Korneliusz spojrzał na Gerta z lekko zdziwioną miną.
- Przyprawy? Skąd tak absurdalne przypuszczenie, że mogą mnie one zainteresować. Żaden ze mnie pigularz, czy kuchmistrz. Z tego typu propozycjami radzę udać się do majordomusa, albo do Duszana, to gestor rodu Giftshtov od wielu lat. Oni być może będą zainteresowani tego typu ofertą. A co do broni, to rzec jasna, nasza zbrojownia jest do waszej dyspozycji. W sprawie szczegółów taktyki i umiejętności bestyji radzę udać się do dowódcy gwardii. Pero Simic, udzieli wam z pewnością dużo bardziej precyzyjnych informacji niż ja.
Korneliusz wychylił łyk wody i wstał od stołu.
- Wybaczcie proszę. Muszę jednak was w tym momencie opuścić. Obowiązki wzywają. Służba jest do waszej dyspozycji, zatem gdybyście czegoś potrzebowali, nie krępujcie się z niczym. Simic i jego ludzie zamierzają wyruszyć wraz z początkiem nony. Przemyślcie zatem moją propozycję i w spokoju podejmijcie decyzję. Gdybyście czegoś ode mnie potrzebowali, to będę albo przy lordzie, albo w wieży. Najlepiej zapytać majordomusa, on będzie najlepiej zorientowany.
Korneliusz pożegnał się ze wszystkimi skinieniem głowy i wolnym krokiem wyszedł z sali jadalnej.