Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2019, 13:30   #45
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację


13.
Arthur C. Clarke
Earthlight


Jeżeli chodzi o książki spod znaku science fiction te autorstwa Arthura C. Clarke’a zajmują u mnie specjalne miejsce. Z bardzo prostego powodu - są… prawdopodobne.
Czytając różnych autorów nie raz czuję się jakbym czytał tak naprawdę fantasy, tylko że osadzone w dalekiej przyszłości. Przy książkach Clarke’a jednak naprawdę czuję się jakbym czytał o wizji przyszłości niedalekiej, takiej która jest w zasięgu naszych rąk jako Ludzkości. Autor w swoich powieściach wielką wagę przywiązuje do szczegółowego i dokładnego odnoszenia się do naukowych źródeł, co z jednej strony nie raz i nie dwa ostro ogranicza przyjemność z poznawania dalszej fabuły, z drugiej jednak dodaje czynnika edukacyjnego i podziw nad konsekwencją autora.
Earthlight opowiada o Ludzkości która jeszcze nie zdołała wywędrować poza Układ Słoneczny, ale jak najbardziej prowadzi już intensywną kolonizację pozostałych ciał niebieskich w naszym rodzimym układzie. Osią fabularną jest rywalizacja między Ziemią, Księżycem a Marsem na polu naukowym, ale także gospodarczym, a wszystko to obserwujemy z punktu widzenia głównego bohatera który trafia do placówki naukowej na Srebrnym Globie.

Rzeczą która natomiast zasługuje na szczególne uznanie w tej książce jest opis pierwszego starcia kosmicznego i tego jak ono może wyglądać. Jest to mój ulubiony fragment bowiem podchodzi do kwestii batalistycznej w sposób całkowicie inny niż wszystkie książki s-f jakie dotąd czytałem.

8/10





14.
William Gibson
Neuromancer


Lekturę Neuromancera skończyłem gdzieś na początku roku i szczególnie pod koniec był dla mnie ciężki do przebrnięcia. Co mnie uderzyło, to to że od samego początku znajdowałem masę rzeczy, które są oryginałami później użytych w całym gatunku cyberpunk motywów. Zaczynając od nazewnictwa, wydarzeń, tego w jakim kierunku świat podąża, kończąc na slangu. Głównie miałem styczność z Shadowrunem jeżeli chodzi o cyberpunka i czytając Neuromancera po angielsku miałem po prostu wrażenie jakbym czytał opowiadanie z SR tylko okrojone z elementów fantasy.
Biorąc pod uwagę że William Gibson swoimi książkami nadał kształt całemu gatunkowi to tylko zwiększa “ważność” jego utworów.
Wracając do samego Neuromancera. Powieść jest niesamowicie barwna i wprowadza czytelnika w ponurą wizję przyszłości gdzie cybernetyka jest powszechna, cyberprzestrzeń stanowi osobną rzeczywistość, a ludzie mają problem powiązać koniec z końcem. Poznajemy tutaj całą plejadę postaci spośród których każda jest świetnie nakreślona: mają swoją motywację, przeszłość i aktualnie dziejące się rzeczy nie są dla nich obojętne. Fabuła, która rozwija się wraz z kolejnymi rozdziałami wciąga, acz z czasem staje się coraz bardziej pogmatwana i jak wcześniej wspomniałem sama końcówka była już dla mnie osobiście trudna do przebrnięcia.
Pomimo to polecam tą książkę, a dla fanów s-f i cyberpunka śmiało uznaję ją za obowiązkową pozycję na półce.

7/10




15. 16. i 17.
Arthur C. Clarke
2001, 2010 i 3001 Odyseja Kosmiczna


Kiedy byłem młodszy jedyny mój kontakt z Odyseją Kosmiczną to były filmy na TCM. Powtarzana w nieskończoność Odyseja Kosmiczna 2010. Odyseja 2001 była dla mnie trochę legendą bo odwołania do Dave’a Bowmana i HALa 9000 były na porządku dziennym w każdym czasopiśmie o fantastyce, a nigdzie nie mogłem tego filmu dorwać.
Dopiero później miałem okazję obejrzeć 2001… i przekonać się że A.C. Clarke napisał jeszcze trzy książki odnoszące się do serii - Zaginione Światy 2001, 2061 Odyseję Kosmiczną oraz 3001.
W tym roku miałem okazję przeczytać książkowe 2001, 2010 oraz 3001 (2061 i Zaginione Światy przeczytałem w zeszłym roku i je również gorąco polecam).

Jak zwykle w przypadku A.C. Clarke’a mamy do czynienia z powieściami w których pewne rzeczy są ustanowione wprost boleśnie naukowo dla fanów współczesnego s-f. Z zachowaniem szczegółowości sprawia to że dla niektórych czytelników mogą to być pozycje dość ciężkostrawne, jednak w przeciwieństwie do innych książek Clarke’a w całej serii pojawia się element fantastyczny, a przede wszystkim… tajemniczy.


