisł tuż przed myśliwcem Fierce… Pozostałe dwa nie miały tyle szczęścia. Dwie eksplozje rozświetliły przestrzeń pod nimi. - Strzyga 5 tu Strzyga 1. Zgłoś się.. - Tu Strzyga 5. Słucham… - odezwała się Eyre - Spadaj stąd ja tutaj zostaję i będę cię osłaniać. Jest nas zbyt mało żebyśmy mogli obezwładnić taki statek… Chou Posadziła Cliffa na łóżku i usiadła koło niego. Delikatnie pogładziła ranę, którą sobie zrobił by ją ratować. Przyklejała plaster i do drugiej ręki wbiła kroplówkę. Cały czas coś szczebiotała i rumieniła się. Cliff nie bardzo odróżniał słowa jedynie dźwięk sylab. Zauroczony pielęgniarką. - Pani Namienkov co to za zamieszanie. - odezwał się sztywny głos Doktora Sahima szefa służby medycznej Victorii. Niewysoki, mężczyzna o łysej głowie i bardzo służbistym podejściu . Spowodował, że urocza pielęgniarka stanęła niemal na baczność. Nie wiadomo kiedy suwak kombinezonu wylądował przy samej szyi.. A po wypadku tak jakby rozsunął się jeszcze bardziej… Sahim stanął przed pilotem i krytycznie spojrzał na ekrany i wyniki badań na swoim terminalu. - Łyknął pan zbyt wiele radów by myśleć o czymkolwiek poza leżeniem. Odradzam wstawanie, źle to się może skończyć dla pańskiego zdrowia. - Odwrócił się do pielęgniarki i powiedział - proszę przygotować Anti radu 2 jednostki TLF, dożylnie. - Ale Panie doktorze… to może spowodować … - Pani Namienkov o jego dzieci będziemy się martwić później. Jest i tak za późno. Latał w takim stanie zbyt długo komórki jego organizmu umierają. Kroplówka powstrzyma proces ale uszkodzenia mogą być nieodwracalne. Są opracowania mówiące, że duża dawka odwróci częściowo proces i zatrzyma efekty autoimunnologiczne. - Ale - na przerażonej twarzy pielęgniarki był widac autentyczny strach. - Rozumiem Pani obawy. Wiem, ze przedawkowanie może prowadzić do impotencji albo osłabienia zdolności odpornościowych organizmu. Ale to samo zrobi z nim to promieniowanie jeśli nie podejmiemy żadnych działań. Prosze przygotować lek.. Pielęgniarka szybko przygotowala dwie ampułki i strzykawkę powietrzną Doktor załadowął obie na raz i pochylił się nad cowboyem... Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 06-12-2019 o 12:39. |
06-12-2019, 13:42 | #34 |
Reputacja: 1 | Sytuacja z myśliwcami wyglądała na opanowaną. Skrzydło C i D powinno sobie już poradzić z tymi pilotami jacy zostali. Nie chodziło o to, że Hunter miał w dupie czy poniosą jakieś dalsze straty. Nie miał zamiaru ryzykować narażaniem swoich ludzi w momencie gdy nie było to konieczne. Szczególnie gdy zamierzał wpakować ich w znacznie większe gówno. - Skrzydło B odłączyć się. Powtarzam. Skrzydło B odłączyć się. Uformować szyk na mnie. - rzucił na kanale ogólnym. - Skrzydło C i Skrzydło D. Ci co zostali to dobrzy piloci, ale nie jesteśmy już wam potrzebni. Powodzenia. Skrzydło A. Prośba o wsparcie w przejęciu pozostałych jednostek wroga - nadał kilka komunikatów jeden po drugim. Zaraz potem przełączył się na kanał swojego skrzydła. - Dobra robota. Teraz zobaczmy czy uda się ugryźć te cztery fregaty - polecił zaznaczając w komputerze priorytety dla celów. - Ostrożne podejście do momentu uderzenia rakiet wsparcia, a potem pełny ciąg do walki bezpośredniej. - Ghost! - Hunter wywołał dowódcę skrzydła A. - Bierzemy cele F103 i F104. Pozostałe dwa zostawiamy dla was. - Odczekał na potwierdzenie i ponownie przełączył się na swoich skrzydłowych. - Diuke, Strzyga, Black i White. Bierzecie fregatę numer trzy. Żuraw, Trefl i Jasmine, razem ze mną zajmujecie się czwórką. Do roboty! - rozkazał i zwolnił kanał.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. Ostatnio edytowane przez Raga : 03-01-2020 o 11:01. |
06-12-2019, 14:39 | #35 |
