Laureen niepewnym krokiem podążała za resztą. Wokół krzątali się brudni i zapici piraci uśmiechając się rubieżnie do tancerki i do niej. Przywykła wprawdzie do tego, ale u nich te spojrzenia i uśmiechy były o wiele groźniejsze. Wyrażały wielką pogardę i wyższość. "Nie zapowiada się ciekawie. Mam nadzieję, że długo nie bedziemy musieli podróżować w ich towarzystwie. Są tacy zaniedbani, śmierdzący gorzałką i jakby wiecznie podpici.. jak plebs w Vodacce- uśmiechnęła się lekko na tę myśl. Szła dalej. "Gdy sie zebrali poprowadzila ich pod poklad i wskazawszy kobieta dwa oddzielone plutnem hamaki, a szlachcica dwa wiszace wsrod innych powiedziala.
- Niemacie sie czego obawiac ze strony zalogi. Bojki na tym pokladzie sa zakazane. Jednak jezeli chodzi o wasze damy to sytlacja przedstawia sie nieco mniej ciekawie. Niemoge w koncu zabronic im czegos co samo wepchnelo sie w ich lapki. Milej nocy zycze."
Popatrzyła niepewnym, nieco skwaszonym wzrokiem. "Tu mam spać? O Boże drogi.. Wprawdzie pływałam już kiedyś statekiem, ale to była całkiem inna podróż- zamyśliła się przenosząc w myślach trzy lata wstecz. Przytulna kajuta, przystojni marynarze, wspaniałe towarzystwo i zabawy...
-Eh..- westchnęła ze zrezygnowaniem i podeszła do jednego z hamaków ukrytego za płótnem. Przesunęła dłonią po całej jego długości po czym z gracją na nim usiadła. "Może nie będzie tak źle. Wkońcu nie jestem sama. Dam sobie radę.- pocieszała się. " Zapewnienia zapewnieniami. Ja tym piratom nie ufam ani na jotę. Pan zechciałby objąć pierwszą wartę ja wezmę na siebie Drugą. Mam nadzieje, iż i Damy zechcą się przyłączyć w czuwaniu nad naszym spokojnym snem. We dwóch nie uda nam się strzec was dzień i noc.
Uśmiechneła się do szlachcica. - Nie wątpię, nie wątpię. Z waszymi wojowniczymi zapędami wybiliście by połowę z całej załogi. Będziemy bardzo wdzięczne za taką pomoc, a przynajmniej ja. Jednak gdy zajdzie taka potrzeba to i mi nie straszne bedzie pilnowanie, czy aby żadna piracka szuja nie przekrada się na nasz teren ze złymi zamiarami. Jednak muszę ostrzec was panowie, że w takim wypadku nie zostanie mi nic innego jak obudzić was. Bo gburowi takiemu raczej szkody nie zrobię, hałasu ewentualnie...- to mówiąc ponownie się uśmiechnęła i wygodniej usiadła na swoim hamaku. |