Tommy kiwnął tylko głową na znak, że zrozumiał i przeszedł do wykonywania poleceń Franko. Zasklepił dziurę i zaczął odmierzać odległość do zrobienia następnej, która otwarłaby się do pokoju, w którym opatrywany był wspomniany kierowca. Robiąc to powiedział:
- Trzeba zadzwonić do Ortegi. Ci kolesie mówili coś o odbijaniu prochów.
W końcu zatrzymał się i zaczął robić nową dziurkę. Nie za dużą, wystarczy żeby słyszeli co się w tamtym pomieszczeniu mówi. Po chwili dosłyszał głosy, ale... Obaj mówili po japońsku czy czymś tam. Chłopak zasklepił dziurę,
- Ekstra, zapomnieliśmy ich poprosić żeby na amerykańskiej ziemi mówili po ludzku - stwierdził kwaśno. - Jeśli chcemy wejść do środka musimy poszukać jakiegoś pustego pokoju - zauważył, wskazując kierunek oddalający ich od dwóch pomieszczeń, do których przed chwilą zajrzeli.
"Co to w ogóle za miejsce?", przeszło mu przez myśl. Klub, arena walk, szpital. Co jeszcze tu znajdą? Podziemne lotnisko?