Reputacja: 1 | Czego chciała dowieść Duval, odsyłając ludzi i samej zajmując się niszczycielem? Chyba tylko własnej skończonej głupoty. Widać wraz z uzyskaniem wolnej woli, Plastiki w gratisie dostały zapędy samobójcze. To nawet miało sens. - Nie - odparła Eyre nie zgadzając się z poleceniem i przełączyła się na kontakt wyłącznie z Ombre. - Każdy głupi może dać się zabić. Obie musimy wracać, pokazać reszcie jak z nimi walczyć. Tylko my znamy Nightskye na tyle, żeby wiedzieć jak ich używać. Jokinen miał minę jakby bał się, że jego pilot będzie chciał zostać i walczyć skazując ich oboje na pewną śmierć. Bo przecież w nieskończoność nie uda im się unikać tego czym rzucał w nich przeciwnik. - Wykonaj rozkaz! - usłyszeli w odpowiedzi od Ombre, która zrobiła nawrót do ataku co jasno dawało do zrozumienia, że Androidka nie zmieni zdania. - Twoja wola - syknęła Fierce, marszcząc gniewnie brwi na zignorowanie jedynego logicznego rozwiązania jakie mieli jako niedobitki. Duval powinna znać przeznaczenie i osiągi maszyny, więc i wiedzieć jakie są jej limitacje. A te jasno mówiły, że nie są to myśliwce do takiej walki jaką teraz uskuteczniali. Od tego były Anioły. - Prześlij zapis swojego lotu. Już - nakazała. Jokinen skinął jej głową na potwierdza, że dane spływają. Trochę mu ulżyło. - Po co ci to? - zapytała Ombre. - Spadaj! Jeśli ci życie miłe. Fierce prychnęła pod nosem na te słowa. Jej życie było posrane, a Wszechświat zdawał się wymyślać specjalnie dla niej coraz to bardziej poryte sytuacje. Więc idąc tym tropem myślenia, to mogła się spodziewać nawet wdania się w niewolę nieznanego wroga. Nie, podziękuje. - Mamy je! - wtrącił się Simon. - Bawcie się dobrze - rzuciła na pożegnanie Eyre do dowodzącej skrzydłem F i nagłym zwrotem skierowała swojego NightSky'a by oddalić się od wrogiego niszczyciela. Wykonała więc rozkaz przełożonej. Planowała swój odwrót przeprowadzić trasą, którą wcześniej sugerowała pilotowi w uszkodzonej maszynie. Zależało jej, żeby znaleźć się w cieniu, poza zainteresowaniem kogokolwiek, na powrót stając się niewidzialną. Na szkoleniu był taki jeden instruktor teoretyczny, Sparrow go nazywano, choć był tak gruby, że pewnie wygodnie byłoby mu się toczyć niż chodzić. Kiedyś rozgadał się w jednej ze swoich licznych dygresji, że w lotach doświadczalnych nawet z rozbitej na kawałki maszyny można wyciągnąć ważne dane, ale nie zmienia to faktu, że szybciej jest gdy pilot wraca w jednym kawałku i może o wszystkim opowiedzieć. A później polecieć jeszcze raz. Priorytetem Fierce było teraz dostarczenie danych o wrogiej jednostce, by reszta dzieci Viki wiedziała czego się spodziewać, by ograniczyć straty po swojej stronie. A zapisy z dwóch maszyn dawały więcej cyferek, nad którymi będą mogli się spuszczać inżynierowie. |
08-12-2019, 01:32 | #36 |
Reputacja: 1 | Cleveland szybował na szpitalnej leżance lepiej niż za sterami swojej maszyny. Chou Yin szczebiotała, fiołki uderzały do głowy a wzrok co chwila opadał w kierunku kształtnych piersi i pewnie spędzili by tak całą bitwę gdyby nie doktor Sahim. Czar prysł niczym bańka mydlana. Pielęgniarka podskoczyła jak oparzona. Chwilę trwało nim pilot wylądował w ambulatorium akurat w chwili by zarejestrować że już za późno by martwić się o jego przyszłe potomstwo. - Ale, ale… ale jak? Osłony i w ogóle… - W miarę jak doktor mówił oczy cowboya robiły się wielkie jak pieniążki. Jeszcze chwile temu dał by się ostrzelać jeszcze raz by móc tu pozostać. Teraz był gotów przebijać się przez formację wroga ze sztykiem w ręku byle by tylko stad się wydostać. Nie był pewien co go bardziej przerażało to co mówił lekarz czy reakcja dziewczyny. Gdy lekarz załadował ampułki do strzykawki automatycznej naszło go skojarzenie z przeładowaniem pistoletu. Bezwiednie chwycił kapelusz i zasłonił nim swoje klejnoty. - Nie zachowujmy się jak dzieci. – Skomentował zachowanie pilota. - Ale, ale… dwie ampułki to chyba nie tak dużo nie – Próbował w twarzach lekarza i pielęgniarki znaleźć potwierdzenie swoich nadziei. Na imprezach, czy w spelunach widział jak ludzie pakują w siebie ładują w siebie ze trzy czwarte tablicy mendelewa i żyją. Czemu by z nim miało być inaczej. Zejść z na chorobę popromienną czy ryzykować?
