13.
Arthur C. Clarke
Earthlight
Jeżeli chodzi o książki spod znaku science fiction te autorstwa Arthura C. Clarke’a zajmują u mnie specjalne miejsce. Z bardzo prostego powodu - są… prawdopodobne.
Czytając różnych autorów nie raz czuję się jakbym czytał tak naprawdę fantasy, tylko że osadzone w dalekiej przyszłości. Przy książkach Clarke’a jednak naprawdę czuję się jakbym czytał o wizji przyszłości niedalekiej, takiej która jest w zasięgu naszych rąk jako Ludzkości. Autor w swoich powieściach wielką wagę przywiązuje do szczegółowego i dokładnego odnoszenia się do naukowych źródeł, co z jednej strony nie raz i nie dwa ostro ogranicza przyjemność z poznawania dalszej fabuły, z drugiej jednak dodaje czynnika edukacyjnego i podziw nad konsekwencją autora.
Earthlight opowiada o Ludzkości która jeszcze nie zdołała wywędrować poza Układ Słoneczny, ale jak najbardziej prowadzi już intensywną kolonizację pozostałych ciał niebieskich w naszym rodzimym układzie. Osią fabularną jest rywalizacja między Ziemią, Księżycem a Marsem na polu naukowym, ale także gospodarczym, a wszystko to obserwujemy z punktu widzenia głównego bohatera który trafia do placówki naukowej na Srebrnym Globie.
Rzeczą która natomiast zasługuje na szczególne uznanie w tej książce jest opis pierwszego starcia kosmicznego i tego jak ono może wyglądać. Jest to mój ulubiony fragment bowiem podchodzi do kwestii batalistycznej w sposób całkowicie inny niż wszystkie książki s-f jakie dotąd czytałem.
8/10
14.
William Gibson
Neuromancer
Lekturę Neuromancera skończyłem gdzieś na początku roku i szczególnie pod koniec był dla mnie ciężki do przebrnięcia. Co mnie uderzyło, to to że od samego początku znajdowałem masę rzeczy, które są oryginałami później użytych w całym gatunku cyberpunk motywów. Zaczynając od nazewnictwa, wydarzeń, tego w jakim kierunku świat podąża, kończąc na slangu. Głównie miałem styczność z Shadowrunem jeżeli chodzi o cyberpunka i czytając Neuromancera po angielsku miałem po prostu wrażenie jakbym czytał opowiadanie z SR tylko okrojone z elementów fantasy.
Biorąc pod uwagę że William Gibson swoimi książkami nadał kształt całemu gatunkowi to tylko zwiększa “ważność” jego utworów.
Wracając do samego Neuromancera. Powieść jest niesamowicie barwna i wprowadza czytelnika w ponurą wizję przyszłości gdzie cybernetyka jest powszechna, cyberprzestrzeń stanowi osobną rzeczywistość, a ludzie mają problem powiązać koniec z końcem. Poznajemy tutaj całą plejadę postaci spośród których każda jest świetnie nakreślona: mają swoją motywację, przeszłość i aktualnie dziejące się rzeczy nie są dla nich obojętne. Fabuła, która rozwija się wraz z kolejnymi rozdziałami wciąga, acz z czasem staje się coraz bardziej pogmatwana i jak wcześniej wspomniałem sama końcówka była już dla mnie osobiście trudna do przebrnięcia.
Pomimo to polecam tą książkę, a dla fanów s-f i cyberpunka śmiało uznaję ją za obowiązkową pozycję na półce.
7/10 15. 16. i 17.
Arthur C. Clarke
2001, 2010 i 3001 Odyseja Kosmiczna
Kiedy byłem młodszy jedyny mój kontakt z Odyseją Kosmiczną to były filmy na TCM. Powtarzana w nieskończoność Odyseja Kosmiczna 2010. Odyseja 2001 była dla mnie trochę legendą bo odwołania do Dave’a Bowmana i HALa 9000 były na porządku dziennym w każdym czasopiśmie o fantastyce, a nigdzie nie mogłem tego filmu dorwać.
Dopiero później miałem okazję obejrzeć 2001… i przekonać się że A.C. Clarke napisał jeszcze trzy książki odnoszące się do serii - Zaginione Światy 2001, 2061 Odyseję Kosmiczną oraz 3001.
W tym roku miałem okazję przeczytać książkowe 2001, 2010 oraz 3001 (2061 i Zaginione Światy przeczytałem w zeszłym roku i je również gorąco polecam).
Jak zwykle w przypadku A.C. Clarke’a mamy do czynienia z powieściami w których pewne rzeczy są ustanowione wprost boleśnie naukowo dla fanów współczesnego s-f. Z zachowaniem szczegółowości sprawia to że dla niektórych czytelników mogą to być pozycje dość ciężkostrawne, jednak w przeciwieństwie do innych książek Clarke’a w całej serii pojawia się element fantastyczny, a przede wszystkim… tajemniczy.
