Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2019, 13:29   #175
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
***

- W klubie słyszałam, że pokłóciłyście się z Molly o coś - zagaiła Irya, kiedy jechały już do Southside.
- Mamy nieco odmienne upodobania jeśli chodzi o dobrą zabawę. Im impreza się bardziej rozkręca tym bardziej są różne - odpowiedziała Catherine.
Irya pokiwała głową, nie odrywając spojrzenia od drogi.
- Jest możliwe, że Molly skorzystała z okazji i ... uciekła? - zapytała.
- Nie... - powiedziała z pewną dozą niepewności. - Na pewno nie - dodała chwilę później z większą determinacją.
- Ty ją znasz najlepiej - odparła na to Corday, a w jej tonie nie było niczego co by wskazywało, że policjantka jej nie wierzy.

A tak naprawdę to pierwsza reakcja panny Fox, wystarczyła Iryi by mieć poważne wątpliwości. Z kontekstu rozmowy z Wolfem, można było doszukiwać się motywu chęci ucieczki od życia, które wiodła Molly jako sobowtór córki znanego ojca. Ciężko będzie znaleźć osobę, która nie chce się znaleźć. Najważniejsze jednak było teraz to, żeby przechować bezpiecznie Catherine. A obowiązek niańczenia dziewczyny niejako spadł na jej wydział, czyli dokładnie rzecz ujmując na Inspector Corday i trzeba było teraz jakoś przetrwać dwie doby bez ekscesów.

- Na Marsie czym się zajmujesz? - zagadała Irya, zaciekawiona. - Uczysz się? Pracujesz?
- Prywatnie. Pracować nie muszę - odpowiedziała nie wchodząc w szczegóły.
Irya uśmiechnęła się a na jej twarzy było widać zrozumienie.
- Co studiujesz? - zainteresowała się.
- Bezpieczeństwo korporacyjne - Na jej twarzy pojawił się grymas.
- Nie podoba ci się? - Irya uniosła brew i spojrzała kątem oka na pannę Fox.
- Może być - odpowiedziała nieszczerze.
- To czemu nie zmienisz? - Inspektor znów skupiła swoje spojrzenie na drodze.
- Presja otoczenia - powiedziała jakby to wszystko tłumaczyło.
- Ja tam sobie teraz chwalę, że ojciec się za mnie wziął i przymusił do nauki - przyznała Irya w pocieszającym tonie.
Catherine tylko pokiwała głową, ale wyglądała jakby mogła, ale nie chciała tego komentować.

***

Niechęć Cathrine do rozmowy sprawiła, że podróż trwała dłużej niż miały faktycznie kilometrów do przebycia. W międzyczasie Irya odprawiła Coopera na posterunek. Zajechały na parking hotelu, w którym nie tak dawno pomieszkiwała Inspektor. Weszły do środka i gdy panna Fox usiadła na kanapie w lobby, Inspektor podeszła do recepcjonisty, żeby załatwić pokój.
- Potrzebuję pokoju w lepszym standardzie dla dwóch osób, na tydzień - Uśmiechnęła się do recepcjonistki.
- Będzie ciężko. Wszystkie pokoje mamy zarezerwowane - usłyszała w odpowiedzi.
Corday zrobiła smutną minę. Sięgnęła do kieszeni wyciągając interesującą monetę, której nominał na pewno rozpogodziłby dzień nowemu posiadaczowi.
- A chociaż na kilka dni? Może być nawet najwyższy standard? Zmieścimy się nawet w jedynce - poprosiła.
Recepcjonista uniósł brew w lekkim zdumieniu, przerzucił spojrzeniem między blondynkami, po czym na jego twarzy pojawiło się zrozumienie.
- Po zastanowieniu jednak chyba będę miał coś dla pań. Jednak to będzie podwyższony standard. - Wyciągnął kartę spod lady i położył na blacie. - Przedostatnie piętro. Płatne z góry. Dziesięć tysięcy Kardynalskich Koron za dobę.
Słysząc cenę Iryę naszła refleksja, że gdyby nie Charles to by po prostu młodą wzięła do siebie. Ale prawnik zadomowił się u niej na tyle, że już sobie urządził ołtarzyk teleportacyjny w jej salonie, więc goście odpadali. Nie żeby miała mu to za złe, w końcu sama była na tyle gościnna, że jedyny gość jakiego chciała, żeby jej się kręcił po pokojach był właśnie on. Szybko podjęła decyzję, że jej niechęć względem szukania innego miejsca przewyższa zaproponowaną koszt noclegu. Położyła monetę przed recepcjonistą.
- To na razie poprosimy trzy doby - odpowiedziała Inspektor jakby była niezdecydowana do końca i sięgnęła po portfel. - Przyjmuje pan Capitolskie dolary? - zapytała dobrze znając odpowiedź.
- Ależ oczywiście - Twarz recepcjonisty rozjaśniła się w uśmiechu. - W razie jakichkolwiek potrzeb proszę dzwonić.