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |
09-12-2019, 00:03 | #37 |
Reputacja: 1 | - Mówisz i masz, Hunter - odparł Duke - wycieczka, proszę za mną. Mówiąc to zrobił zwrot przez skrzydło i wszedł na nowy kurs. - Podejrzewam, że laserami tylko zadrapalibyśmy im pancerz. Celujmy w uzbrojenie i sensory. A rakiety zostawmy na pewny strzał. Każdy według uznania. Podejście z manewrami Delta 4. Przelot wzdłuż burty i nawrót. |
09-12-2019, 11:09 | #38 |
Reputacja: 1 | Myśliwce przedarły się przez chmury odłamków i ruszyły w stronę fregat. Ich połyskujące wrzecionowate kształty powiększały się szybko. Nad nimi przefrunęły salwy z niszczycieli. pociski odpadały i eksplodowały mylone przez wroga. Ale zniszczenie pasożytów i zajęcie przez Nighstky niszczyciela wroga wystarczyło… Podciski przedarły się przez obrone i jedna fala za drugą zaczęły uderzać w najbliższe fregaty. - Rakiety niszczycieli docierają do celu - powiedziała spokojnym tonem oficer ze stanowiska skanerów - Wrzuć mi to na mój ekran - zakomenderował kapitan Pojawił się obraz z teleskopu niszczyciela. Widać było jak pierwsze rakiety docierają do celu rozpościerając biały rozbłysk tuż przed trafieniem. Teraz z tej perspektywy było widać idealnie… Wydawało się, że salwa nie wyrządziła krzywdy… Wtedy nadpłynęła druga. Uderzyła w kadłub rozsypując wokół szczątki. Widać było jak na kadłubie wykwitają eksplozje a poszycie odrywa się kawałami!... Na mostku rozbrzmiała odgłosy tryufmu… Oficer operacyjny jako jedyny chyba patrzył dalej w ekrany i powiedział. - Fregaty wypuściły rakiety… Celują w myśliwce, które dziesiątkowały wroga. Kapitan i wszyscy zebrani patrzyli na niego… On zaś relacjonował: - Dopadły ich.. Archer już miał obraz… - Dostały Skrzydła C i D… Mamy potwierdzone zniszczenia…Sukinsyny celowały w wycofujące się jednostki!! - Jakie straty CAG? - Od początku starcia Skrzydło A ma jednego uziemionego anioła, jeden się wycofuje, reszta atakuje fregaty. Skrzydło B stan 8. Dwóch przeniesionych do skrzydła F na misję specjalną, kontynuują natarcie - Kapitan natychmiast wywołał na swoim ekranie dane z misji skrzydła F, o którym zapomniał… - Skrzydło C 2 wycofujących się 1 zniszczony, kontynuują natarcie. Skrzydło D 7 zniszczonych kontynuują natarcie… - Dość! - przerwał kapitan… Widząc że morale na mostku zaczęło opadać wraz z rosnącą liczbą zabitych… Potężne uderzenie wstrząsnęło kadłubem. - Musimy dać wsparcie Nighstkiom. Podeszły i zadały potężne uszkodzenia wrogowi. Ale zostały zdziesiątkowane! Czemu nikt nie raportował! Zmuszone zostały do wycofania się! Dajcie im jakąś osłonę do cholery. Przerzućcie myśliwce niech zwiążą ten niszczyciel… Chce mieć tych pilotów całych! - Wskazał palcem na ikony myśliwców formacji F kluczących na holo taktycznym i próbującym uniknąć trafienia. - Panie murdoc salwa z rakiet… Wszystkich… Walka elektroniczna chce mieć pełne namiary na ten niszczyciel.. Na wczoraj. Eyre.. Walczyła ze sterami. Nagłe zwroty wciskały ją w fotel i nawet ultra nowoczesne uprzęże przeciwprzeciążeniowe wpijały się w ciało. Gdy próbowała zgubić rakiety ze swojego ogona… - Dobra Jokinen teraz!!! Puszczaj wabiki… - Wcisnął coś na swoim pulpicie. A Fierce wykonała potężny zwrot. Jednak rakiety były sprytniejsze… Cholera dużo bardziej sprytniejsze niż powinny. Nie straciły namiaru i dalej mknęły coraz bardziej się zbliżając…- Szeryf… jeszcze