Monolit.
Obiekt ten dość głęboko zakorzenił się w popkulturze. W książkach i filmach jest prawdziwą enigmą o której niewiele zostaje wyjaśnione. Sam Clarke przyznaje że kiedy współpracował z Kubrickiem nad scenariuszem 2001 użył swojego pomysłu z jednego ze swoich wcześniejszych opowiadań i go rozwinął. Dopiero czytając całą serię dostajemy trochę odpowiedzi odnośnie tego czym Monolit właściwie jest.
Powieść 3001 jako finał rozwiązuje tajemnicę Monolitu jednak jednocześnie ta zagadka pozostaje czymś w rodzaju tła dla głównej osi fabuły, która toczy się wokół głównego bohatera i odpowiada na pewne dziwne pytanie, które kiedyś futuryści zadali sobie sami odnośnie człowieka…
10/10
18.
Aleksander R. Michalak
Denar dla Szczurołapa
Lubię historię, mitologię, legendy i różne bardziej tajemne oblicza dawnych dziejów. Denar jest kryminałem w którym mamy trochę thrilleru, horroru, a także trochę fantastyki i romansu. Niezły miszmasz z mocną naciskiem na biblioznawstwo, demonologię i angelologię. Plus do tego pełnokrwisty bohater, Gabor Horthy - współczesny awanturnik będący po części naukowcem - molem książkowym, a po części poszukiwaczem przygód ładującym się co i rusz w tarapaty.
Z jednej strony książkę czytało mi się naprawdę dobrze odkrywając kolejne tajemnice i chłonąc wiedzę jaką autor przelał na karty swojej powieści. Postacie są różne, ciekawe i mają za sobą historie, którymi nie zawsze chcą się dzielić.. Z drugiej w pewnym momencie miałem wrażenie że bohater ślęczy przez połowę czasu w bibliotece i czytam po prostu strawne streszczenia źródeł naukowych.
Najsłabszym elementem według mnie w książce jest końcówka. O ile poszukiwania, śledztwo i przygody bohatera mają dreszczyk emocji, uciekania przed nieznanym i odkrywania tajemnicy... to po osiągnięciu szczytu… zakończenie trochę rozczarowuje.
Co jest natomiast najmocniejsze? W moim mniemaniu sama fabuła. Autor zbudował intrygę bardzo złożoną wplatając w nią rzeczywiste wydarzenia, historie i źródła. Śledztwo kręci się wokół postaci Szczurołapa - Flecisty z legendy o grajku który zakończył plagę szczurów, a kiedy mieszkańcy oswobodzonego od szkodników miasta nie chcieli mu zapłacić ten tak jak wcześniej muzyką fletu wyprowadził szczury, tak tym razem wyprowadził dzieci mieszczan. Bohater zgłębia genezę legendy i odkrywa kolejne, często przerażające fakty i historie z nią związane.
Co tu dużo mówić. Jest to fajny kryminał dla wielbicieli historii. Dla reszty może być po prostu nużący.
7/10
Aleksander R. Michalak
Wąż z Lasu Cedrowego
Sequel Denaru dla Szczurołapa i jeden z niewielu przypadków gdy sequel wychodzi lepiej niż poprzedniczka (co może być zrozumiałe - Denar był debiutem Michalaka). I chociaż obie książki łączy ten sam bohater to dołącza on do wydarzeń później niż pozostałe postacie.
Znów mamy intrygę z korzeniami głęboko w historii. Główny bohater z poprzedniej przygody wyszedł nie bez szwanku, a zdobytą wiedzę musi wykorzystać by zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami. Tym razem główną osią fabuły jest Biblijne Zoo - projekt pewnego ekscentrycznego bogacza mającego ambicje postawić w Libanie muzeum połączone z zoo gdzie gromadzi nie tylko artefakty ze świata biblijnego ale także zwierzęta pojawiające się w Świętej Księdze. Seria nieszczęść i zgonów pracowników Biblijnego Zoo wstrząsa zatrudnionych przy projekcie ludzi. Czy rzeczywiście całe przedsięwzięcie jest przeklęte? Co mają wspólnego z tym starożytni Fenicjanie?
W Wężu z Lasu Cedrowego Michalak naprawił to co mnie drażniło w Szczurołapie. Akcja idzie wartko, napięcie jest dużo bardziej odczuwalne tak jak poczucie zagrożenia u bohaterów. Mniejsze zabarwienie fantastyczne sprawia że historia jest dużo bardziej prawdopodobna… bardziej autentyczna, a co za tym idzie bardziej przyciągająca czytelnika. Jednocześnie opowieść została poprowadzona tak, że nie jest konieczne czytanie Denara, aby wziąć się do czytania Wąża. Wciąż przy tym mamy dreszczyk odkrywania tajemnic z dalekiej przeszłości.
8/10