Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2019, 11:41   #10
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Snow nic nie powiedziała. Siedziała nieruchomo, przez cały czas wpatrując się badawczo w Kalena, jakby próbując ocenić czy mówił prawdę, czy może znowu coś ściemniał.
Jego wygłupy, dziwny ton głosu i wymachiwanie rękami (w czym jedną zdecydowanie poranioną) nie zrobiły na niej żadnego wrażenia. Wręcz przeciwnie, miała ochotę potrząsnąć nim, by choć na chwilę spoważniał. I co dziwne, tak też się stało, choć bez żadnej interwencji z jej strony.

Snow dalej nic nie odpowiadała, słuchając słów Kalena. To, co powiedział, miało się nijak do tego, że przemycał narkotyki i że ścigany był przez łowcę nagród Kronosa.
Senat upadł i rządy przejął Imperator Palpatine? Nie miała o tym pojęcia. Jedi zostali wymordowani? Nikt jej tego nie powiedział.
Nagle dotarła do niej smutna prawda, której starała się nie dostrzegać przez te wszystkie lata. Na Aotearo żyła jak w klatce, odcięta od świata zewnętrznego, chroniona przez swojego Mistrza Lorvissa. Jednak jakim kosztem? Czy on wiedział o tych rzeczach, o których mówił Kalen? Czy to właśnie dlatego tak agresywnie reagował na każdą wzmiankę o opuszczeniu tej zapomnianej planety?
Zapewne chciał ją jedynie chronić, ale przecież mógł powiedzieć jej prawdę. I czy rzeczywiście była to prawda? Z drugiej strony, jaki cel miałby Kalen w tym, by teraz ją okłamywać i wygadywać takie bzdury?

Stormchaser nie zwróciła większej uwagi na wychodzącego Tuqicka. Dalej siedziała nieruchomo w swoim fotelu, wpatrując się przed siebie, zagłębiona w myślach. Choć słowa Kalena wydawały się nieprawdopodobne, to coś jej mówiło, że niestety nie były kłamstwem. Wszystko się ze sobą łączyło i nabierało sensu. Nie potrafiła jedynie zrozumieć, dlaczego Lorviss utrzymywał to w tajemnicy przed nią. Czemu jej nie powiedział? Gdyby wiedziała, pewnie nie pragnęłaby tak bardzo opuścić planety, na której była względnie bezpieczna.

W końcu odchyliła głowę do tyłu, przymknęła powieki i odetchnęła głęboko. Musiała dowiedzieć się więcej. Nie wierzyła też, że wszyscy Jedi zginęli. Jacyś musieli przeżyć! Jak tylko miała ich odnaleźć, jeśli zapewne ukrywali się przed siłami Imperium? Poza tym nie miała własnego statku, a nie mogła narażać na niebezpieczeństwo Kalena. Miał już swoje problemy, a jeśli to wszystko było prawdą, to w jej towarzystwie skazany był na wyrok śmierci.

Snow odpięła pasy i wstała, po czym ruszyła w kierunku, w którym wydawało jej się, że udał się Kalen. W połowie drogi coś ją tknęło i zwolniła kroku. Szalona myśl, nie wiadomo skąd, przeszła przez jej głowę. A co jeśli właśnie Kalen kontaktował się z kimś, komu chciałby wydać żywą Jedi? Przecież tak na dobrą sprawę znała go zaledwie od niecałej godziny, może trochę dłużej.

Stwierdziła, że ostrożności nigdy za wiele, więc postanowiła po cichu przejść się po pokładzie Cincinnati i w razie czego podsłuchać, co takiego knuł Tuqick. A jeśli rzeczywiście usłyszy odgłosy zwracanego posiłku - cóż, przynajmniej będzie pewna, że nic takiego nie knuje.
 
Pan Elf jest offline