raz… Ale teraz będzie blisko więc się trzymaj! Jokinen zamknął oczy widząc jak licznik do uderzenia zmniejsza się niemal do 0… Czekał na sygnał wydawało mu się, że licznik już wskazuje wartość ujemną. Wtedy Eyre krzyknęła on wcisnął guzik, a przeciążenie wgniotło ich w fotele… Otworzył oczy… było cholernie blisko ale żyli… Wróg miał ich namiary i nie zgubi ich tak szybko… Musieli się gdzieś schować by choć optyczne czujniki wroga zmylić… - Strzyga 5… Tu Strzyga 1. Jestem za tobą! - odezwało się w głośnikach. - Fierce odwróciła się, przyzwyczajona do obłego kokpitu anioła, który miał znacznie większą widoczność… Jednak w nightskayu zobaczyła tylko otwarte drzwi do przedziału “wypoczynkowego”. - Strzyga 5, słyszymy cię! - Odezwał się Jokinen. - Mamy zbyt małą siłę ognia… Nie zatrzymamy ich dłużej. Udało mi się trafić w silniki ale są zbyt pancerni jak na 1 eskadrę nocnych łowców. - Ombre uważaj - Przerwał jej Jokinen - Masz rakiety na ogonie! Oboje z Eyre śledzili na ekranie jak Ombre w ostatniej chwili wywija szaloną beczkę. Odbija w bok jeden później drugi, chaotycznie zygzakując… Wypuszcza wabiki… Potężna eksplozja na chwilę oślepila skanery… - Ombre!! - krzyknęła Fierce - Jestem… - usłyszeli w odpowiedzi - Dostałyśmy. Pancerz wytrzymał.. ale niewiele z niego zostało. podobnie dostaliśmy w silniki i urwało nam działo fuzyjne, mamy roztrzaskany kadłub ucieka atmosfera i paliwo. Straciliśmy też jedno ogniwowo z reaktora. Ale dzwoneczek poszła spróbować to obejść. Strzyga 5 spieprzajmy stąd!... Hunter uśmiechnął się widząc jak eksplozje rozrywają statek wroga… Przed nimi nadlatywała ostatnia salwa z niszczycieli… Szybko sprawdził statusy fregat wroga. Ale druga musiałą jakoś zmylić rakiety bo wyglądala na nieuszkodzoną. Pozostałe 2 będące nieco z tyłu wydawały się nawet nie draśnięte. - Puszczamy pierwsze rakiety a później lecimy na niedobitków… - Powiedział na kanale ogólnym. Był najwyższy stopniem mógł więc wydawać rozkazy. Myśliwce uformowały szyk i zwolniły przepuszczając salwę rakiet po czym niemal synchronicznie wszystkie przepustnice zostały dociśnięte do spodu i anioły ruszyły do walki… Pierwsza Fregata została dosłownie rozszarpana falą eksplozji. Wierzac komputerowi dostała 10 rakietami… Druga odbiła w bok. Była szybka i zwrotna. Ale wystawiła długi bok rakietom. Te wbiły się w kadłub i eksplodowały. Zmieniając fregatę w kupę wirującego śmiecia… Zdawało się, że pozostała w jednym kawałku… Wtedy przetoczyła się przez nią fala wewnętrznych eksplozji rozrywając ją na 3 dryfujące w przeciwne strony wielkie fragmenty… Pozostały 2 fregaty. Myśliwce nie zwolniły przedzierając się przez chmury odłamków uderzyły w pozostałe fregaty. - Mamy potwierdzenie z niszczycieli o zniszczeniu 2 fregat - zakomunikował oficer łączności - Myśliwce weszły w zwarcie z fregatami. Mam obraz. Wrzucam na główny ekran. Na ścianie nad konsolami na dużym, panoramicznym ekranie pojawił się obraz eskadry myśliwców zbliżajacej sie do wrzecionowatego kształtu fregaty. Lasery w myśliwcach musiały odpalić bo wokół fregat rozbłysły białym światłem sferyczne kształty… - To jakieś osłony - szepnął do siebie kapitan.. Myśliwce jeden po drugim zbliżały się niemal z każdej strony rozświetlając obraz błyskami osłon.. Wtedy cała sfera rozbłysła i zgasła… A promienie zaczęły żłobić pancerz celu… Jeden myśliwiec za drugim trafiały fregatę rozrywając jej pancerz. Wgryzajac się w wieżyczki i wywołując wewnętrzne eksplozje. - Mają ich - szepnął Archer.. Żałując, że nie ma go między nimi… Zaciskał dłoń na krawędzi panelu zupełnie jakby chciał pchnąć przepustnicę do maksimum. - Panno Chou proszę przytrzymać pacjenta. Wolałbym trafić dokładnie ze strzykawką… Przerażona Chou podeszła niepewnie. Była dużo drobniejsza od Cliffa. Ujęła go za dłonie. Delikatnie i ze strachem sarny w oczach powiedziała… - Wszystko będzie dobrze… Damy radę!