Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2019, 19:04   #44
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Batalia nabierała rozpędu. Żelazne Dłonie i Deathwatch przegrupowali się, postawili się przeciw elicie Tau. Starcia przybrały na sile... ale nie były już tak jednostronne. Zahariel przodował w bezpardonowym pruciu z bolterów - obydwu, po jednym na dłoń, karabin plus pistolet, waląc do oporu aż pustoszały magazynki - a potem zaraz przeszedł do psioniki bojowej, miotając płomieniami dzięki mocy Mściciela lub piorunami z Porażenia, ograniczając swą moc aby nie doszło znów do fenomenów z Osnowy. Wtórowali mu pozostali, grzejąc z bolterów ile manufactorum dało, pakując kolejne serie Krakenów w bezczelnych kosmitów. Vermer natomiast uwijał się w powietrzu niezgorzej od oponentów, siepiąc w nich z pistoletu bolterowego i wykonując szybkie cięcia piłomieczem w tych rzadkich okazjach kiedy pilot battlesuita popełniał błąd i dopuszczał go do siebie.

Wreszcie, wyrąbali sobie okazję. Komandor Puretide był odkryty. Na to tylko czekał Kronikarz. Kazał reszcie się odsunąć. Sięgnął do Osnowy po maksymalną możliwą do kontrolowania dawkę mocy i przekuł ją w potężny piorun wymierzony prosto w latający robo-skafander. Wokół niego powietrze momentalnie się zmroziło, pokrywając wszystko warstwą szronu - fenomen.

Rażony piorunem dowódczy XV8 Crisis runął w dół, dymiąc, sypiąc iskrami i wyładowaniami. Plecak odrzutowy ledwo wyhamował kraksę. Nogi i jedna z rąk były strzaskane. Zahariel pomknął naprzód niewiele wolniej od swojej błyskawicy, dzierżąc już szumiący od psionicznej energii miecz mocy. Ale Puretide jeszcze miał nieco woli walki. Uniósł rękę skafandra z obrotowym działkiem, puścił serię. Większość pocisków chybiła, tylko dwa odnalazły swój cel, ale pancerz i nadludzka wytrzymałość zignorowały ten desperacki ruch.

Szarża się zakończyła. Zahariel nabił go na miecz, aż wyszedł z tyłu, przebijając cały skafander i pilota na wylot. Psioniczna moc dokańczała dzieła zniszczenia, smażąc wroga. A ten, zamiast po prostu umrzeć... wystrzelił do góry, w powietrze, dzięki przekierowaniu całej pozostałej mocy do plecaka odrzutowego. Z Zaharielem trzymającym się ostrza, wciąż wtłaczającym weń destruktywną energię.

Eksplozja. Plazmowa bomba, psionika, a także amunicja, broń i granaty obydwu walczących, sam skafander i jego plecak plus źródło zasilania.

Na dół opadł tylko deszcz płonących iskier i niedopałków... oraz kopcący Konsekrator. Aż wbił się w glebę w twardym lądowaniu.

Piloci pozostałych Kombinezonów Bojowych, rejestrując śmierć swojego dowódcy, natychmiast się wycofali, włączając turbo w swoich plecakach. Nawet się już nie ostrzeliwali. Za nimi szły jeszcze dziesiątki boltów, ale znikoma ilość znalazła cel, a żaden takowego nie strącił. Mimo to, stracili jedną trzecią skafandrów i tyle samo pilotów - dziesięć jednostek. Większość zdjęli przyboczni Gdolkina, niezrównani Sternguards... ale też co najmniej dwie maszyny zostały zniszczone przez huragan boltów Kraken należących do Deathwatch.

Zapadła cisza. Killteam Yaegar dopadł do Zahariela. Wciąż ściskał miecz, pokryty spaloną, niebieską juchą T'au. Miecz i pancerz uszkodzone, wręcz przysmażone i nadtopione, zlane w jedną całość. Do reperacji przez Mistrza Kuźni w Strażnicy... albo nawet Erioch. Kronikarz żył. Ledwo. Jego rany były krytyczne. Apolin natychmiast rzucił się mu pomagać. Mógł jednak jedynie opatrzeć najgorsze oparzenia, wstrzymać krwotok, uśmierzyć ból i ustabilizować stan. Zahariel odpływał, wchodząc w hibernację dzięki membranie Sus-an. Przedtem jednak wysłał im telepatyczny komunikat.

