Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2019, 23:20   #113
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Okopcony Szlak, trzeci dzień podróży

Na szlaku czuł się niemal jak w domu i jakby rozpierała go dziwna radość, że ruszyli w drogę. W zasadzie nie miał zbyt wiele do roboty, jego ludzie dobrze wiedzieli co mają robić i Barthez zasadniczo mógł się ograniczyć do luzowania poszczególnych najmitów. Nie miał jednak zamiaru wyjść na lenia lub ignoranta przed dziedzicem i bardziej dla zabicia czasu niż z rzeczywistej potrzeby kręcił się pomiędzy swoimi. Po za tym Helweta starał się spędzać jak najmniej czasu pośród członków rodziny Sanguine. Choć potrafił się odnaleźć w ich towarzystwie, to pośród wojennych ludzi przebywał, bo lubił, a pośród arystokracji, bo musiał.

Zastanawiał się czy uda mu się zebrać jakieś plony z zasianego jeszcze podczas odprawy w Toulnie ziarna. Tuż przed wyjazdem zebrał wszystkich Sangów, najemników i zaproszoną wcześniej dziedziczkę Angelinę. Wraz z Jacquesem profesjonalnie nakreślili plan działania na czas podróży, rozdzielili przydziały i omówili wspólnie potencjalne scenariusze kryzysowe, tak aby każdy wiedział co robić jeśli na trakcie doszłoby do jakiś incydentów. Perrault i Barthez zgodnie twierdzili, że nie powinno się zostawać w takich sytuacjach ze wszystkim jedynie na pastwie chaotycznej improwizacji. Ale i jeden i drugi wyga dobrze wiedzieli, że ogniu walki nie dało się niczego przewidzieć. Pozostawały jednak ogólne plany, improwizacje zostawiano szczegółom. Helweta poprzez odprawę chciał osiągnąć jeszcze coś więcej. Wierzył, że misje taka jak ta do Purgare były najlepszym poligonem szkoleniowym, toteż otawrcie zachęcił Sangów, aby w wolnym czasie korzystali z okazji i za zgodą kapitana uczestniczyli w zadaniach ludzi Bartheza, celem podnoszenia kwalifikacji. Tego nie można się było nauczyć na bagnach Franki.

Jak do tej pory tylko jeden z Montpelierczyków zgłosił się Helwety i Barthez osobiście przekazał mu trochę swego doświadczenia. Chłopak był wyraźnie zainteresowany i zadowolony z tego co się dowiedział. Barthez zresztą temu nie wątpił, dobrze wiedział, że to co mówił było kompletnym novum na Sanga.

Ale na tym stanęło. Ku swemu zdziweniu nawet nastawiona entuzjastycznie Angelina póki co nie wydawała się zainteresowana ofertą Alpejczyka. Może Perrault czekał aż przejdą przez strefę celną, a może nie mogli znieść cuchnącego ropą szlaku, choć w to szczerze wątpił: Mokradła na północ od Montepllier śmierdziały wcale nie lepiej.

Cóż Alpejczyk nie miał zamiaru się narzucać. Zrobił co mógł zrobić, ale nie będzie nikogo przymuszał albo prosił. Przecież kiedy będzie składał raport koncowy szacownym Lavelle i Ventricule nadmieni, że złożył takową ofertę. To, że została bez odpowiedzi nie było już jego problemem.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem