Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2019, 12:59   #7
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację

[media]http://www.youtube.com/watch?v=KKgxn3R48Ac[/media]
Snow skupiła myśli, uspokoiła oddech i zamknęła oczy. Znajdowała się pustce zawierającej paradoksalnie cały wszechświat, który wyciągnął do niej delikatną świetlistą dłoń, wskazując jej drogę. Jej własna ręka skierowała się do przodu, w stronę łowcy nagród. Potem otworzyła oczy czując jak świeża bryza energii wychodzi z niej żywym impulsem…

Mandalorianin uderzył z wielkim impetem w ścianę “Skwarka” tak że wszystkie białe, brudne kafelki popękały i odpadły wokół miejsce gdzie wylądował. Na chwilę młoda użytkowniczka mocy, nie mogła zrozumieć co się stało. Nikt w barze nie mógł powiedzieć niczego innego. Zakuty w stal najemnik wydawał się nieruchomy, choć raczej tylko stracił przytomność lub był mocno ogłuszony, bo jedna z niego nóg ruszała się jak jakaś larwa owada. Kucharz patrzył na nią tępym wzrokiem, lecz Kalen szybko przyjął jej chwyt i zaczęli szybko biec, po sekundzie znajdując się na świeżym, rześkim powietrzu Aoatero.

-Mój statek jest na lądowisku numer 4. To nie daleko.- potem popatrzył na swoje zakrwawione, sine knykcie- Spokojnie to nic wielkiego.- powiedział przez zaciśnięta szczękę.

Snow tylko westchnęła, zmuszając pilota do szybszego ruchu. Biegnąc jak wiatr z oddali usłyszeli krzyki właściciela baru, które jednak były ciężkie do zrozumienia, przez dystans, rosnący gwar i obcy język.

-Powinienem skierować się do terminalu celniczego. Ach do diabła… oto Cincinnati.- powiedział z dumą nie odpowiednią na ten czas a Snow zobaczyła sporą, zdrowo wyglądającą fregatę YT-2000. Była dość płaska od góry i dołu, szeroka po bokach a mostek wychodził prosto z środku głównego kadłuba. Sprawiała wrażenie szybkiej. Lot tym pojazdem, a co dopiero wzniesienie się w gwiazd zdawał się dla dziewczyny czymś ponad wyobrażenia niesamowitym, a przy tym nieco strasznym.


Kalen wyjął z bólem data-pad z kurtki rozglądając się nerwowo. Stormchaser nie wiedziała jeszcze tak wyglądającego statku. Nie przypominał w zupełności tych wraków, które kilka razy było jej dane widzieć, kiedy Mistrz Lorviss posyłał ją po drobiazgi do portu kosmicznego. Stanęli po boku Cincinnati i za jednym kliknięcie trap zaczął powoli się osuwać, a grodzie zaprosiło ich do wejścia.

-Szybko za mną!- krzyknął nagle bardzo rzeczowy pilot i Snow wbiegła po wysuniętym trapie.

W środku było zupełnie ciemno, pomimo zdało by się miliona mrugających nieustannie małych diod i światełek. Mężczyzna dotknął jednego panelu, coś zahuczało z wnętrza statku i nagle zapaliło się oświetlenie.

-Chodźmy na mostek.- za plecami młodej adeptki zamknęło się wejście, przeszli jeden korytarz, przebiegli owalnie biegnące pomieszczenia, a potem z tego co zrozumiała Snow znaleźli się pośrodku pędząc prosto aż stanęli na mostku dowodzenia.

Kalen zupełnie ją ignorował. Miała tysiąc pytań, które jak koniki polne z Aoetero skakały w jej głowie, ale pilot był w swoim żywiole.Patrzyła przez iluminatory na port, w który było o wiele żywiej niż zwykle. Na dwóch strażników w lekkim pancerzu, który powoli, ale zdecydowanie szli w stronę Cincinnati, i precyzję oraz prędkość ruchu nowego towarzysza, który nic nie robił sobie z bólu, naciskają tysiące przycisków, dźwigni i przełączników których znaczenia nie rozumiała w najmniejszym stopniu.

-Usiądź za mną i zapnij uprząż.

Snow zrobiła to bez wahania. Kalen wydał jej się inną osobą odkąd doszło do kłopotów. Jakby niebezpieczeństwo uruchamiało w jego głowie odrębne schematy i potencjał, którego najpierw nie dostrzegała. Wtedy w końcu pilot użył dźwigni, której przeznaczenie było jasne… oderwali się od podłoża. Z maszynowni nawet na mostku było słychać pulsujący, miarowy rytm silników, a kiedy dźwignia skierowała się na górze, błękitny promyk z tyłu statku ożył, wstrząsając całą konstrukcją

-No i lecimy Moja Droga.- powiedział już cieplej, nieco niepewny (choć Stormchaser nie do końca wiedziała czy mówi do niej czy swojego statku).

Wtedy Snow i Kalen zostali wbici w fotel, a miejsce, gdzie dziewczyna spędziła całe życie, zaczynało się zmniejszać pokazując nową perspektywę. Wielkie doliny zdawały rozciągać się na setki kilometrów, góry stawały się lichymi dziećmi a rzeki smagnięciami pióra urzędnika. Potem Snow tylko otworzyła usta… byli na orbicie, gdzie tysiące białych punktów biło w rytm wieczności.

-Użyje procedur skanujących przestrzeń. Kronos pracuje zazwyczaj sam, ale kto wie.- potem odwrócił się za plecy i spojrzał na wpół zakłopotany, na wpół wściekły.- Chyba oboje musimy sobie coś powiedzieć.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 10-12-2019 o 13:45.
Pinn jest offline