Zanim doszli do ściany i zaczęło się podsłuchiwanie Duncan zaczął głośno się zastanawiać podczas podróży przez przejście i kanały - Pytanie, co teraz mamy zrobić żeby coś zyskać? Wiemy, że ludźmi się nie przejmą, więc nie warto brać zakładników. Ich, szefunio powiedział nie jesteśmy Yakuzą mam gdzieś honor i życie moich ludzi, jeżeli ich pokonacie są za słabi i wam dziękuję. Chce władzy i pieniędzy... Czyli trzeba byłoby zabrać im pieniądze albo pozbawić władzy prawda ? - Zaczął rozważać różne koncepcje.
Nie miał pochwy na miecz włożył go, więc w dziurę w kurtce, którą atakujący gościu w niej zrobił. Cieszył się, że ma miecz, choć zupełnie nie umiał się nim posługiwać to było po prostu zajebiste!
Humor trochę mu się zepsuł, kiedy przypomniał sobie, w jakiej sytuacji są - Kiedy tam byliśmy zadzwoniła do mnie Tea powiedziała, że ktoś jest w kościele i że księdza już dostali. Wiem, że mnie nie znacie, ale nie chce żeby coś złego stało temu księdzu był miły zależy mi na moich ludziach, ale nie kosztem niewinnych i dobrych - Oznajmił. - Nie wiem, co wy sądzicie, ale ja odebrałem słowa tamtego szefunia, jako groźbę i straszak, że złapią naszych ludzi i nie zabiją ich, ale będą torturować powyjmują organy i tego typu koszmary... Sądzę, że powinniśmy rozwalić im ten klub zanim pracownicy przyjdą żeby nie narażać niewinnych. - Powiedział a dobry humor i radosna mina zniknęły. - Może nasz informatyk mógłby dostać się do ich komputerów i spróbować ukraść kasę z kont bankowych? Wiemy, że zależy im na pieniądzach, więc możemy wykupić naszych ich własną kasą - Dodał.
Kiedy dwaj główni herosi miasta zaczęli macać ściany Duncan stanął z boku zakrywając twarz i starał się oddychać ustami. Czekał na rozkazy.
Ostatnio edytowane przez Brilchan : 13-12-2019 o 10:11.
|