15-12-2019, 20:11
|
#20 |
| Mimo usilnych prób i starań, ślady urwały się w zaspie świeżego śniegu i dalsze poszukiwania spełzły na niczym. Pogoda też nie sprzyjała i temperatura wysysała ciepło i życie z oddziału. Otto widział jak jego ludzie cierpią, zarządzał więc częste postoje na ćwiczenia by rozgrzać mięśnie, niewiele jednak dawały w tych warunkach.
Wydawało się że nie dożyją do rana, ognisko nie chciało się rozpalić, Otto wyciągnął więc zawiniątko z zapałkami zamówionymi u alchemików i dopiero przy ich pomocy udało się rozpalić ogień i odegnać śmierć z zimna. Jak przy pomocy czarów zły urok prysł i wszyscy poweseleli na widok ciepłych płomieni i zapachu potrawki. Nawet wytrzymałe północne konie, które są nawykłe do ciężkich mrozów doceniły ten fenomen i wesoło podreptały by ogrzać się w magicznych płomieniach ogniska. ***
Do stanicy było kilka godzin jazdy, widząc świeże ślady wilczych jeźdźców sierżant zmarszczył czoło i zatopił się w rozmyślaniach. Przysłuchiwał się rozmowom podkomendnych, ale jednocześnie miał jasne rozkazy.
-Jedziemy za tropem! - rozkazał po chwili |
| |