***

Pokój mieścił się na końcu korytarza, a po zapaleniu światła potwierdziło się to co intuicja podpowiadała Iryi całą drogę windą. Pokoje, które pozostały wolne były mniej popularne wśród przeciętnych klientów. W tym przypadku jednak błędna ocena recepcjonisty była jej na rękę.


- Dowcipniś wziął nas za lesby - westchnęła Corday, której nie urzekł wystrój. - Ale może i tak lepiej, przynajmniej jest pewność, że jak w hotelu ktoś będzie pytał o nas to recepcjonista jest zobligowany do pełnej dyskrecji.
Catherine podeszła do ławki w nogach łóżka i usiadła na niej odstawiając plecak na dywan.
- No i co teraz? - zapytała z niepewną miną rozglądając się po pomieszczeniu.
Inspektor zaczęła przechadzać się po pokoju, by sprawdzić wszystkie kąty.
- Teraz zostawię cię tu na trochę samą, bo muszę załatwić tematy, które nie mogą czekać - głównie miała tu na myśli obiad z prawnikiem i przypomnienie mu, że jego stalkerzy nie znikną od razu. Wypadało też pojawić się w biurze, choć już jej się odechciało kręcić awanturę komendantowi, bo w sumie było jej wszystko jedno. - Wpadnę do ciebie po tym. Na wieczór wybiorę się do tego klubu, gdzie się ostatni raz widziałyście. A na noc wrócę do ciebie. Oczywiście bez podtekstów - zażartowała sobie.
- Obiecujesz? - zapytała dziewczyna z udawaną nadzieją łapiąc dowcip. - Co mam robić jak ktoś do mnie zadzwoni? Pytam o Jacksona i Molly - dodała z lekkim grymasem.
- Jeśli Molly to staraj się wyciągnąć jak najwięcej informacji i od razu dzwoń do mnie, rzucę wszystko i pojedziemy do niej - odpowiedziała Irya. - A Jackson... Na razie był bardzo mało pomocny. Co proponujesz? - zapytała dziewczynę.
- Nie chodzi o to, czy jest pomocny. Boję się o to, że doniesie o wszystkim majorowi, a wtedy nie będzie ciekawie.

Corday zmrużyła oczy w zamyśleniu.
- Nie, nie wkopie siebie samego - odparła po chwili. - Sam mi się przyznał, że wie o wszystkich twoich wypadach. Więc donosząc na ciebie teraz, strzeliłby sobie w stopę.
- Teraz już też wiem, że on wie - powiedziała z przygnębieniem. - Ale on zawsze może się tego wyprzeć. Zawsze robi to co mu się opłaca.
- To powinien pomyśleć o tym wcześniej, zanim skontaktował się z moim przełożonym i rozmawiał ze mną - uśmiechnęła się do dziewczyny pocieszająco. - Jak zadzwoni to powiesz, że ja ciebie ugościłam u siebie. Wtedy już mnie będzie się czepiać.
- W porządku - odparła nieco pocieszona, ale zaraz potem znowu straciła humor. - Trzy dni bez wystawiania nosa za drzwi? - upewniła się.
- Już tylko dwa - stwierdziła Inspektor w optymistycznym tonie. - Ale co do nie wychodzenia to się zobaczy. Myślę że załatwię u swojego szefa że będziesz moim priorytetem to wtedy mogłabym zabrać cię na jakieś zwiedzanie Luny.
- Im mniej się będę rzucała w oczy w centrum tym lepiej - potrząsnęła głową. - Rozpoznanie w okolicach Masterville graniczyło z cudem więc to inna bajka. Ale zejść do restauracji coś zjeść chyba mogę?
- Lepiej zamawiaj do pokoju. Specyfika usług dla tego pokoju sprawi, że zostawią jedzenie przed drzwiami i nawet nie będziesz musiała patrzeć na obsługę - wyjaśniła jej Irya.
- Aż tak jest źle? - W jej głosie nagle pojawiła się obawa.
- Miejmy nadzieję, że nie - westchnęła Inspektor.

- A co pani konkretnie podejrzewa?
- Uprowadzenie.
- Po co? - zrobiła zdziwioną minę.
- Okup, handel żywym towarem, próba wpłynięcia na wpływową osobę - policjantka wymieniała podstawowe powody.
- Jak chodzi im o okup to chyba nie znają majora i wcale on taki wpływowy nie jest. A w przypadku żywego towaru to mnie by chyba tak łatwo nie wypuścili.
- Z tobą owszem, musieliby użyć siły, ale już z Molly to prosta sprawa sądząc po jej zachowaniu - stwierdziła Irya. - Może jeszcze dostała coś w drinku. Młode dziewczyny są bardzo łatwym celem.
- A jeśli Jackson ma rację. Może ona faktycznie uciekła. - w jej głosie pojawiła się wątpliwość.
- Nie wykluczam tego - odparła na to Irya. - Ale nawet jeśli faktycznie uciekła, z jakiego powodu by to nie było, to znajdę ją choćby po to, by miała szansę zmienić zdanie.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline