20-12-2019, 23:30
|
#207 |
Dział Postapokalipsa | Południe 22 Brauzeit 2518 KI, okolice Herrendorfu
Ostrożna wędrówka poprzez mokradła przyniosła czwórce śmiałków znużenie i przemoczone buty, nie dała im jednak sposobności ku temu, aby natrafić na ślad błąkających się po okolicy żywych trupów. Napastowani przez chmary dokuczliwych muszek, ubłoceni i głodni, najmici pani Lautermann skierowali się w końcu z powrotem ku kamiennemu murowi Herrendorfu. Choć słońce stało wysoko na niebie, wszyscy czworo doskonale wiedzieli, że wraz z nadejściem zmierzchu nieumarli mieli powrócić, a wówczas nikt pozostający na zewnątrz osady nie miał najmniejszych szans na ujście z życiem.
Felix i Saxa zabrali ze sobą łuki i strzały, nie tyle do swej obrony przed ożywieńcami, co w zamiarze upolowania świeżej zwierzyny. Przewrotny los srodze z nich jednak zakpił, bo bagna okazały się niemal całkowicie opustoszałe. Olivię niezbyt ów fakt dziwił, wszak nie od wczoraj uważano, że zwierzęta obdarzone były własnym rozumem i prędzej od ludzi rozpoznawały nadnaturalne niebezpieczeństwa.
Cokolwiek żyło wcześniej w bezpośrednim otoczeniu Herrendorfu, albo padło już ofiarą nieumarłych albo też zdążyło daleko czmychnąć.
Panna Hochberg poczuła ulgę widząc coraz bliższy kamienny mur, poweselała słysząc miarowe dźwięki uderzających w metal młotków - to kilku wieśniaków z posępnymi minami wzmacniało okucia bramy, nadwerężonej kilkoma nocami ożywieńczego naporu.
- Mus mi czym prędzej stawić się przed panią Kateriną - oznajmiła młoda czarownica zerkając z pewnym żalem na Felixa. Idąca u boku Mayera Saxa podchwyciła natychmiast spojrzenie Olivii, poczerwieniała ledwie zauważalnie po twarzy.
- Wrócę przed zmierzchem, nie odmówię sobie ślimaczej strawy. Nim słońce zajdzie, będziemy musieli uradzić, co czynić jeśli tym razem nieumarli wyłamią bramę albo też Pan Wron pojawi się tutaj we własnej swej osobie.
|
| |