Grupa BiG
Esmond rzucił uśpienie na grupkę goblinów, jednak czar nie odniósł skutku. Tak jak jego nieumarły rycerz, tak i nieumarłe gobliny były odporne na senność i zmęczenie. - Do tyłu Panie! - Krzyknął sir Erskine biorąc Esmonda za wszarz i zamieniając się z nim miejscami. Silny cios mieczem Erskina powalił na ziemię jednego z goblinów skaczących z mieczem na maga.
Grzmot wparował do biblioteczki i zaczął rąbać nieumarłych, za jego przykładem dołączył szybko Balkazar, Rhella, Khirse i Randar.
Bartholomeus zgrabnym atakiem procą dobił jednego z zombie. Wkrótce barwniki przestały działać, a dziura zanikła wypluwając poprzebijane i wierzgające zombi przy barykadzie. Kwestią czasu będzie nim pozostałe trupy z korytarza przejdą po szczątkach swoich towarzyszy przez barykadę ze stołu.
Cała drużyna pośpiesznie przeniosła się do biblioteczki i zaryglowała wejście półkami z książkami. Pierwsze co rzuciło się w oczy po pozbyciu się nieumarłych to wielka dziura w ścianie, gdzie było tajne przejście na niższy poziom. Esmond i Mandragora poświecili tarczą i żukiem, rozświetlając wnętrze dziury. Coś wyrąbało sobie przejście w dół, a oprócz gruzów na schodach widniała czarna pleśń pokrywająca schody i ściany. Z różnych miejsc na ścianach wyrastały grzyby, zarodniki i jakieś inne cudactwa.
Esmond wysłał swojego świecącego żuka przodem, a za nim ruszyli Grzmot i Balkazar. Pleśń i grzyby zgrzytały nieprzyjemnie jak suchary pod podeszwami butów. Noga Grzmota poślizgnęła się na pleśni, ale barbarzyńca odruchowo walnął pięścią w ścianę przebijając się przez cegły i zaparł się o nią unikając bolesnego upadku w dół.
Balkazar machnął jedną nogą, a zaraz drugą, przez moment wyglądało na to, że ciężar zbroi pociągnie go w dół, ale resztką sił wyprostował się unikając upadku.
Esmond również się poślizgnął i balansował na krawędzi schodów. Pierścień na jego placu rozbłysł drobną magiczną energią i pomógł złapać mu równowagę. Gdyby nie on, mag zaliczyłbym z pewnością bolesną podróż w dół.
Mandragora od początku czujnie stawiał kroki, już nie jeden raz wywalił się w przeszłości na podobnych pleśniach. Teraz wyglądał jak doświadczony podróżnik, uważnie stawiający każdy następny krok.
Reszta drużyny również podążyła w dół, co jakiś czas ktoś się zachwiał, ale nikt nie spadł w dół.
Większy korytarz z pomnikami wyglądał podobnie, jak poprzednim razem. Jedyną różnicą była czarna pleśń i grzyb pokrywające podłożę, ściany i sześć pomników z kamienia. Parę metrów dalej korytarz przechodził w wąskie przejście z pułapką, która stanowiła poprzednio duże wyzwanie. Najbliższy teren wyglądał względnie bezpiecznie i pozbawiony był przeciwników. Grupa AiS
Drużyna starannie dobiła resztki nieumarłych w głównym holu. Nowe zaklęcie walkirii zaoszczędziło im sporo wysiłku. Gdy dziewczyna zamknęła oczy wykryła ponownie nieumarłych w dwóch najbliższych korytarzach prowadzących do kaplicy. Jeden prowadził przez więzienie do bocznego wejścia na ołtarz, drugi prowadził prosto do potężnych wrót wejściowych.
- Rozdzielamy się czy grupą napieramy przez jeden korytarz? - Zapytał Arfob zdrapujący resztki nieumarłego goblina z miecza. |