Monolit.

Obiekt ten dość głęboko zakorzenił się w popkulturze. W książkach i filmach jest prawdziwą enigmą o której niewiele zostaje wyjaśnione. Sam Clarke przyznaje że kiedy współpracował z Kubrickiem nad scenariuszem 2001 użył swojego pomysłu z jednego ze swoich wcześniejszych opowiadań i go rozwinął. Dopiero czytając całą serię dostajemy trochę odpowiedzi odnośnie tego czym Monolit właściwie jest.
Powieść 3001 jako finał rozwiązuje tajemnicę Monolitu jednak jednocześnie ta zagadka pozostaje czymś w rodzaju tła dla głównej osi fabuły, która toczy się wokół głównego bohatera i odpowiada na pewne dziwne pytanie, które kiedyś futuryści zadali sobie sami odnośnie człowieka…

10/10

18.


Aleksander R. Michalak
Denar dla Szczurołapa


Lubię historię, mitologię, legendy i różne bardziej tajemne oblicza dawnych dziejów. Denar jest kryminałem w którym mamy trochę thrilleru, horroru, a także trochę fantastyki i romansu. Niezły miszmasz z mocną naciskiem na biblioznawstwo, demonologię i angelologię. Plus do tego pełnokrwisty bohater, Gabor Horthy - współczesny awanturnik będący po części naukowcem - molem książkowym, a po części poszukiwaczem przygód ładującym się co i rusz w tarapaty.

Z jednej strony książkę czytało mi się naprawdę dobrze odkrywając kolejne tajemnice i chłonąc wiedzę jaką autor przelał na karty swojej powieści. Postacie są różne, ciekawe i mają za sobą historie, którymi nie zawsze chcą się dzielić.. Z drugiej w pewnym momencie miałem wrażenie że bohater ślęczy przez połowę czasu w bibliotece i czytam po prostu strawne streszczenia źródeł naukowych.

Najsłabszym elementem według mnie w książce jest końcówka. O ile poszukiwania, śledztwo i przygody bohatera mają dreszczyk emocji, uciekania przed nieznanym i odkrywania tajemnicy... to po osiągnięciu szczytu… zakończenie trochę rozczarowuje.

Co jest natomiast najmocniejsze? W moim mniemaniu sama fabuła. Autor zbudował intrygę bardzo złożoną wplatając w nią rzeczywiste wydarzenia, historie i źródła. Śledztwo kręci się wokół postaci Szczurołapa - Flecisty z legendy o grajku który zakończył plagę szczurów, a kiedy mieszkańcy oswobodzonego od szkodników miasta nie chcieli mu zapłacić ten tak jak wcześniej muzyką fletu wyprowadził szczury, tak tym razem wyprowadził dzieci mieszczan. Bohater zgłębia genezę legendy i odkrywa kolejne, często przerażające fakty i historie z nią związane.

Co tu dużo mówić. Jest to fajny kryminał dla wielbicieli historii. Dla reszty może być po prostu nużący.

7/10



Aleksander R. Michalak
Wąż z Lasu Cedrowego


Sequel Denaru dla Szczurołapa i jeden z niewielu przypadków gdy sequel wychodzi lepiej niż poprzedniczka (co może być zrozumiałe - Denar był debiutem Michalaka). I chociaż obie książki łączy ten sam bohater to dołącza on do wydarzeń później niż pozostałe postacie.

Znów mamy intrygę z korzeniami głęboko w historii. Główny bohater z poprzedniej przygody wyszedł nie bez szwanku, a zdobytą wiedzę musi wykorzystać by zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami. Tym razem główną osią fabuły jest Biblijne Zoo - projekt pewnego ekscentrycznego bogacza mającego ambicje postawić w Libanie muzeum połączone z zoo gdzie gromadzi nie tylko artefakty ze świata biblijnego ale także zwierzęta pojawiające się w Świętej Księdze. Seria nieszczęść i zgonów pracowników Biblijnego Zoo wstrząsa zatrudnionych przy projekcie ludzi. Czy rzeczywiście całe przedsięwzięcie jest przeklęte? Co mają wspólnego z tym starożytni Fenicjanie?

W Wężu z Lasu Cedrowego Michalak naprawił to co mnie drażniło w Szczurołapie. Akcja idzie wartko, napięcie jest dużo bardziej odczuwalne tak jak poczucie zagrożenia u bohaterów. Mniejsze zabarwienie fantastyczne sprawia że historia jest dużo bardziej prawdopodobna… bardziej autentyczna, a co za tym idzie bardziej przyciągająca czytelnika. Jednocześnie opowieść została poprowadzona tak, że nie jest konieczne czytanie Denara, aby wziąć się do czytania Wąża. Wciąż przy tym mamy dreszczyk odkrywania tajemnic z dalekiej przeszłości.

8/10



 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 25-12-2019 o 16:45.
Stalowy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem