Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2019, 19:55   #136
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nocą rozsądni ludzie zamykali okna i drzwi i nie łazili nigdzie, nawet do sąsiadów, a na myśl o wejściu do ciemnego lasu niektórzy dostawali gęsiej skórki.
Ale rozsądni ludzie nie wybierali się w dzikie góry w poszukiwaniu mitycznego Bastionu...

Karl do strachliwych nie należał, a chociaż myśliwym czy drwalem nie był, to zdarzyło mu się parękroć noc spędzić w lesie, tak że nocna wycieczka do lasu nie była dla niego niczym przerażającym.
Ten wieczór jednak był nieco inny, jako że wycieczkowicze w perspektywie (oby nie) spotkanie z hordą zwierzoludzi, którzy wcześniej starli się, w zasadzie z powodzeniem, z dzielnymi wojakami. Dzielni wojacy lizali właśnie rany... a co z ich przeciwnikami?
Była pewna szansa, że ci ostatni się wynieśli, ale to trzeba było sprawdzić... Na własnej skórze, dlatego też Karl bacznie rozglądał się na wszystkie strony, reagując na każdy niepasujący do lasu szelest.

Stosy trupów, jakie zalegały przedpola Kalkengardu, dobitnie świadczyły o tym, że walki były bardzo ostre i czasami dochodziło do prawdziwej rzezi. Po ciemku trudno było ocenić, czy więcej padło ludzi, czy zwierzoludzi, więcej cywilów niż żołnierzy, ale Karl bardzo się cieszył, że nie widzi wszystkich szczegółów. I że nie świeci słońce, dzięki któremu wątpliwej jakości zapach, unoszący się nad pobojowiskiem, był nieco ograniczony.
No i liczne obrażenia nie rzucały się w oczy, a taki widok zdecydowanie nie podnosił na duchu. Nawet bardziej zniechęcał, niż stosy trupów. Im mniej się widziało, tym lepiej.
Dziwny trochę był brak nocnych drapieżników, ale to można było jakoś wytłumaczyć. Chociaż i tak należało zwiększyć czujność.

Pewnym plusem było to, że szli jako ostatnia grupka.
Na logikę biorąc, gdyby w mieście lub jego okolicach przebywali zwierzoludzie, to ci, którzy szli jako pierwsi, powinni wywołać jakąś reakcję, a jakoś nic nie było słychać.

Miasto wyglądało na wymarłe.
Zwycięskie wojska zawsze urządzały uczty, świętując zwycięstwo. Czyżby zwierzoludzie mieli inne obyczaje? A może zapał już wygasł?
Skoro brama była otwarta, to może lepiej było wejść frontem? Bo dojście do muru było nieco utrudnione, jako że w fosie pływały stosy trupów.
Na dwoje babka wróżyła...
 
Kerm jest offline