To *był* i *nie był* Komandor Puretide. Puretide'ów było... wielu. Czekali pod ziemią, w laboratoriach, w próbówkach. Każdy kolejny coraz perfekcyjniejszy. Wszyscy tu, na Veren.

Musieli zostać eksterminowani, a wiedza o nich wymazana.

Konsekrator był w ciężkim stanie. Wymagał podłączenia do aparatury... inaczej mógł nie przeżyć. Apolin miał związane ręce, podobnie jak konsyliarz od Żelaznych Dłoni. Sojusznicy też ponieśli straty - na blisko trzydziestu marines z pierwszej fali, dziesięciu było martwych (przy czym aż ośmiu w starciu z elitą komandorską), cała reszta ciężko ranna/uszkodzona (acz na chodzie), w tym Gdolkin. Wszystkie drop-pody zostały zniszczone lub ciężko uszkodzone i wyłączone z akcji. Ale Żelazny Ojciec nie miał zamiaru zmieniać planu.

Skontaktowali się poprzez vox z Killteam Vorcens. Brat Josef od Howling Griffons potwierdził udział swojej drużyny w kontrnatarciu, ale on i jego bracia jechali na oparach - ostatnie magazynki, brak granatów, sporo uszkodzeń, ciężkie ranny, wyczerpanie. Wesprą jednak drugą falę Iron Hands w przeganianiu wrażej awangardy. Trzeba było ją zniszczyć - teraz, póki wróg nie miał głównodowodzącego.

Nic tu po Deathwatch. Kilku marines mogło owszem przydać się Gdolkinowi, ale jego ludzie są twardzi, a wróg rozbity i uciekający - teraz nawet w panice. DW musiało przeć dalej. Musieli uderzyć w serce i ariergardę Armii Czystej Fali. Wynaleźć oficerów i ich zlikwidować. Odnaleźć zaopatrzenie i je unicestwić. Sabotować pojazdy. Wprowadzić zamieszanie. Przerwać linie komunikacyjne. Urzeźbić nieociosaną masę tej "armii" pod końcowe zwycięstwo.

Musieli iść na polowanie. A nie było tutaj lepszego łowcy niż Kadir. Kadir, któremu jako żywo przed oczyma stawały sceny z przeszłości. Jego Próba Aspiranta. Przeszłość zlewała się z teraźniejszością. Wystarczyło ją przekuć w przyszłość. Tryumf.

Ale musieli to zrobić bez Janusa. Widząc zmasakrowane ciało i zbroję brata, coś go tknęło. Zdjął swój ciężki bolter i plecak z amunicją oraz parę innych zbędnych rzeczy, zostawiając sobie tylko pistolet i nóż. Z wizgiem przeciążanych serwomotorów pancerza wspomaganego i warknięciem wysiłku, podniósł brata i zarzucił go sobie na ramię.

On miał inny cel. Z mapy wiedział, gdzie był szpital polowy - parę przełęczy... i skalistych szczytów dalej. Potwierdził jego obecność kontaktem vox. Przed nim wspinaczka, zejścia i wyczerpujący marsz. Wyścig z czasem o życie kronikarza, który bez wahania wypełnił obowiązek i poświęcił się dla dobra misji. Dla dobra Imperatora. Przed nim czerniejące chmury i wzbierający wiatr. Wichura w górach. Nic to. On już to przechodził. Jako Aspirant, zwyczajny młokos, w niebotycznych szczytach i głębokich rozpadlinach na Macragge. Jego własna próba... była właśnie po to.



Mechanika

Testowo seria z Burst Cannona Puretide'a vs Zahariel:
72/90 (BS 60 +20 Full Auto +10 Short Range), 2/10 hitów, Pen 4, Energy dmg 2k10+2: 6+1+2=9; 2+9+2=13, lokacje prawa ręka, korpus. Redukcję stanowią 4 (5 na korpusie) pancerza już spenetrowanego i 8 Toughness Bonus. Ostatecznie: 0 i 0 dmg.

Formalnie Zahariel jest teraz Nieprzytomny (Passed Out) i wprowadzony w trans z Sus-an Membrane, jest na poziomie -7 Wounds, ma 1/2 Toughness i spalił 1 Fate Point aby ocalić życie.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 14-12-2019 o 18:08. Powód: Opis działań Vermera, straty nieprzyjaciół & mechaniczny status Zahariela.
Micas jest offline