Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2019, 19:43   #133
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
Pożegnawszy się przy ognisku z żołnierzami Tladin kręcił się chwilę po obozie, próbując odnaleźć towarzyszy. Pomógł mu w tym niewielki, ale jednak gwar, jaki dolatywał z ich strony. Na tle ponurego obozu nawet taka niewielka oznaka ożywienia wyróżniała go jak latarnia w nocy. Usiadłwszy z nimi zdał relację z tego, co dowiedział się o toczonych tutaj walkach. Opowiedział też o cmentarzu w okolicy Lenkster, gdzie nagrobki wykonane mają być z charakterystycznego kamienia. Trop prawie żaden, ale nie mając nic lepszego, będzie można go sprawdzić. Nizołki były jednak bardziej zainteresowane nocną wyprawą.

- Chcecie iść? - zagadnął ich krasnolud. - W sumie, mógłbym się i ja przejść zobaczyć. Trochę złota wpadnie, to i dobrze. Do kogo trzeba się zgłosić?

- Wszyscy iść nie możemy
- Karl spojrzał na pozostałych. - Kto nie ma ochoty iść?

- Chyba gdzieś tam do dowództwa czy jakoś tak to mówili
- Marlo podrapał się po policzku trochę nerwowym ruchem i popatrzył na swoich niziołkowych kompanów. Ci pomruczeli, pokiwali głowami więc chyba jakoś tak to szło. Obóz był spory ale nie aż tak by się nie dało znaleźć dowództwa, zwłaszcza ochotnikom na nocny patrol gdy został ogłoszony zaciąg ochotników na ten patrol. Na pytanie Karla zaś nastąpiła seria niepewnych spojrzeń, kręceń głową i jakoś nikt się nie kwapił do klarownej odpowiedzi czy deklaracji w tej sprawie. Wychodziło na to, że Tido i Barlo byli skłonni spróbować nocnego szczęścia.

- To chodźmy, bo ruszą bez nas - Tladin podniósł się z miejsca. - Ragnisie, nie masz ochoty trochę otrzepać się z nudy?

- Zapewne wystarczy, że pójdziemy w piątkę lub szóstkę
- powiedział Karl. - Uwe? Zainteresowany?

- Pisałem się na wycieczkę a nie na wojaczkę
- odparł Uwe dając znać, że nie jest zainteresowany tak ryzykownym etapem tej wycieczki.

- A ja się przejdę - Ragnis wydmuchał ostatni dmuch ze swojej fajki po czym nieśpiesznie zaczął ją czyścić by ją schować bezpiecznie do reszty akcesoriów do palenia. Zrobił się zwyczajowy tumult gdy każdy szukał co by tu zabrać na taki wypad a czego lepiej nie brać. Ludzie, niziołki i krasnoludy kręciły się pośród scenerii wozów, ogniska, namiotów i zwierząt aby się przygotować do tej wyprawy.

- Akurat twoje zdolności Uwe, mogłyby nam się przydać. Bądź co bądź, w las idziemy… Jeżeli złoto cię nie przekonuje, to może zagramy partyjkę? Ty wygrasz, to skracamy ci podróż z nami o jedną dniówkę i nie idziesz na nocną wyprawę. Ja wygram, idziesz z nami, a do tego dostaniesz złoto i łupy. Co ty na to?

- To trzeba iść w jakieś miasto a nie w las
- zauważył patykowaty mężczyzna ze szczeciniastym zarostem po którym się podrapał. Mówił mimochodem jakby zastanawiał się nad propozycją krasnoluda. W końcu machnął ręką i uśmiechnął się.

- Dobra! - zatarł ręcę z uciechy i sięgnął do przypinanej kieszeni do pasa aby wyjąć z nich woreczek z kośćmi. Widząc co się święci ludzie, krasnoludy i niziołki zebrali się zaciekawieni dookoła aby obserwować tą grę o nocną stawkę. Uwe jak to miał w zwyczaju podał gościowi kości aby ten mógł pierwszy rzucić o ten nocny los.

- Ragnis, masz ze sobą zapas rzeczy na opatrunki? - spytał Tladin. Sam zabierał swoje uzbrojenie. - Jeżeli nie, to poprosimy Hugo. Nigdy nie wiadomo, co się może przydać.

- Chyba coś jeszcze mam
- odparł starszy z khazadów też z zaciekawieniem obserwując jak się potoczy ta gra między dwoma towarzyszami podróży.

Karl zabrał się za kompletowanie ekwipunku na wycieczkę, a że zamierzał wrócić na noc do obozu, to ograniczył się do broni, którą dokładnie sprawdził. No i popierał pomysł Tladina, jeśli chodziło o zabranie opatrunków. Lepiej mieć i nie potrzebować, niż na odwrót.

Na efekt gry między Tladinem a Uwe nie trzeba było zbyt długo czekać. Wydawało się, że Randal Gracz dzisiejszego wieczora jest bardziej przychylny krasnoludowi. Kości toczyły się po dnie odwróconego wiadra ale poza jedną czy dwoma partiami jakie wygrał Uwe pozostałe kilka zdecydowanie los bardziej sprzyjał krasnoludowi. Myśliwy więc westchnął tylko, schował kości do swojej przypinanej kieszeni i rozłożył ręce w geście bezradności na znak, że bogobojnemu człowiekowi nie jest po drodze sprzeciwiać się z wyrokami boskimi.

A atmosfera gry nawet pozytywnie wpłynęła na ich małe obozowisko. Dało wszystkim jakieś zajęcie i pozwoliło chociaż na chwilę oderwać się od niezbyt przyjemnej sytuacji i scenerii w jakiej się znaleźli. Więc nadszedł czas rozstania między tymi co zdecydowali się iść a zostać.
 
Gladin jest offline