… - W jej ustach zabrzmiało to jak deklaracja. Diuk widział białe rozbłyski kiedy lasery trafiały w wrogą jednostkę.Szyby w kokpicie przyciemniały i wtedy to jego strzał przebił osłony wroga i trafił prosto w zgrubienie na szczycie konstrukcji… Gdzie zapewne mieściła się wieżyczka strzelnicza.. Potężna eksplozja szarpnęłą i cała kopuła osłaniajaca wnętrzności wieżyczki odpadłą. Diuk ominął ją niemal muskając spodem myśliwca i szykował się do kolejnego nalotu… Jego towarzysze z eskadry byli tuż za nim… Rozłupując wrogą fregatę…Żadna ze znanych mu jednostek tej wielkości nie przetrwałaby takiej nawały ognia prowadzonej przez doświadczonych pilotów. To coś było cholernie twarde ale dało się to ugryźć… A anioły potrafią mocno kąsać… Robiąc nawrót rzucił okiem na skrzydła C i D… One sobie radziły równie dobrze mimo znacznych strat… Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 09-12-2019 o 12:19. |
09-12-2019, 12:09 | #39 |
Reputacja: 1 | - Lepiej późno niż wcale, co? - sarknęła Fierce, gdy dowodząca jej skrzydłem, dołączyła do odwrotu. Było jej bardzo wszystko jedno, czy Duval przeżyje, dopóki nie doszło do niej, że jeśli wróci jako jedyna na Matkę, to mogą ją ubrać w szkolenie nowych pilotów do Nightskyów. Nie, zdecydowanie nie uśmiechało jej się to, bo dość roboty miała udzielając lekcji indywidualnych z latania Sheriffowi. Na rękę więc jej było, by Androidki uszły z życiem. Statek Ombre miał uszkodzenia uniemożliwiające ostrzał, mocno okrajające prędkość oraz co gorsze, uciekającą atmosferę, co wyznaczało im ograniczony czas na dotarcie do doku Victorii. Eyre spojrzała w odczyty przestrzeni, szukając natchnienia by oba Nightskye wróciły do domu. - Wlecimy w ten złom! - rzuciła ex-piratka do Duval. Niezliczoną już ilość razy chowanie się za kosmicznym gruzem ratowało jej skórę Fierce, więc trzeba było sięgnąć po sprawdzone metody. - Będzie gorąco, ale za jego osłoną mamy szansę zniknąć im z radaru - wyjaśniła. - Jokinen, osłaniamy Strzygę 1. Strzyga 1, staraj się nie dać dupy. |
09-12-2019, 12:47 | #40 |
Reputacja: 1 | - No i kto tu jest królem? - krzyknął Duke, gdy pole ochronne pękło pod wpływem jego strzału. Przemknęli wzdłuż burty zostawiając za sobą pas zniszczenia i odlatujących w pożnie odłamków poszycia. Słysząc plany wysławiania skrzydła C odezwał się: - Hunter, tam są nasi. Kto ma ich ratować jak nie my? O swoich się dba. Zagadaj do szefa by nas wysłał. Może i nie specjalnie se lubił z piratką i jej skrzydłowym, ale to byli swoi. I choćby byli androidami to nie zostawiało się swoich. Czy to w Mordowni, knajpie na drugim pokładzie koło koszar, gdzie można było oberwać po mordzie od marines czy to w próżni, gdzie skutki mogły być o wiele gorsze. No i gdzie jak nie w boju można było się zasłużyć na awans, który należał się Dukowi od dawna. Musiał dać dowództwu pretekst! Ostatnio edytowane przez Mike : 09-12-2019 o 12:56. |