Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2019, 12:04   #133
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Gdzieś w mieście
- Dobrze, że pan jest pułkowniku - powiedział mężczyzna za biurkiem do wchodzącego. - Mamy parę wątpliwości odnośnie pańskich działań.
- Proszę pytać
- odparł pułkownik nie wydając się przejęty.
- Co za szopki pan odpieprza z tym bohaterstwem? - prawie krzyknął siedzący w fotelu nerwowy typ. - To projekt najwyższej wagi…
Pułkownik uniósł dłoń. Nerwowy tym odruchowo zamilkł.
- To test. Parametry bojowe, czy fizyczne możemy zbadać na miejscu, ale nic nie zastąpi testów w niekontrolowanym środowisku. A w takim będą działać, gdy nasz projekt osiągnie finalne stadium. Poza tym możemy odnieść korzyść dodatkową. - pułkownik zaczekał aż…
- Jaką? - zapytał nerwowy osobnik.
- Infiltracja tzw. środowiska bohaterów. Owi osobnicy zaczynają łączyć się w grupy. Poznanie ich tożsamości z pewnością będzie korzystne dla naszej pracy.
- Jakieś sukcesy?
- zapytał siedzący za biurkiem.
- Kilka udanych interwencji. Na razie nie ma o czym mówić. Warunki psychofizyczne sprawiają, że nasz obiekt testowy doskonale odnajduje się w tym środowisku.
- Obejdźmy od zachodu - powiedział Franko. Drużyna bez słowa ruszyła kanałem, na zakręcie Franko musiał ukręcić kłódkę w kracie blokującej korytarz.
- Dobra, to mniej więcej tu jest środek, powinniśmy trafić na piwnicę - stwierdził Tommy i zaczął budować tunel. Nie wiedzieli, że w tej chwili nad ich głowami na parkingu przejeżdża czarna furgonetka. Wykręca i tyłem podjeżdża pod tylne wejście kasyna. Drzwi się otwierają z trzaskiem, kilku japończyków wychodzi z klubu w samych marynarkach, ale nie zdąża zmarznąć. Chwile później wracają taszcząc pokrwawione ale wciąż żywe ciała.
Tym razem Tommy uważał, robił dziurę ostrożnie, ale nie musiał jej przesuwać dla Franko. Sam wszystko widział. Sala była oświetlona jarzeniówkami, pachniało szpitalem. Na kilku łóżkach podłączani właśnie do aparatury leżeli ludzi, ale ktoś, najwyraźniej lekarz zasłaniał widok.
Drzwi gwałtownie otworzyły się, Tommy wstrzymał oddech. Wszedł znany im azjata w towarzystwie zamaskowanego osobnika.
Lekarz nie był azjatą więc przybyły odezwał się po angielsku.
- Co jest grane? Co z nimi?
- Rozległe obrażenia, połamane żebra, wyłamane barki ze stawów. Każdy z tych urazów sam w sobie nie jest niczym szczególnym. Pełno takich miałem na arenie. Kobieta jest w najlepszym stanie, mówiła że ktoś cały na czarno pojawił się znikąd. Był nieludzko szybki i silny. Ktoś go musiał spłoszyć, bo nagle znikł. Ledwo dowlekli się do samochodu zanim przyjechały gliny. Musiałem jej podać coś na sen, chciała koniecznie wstać, co w jej stanie mogło skończyć się krwotokiem wewnętrznym i śmiercią.
- Któryś z nich może mówić?
- Kierowca, ma tylko złamaną rękę, Opatrują go w pokoju obok.
- Dzwon to Matabiego, potrzebujemy ludzi by dziś odbić prochy.
- rzucił do zamaskowanego kompana wchodząc, z rozpędu powiedział to po angielsku.
- Hai - powiedział zamaskowany i wychodząc wyjął komórkę.
Doktor odszedł na bok odsłaniając widok. Na łóżkach leżeli sami azjaci, w tym dziewczyna wyglądająca na niecałe osiemnaście lat.
 
Mike jest offline