Umorli uniósł dłonie do swego świętego symbolu i zaczął szeptać modlitwy do swej boskiej patronki. Tylu ludzi, biednych, umierających, robiących pod siebie, wypatroszone zwłoki, obraz nędzy i rozpaczy... nie wiedział, jak to zniesie, choć był twardym krasnoludem. Jego pierwszym odruchem była chęć pomocy uciemiężonym, ale wiedział, że po prostu nie ma jak, toteż ogarnęło go dołujące poczucie beznadziei i niemocy. Tylko Iomedae zstępująca z niebios mogłaby mu pomóc. Oh, bogini, objaw się temu światu! |