Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2019, 18:13   #10
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
11 Martius 816.M41, konsularium Domu Xan’Tai

Małomówny lokaj w ciemnoniebieskiej liberii rodu zaprowadził Alecto do biblioteki, poprosił ją o zajęcie miejsca i zaproponował poczęstunek. Zaniepokojona pilnym wezwaniem konsulariusza Nawigatorka podziękowała służbicie zdawkowym kiwnięciem głową, toteż lokaj skłonił się nisko i wyszedł do sąsiedniego pomieszczenia. Alecto nie mogła nie zauważyć, że przyglądał jej się kątem oka – w sposób dość dyskretny, aby pod żadnym pozorem nie mogła tego uznać za brak szacunku.

Wiedziała, co zwróciło uwagę lokaja, podobnie jak wszystkich innych spotkanych w rezydenturze przedstawicieli rodu. Złota poświata jej oczu coraz bardziej gasła, ale wciąż jeszcze dawała się dostrzec błyszcząc miriadami złocistych iskierek w głębi tęczówek.

Biblioteka konsulariusza urządzona była tak, aby jak najbardziej kojarzyła się z wnętrzem kosmicznego statku. Alecto doceniła ten dowód sentymentalnego przywiązania rezydenta do tradycji Domu Xan’Tai. Gwiezdni wędrowcy, rodzący się i umierający w zimnej pustce kosmosu, nie potrafiący nigdzie zagrzać na dłużej miejsca. Xan’Tai byli nomadami i konsekwentnie podtrzymywali tę wielopokoleniową tradycję, ale nawet oni musieli posiadać stacjonarne rezydentury w obrębie Imperium, jeśli chcieli korzystać z siatki kontaktów i kanałów dyplomatycznych. Dlatego właśnie zakładali takie placówki jak konsularium w Port Wander. Rezydentura urządzona była oszczędnie, ale ze smakiem, z ogromną dbałością o właściwie dobrane oświetlenie, funkcjonalne umeblowanie i dekoracje nawiązujące do nomadycznego dziedzictwa rodu.

Biblioteczne regały przynitowane były do posadzki pomieszczenia, chociaż Alecto wątpiła, aby w Port Wander kiedykolwiek doszło do wstrząsów strukturalnych dość silnych, by groziły one przewróceniem mebli w konsularium. Nity te, stosowane powszechnie na narażonych na wstrząsy i wibracje okrętach, były jednym z przykładów dekoratorstwa Xan’Tai nawiązującego do rodowych korzeni.

Konsulariusz Gaspar Uriel Xan’Tai zgromadził w swej bibliotece pokaźne zbiory. Półki z jego księgozbiorem zajmowały wszystkie ściany aż po wysoko sklepiony sufit, kusząc młodą kobietę setkami tytułów wytłoczonych na skórzanych oprawach tomiszczy. Jedna z ksiąg tkwiła na czytelniczym pulpicie w rogu pomieszczenia, otwarta na pierwszych stronicach, zabezpieczona przed przypadkowym zamknięciem pozłacaną zakładką. Alecto podeszła do niej z błyskiem ciekawości w oczach, zerknęła na rzędy ręcznie wykaligrafowanych liter.


„Ludzkość od zawsze poszukiwała odpowiedzi na swe pytania w gwiazdach. Pierwsi rozumni przedstawiciele naszego gatunku spoglądali w słońce czcząc tę kulę ognia jako inkarnację boga w materialnym wymiarze ich świata. Widzieli w niej bóstwo światła przynoszące życie i odpędzające grozę czającą się w ciemnościach nocy. Słońce było potężnym symbolem od początków istnienia ludzkiego gatunku. Nawet dzisiaj istnieją w granicach Imperium prymitywne światy, na których czci się Imperatora jako Boga-Słońce, przy niemej akceptacji tych obrzędów przez Eklezjarchię.

Gdy pierwsi filozofowie przestali się lękać ciemności, nocny nieboskłon stał się dla nich bezmiarem inspiracji, zbiorem ciał niebieskich układających się w chrzczone poetycko konstelacje o kształtach odległych bogów i bogiń spoglądających z góry na rozwijającą się ludzkość. W tych czasach moi przodkowie zaczęli spoglądać w gwiazdy poszukując wiedzy, a nie doznań spiritualistycznej natury. Wczesne cywilizacje przestały oddawać cześć słońcu, skupiając swą uwagę na orbitujących wokół niego planetach. Szybko stały się one obietnicą ekspansji. Ludzkość katalogowała je, planowała przemierzanie kosmicznej otchłani w okrętach zdolnych przenosić na pokładach uśpionych kolonizatorów. Lecz odległości dzielące poszczególne systemy czyniły to wyzwaniem niemożliwym do realizacji.

Ludzie nie poddali się i zaczęli szukać alternatywnych rozwiązań. I wkrótce je odkryli.

Osnowa. Podprzestrzeń. Wielki Ocean. Morze Dusz.

Kiedy ludzkość po raz pierwszy skorzystała z Osnowy w celu podróżowania na niewyobrażalnie wielkie dystanse, nasi przodkowie nie wiedzieli praktycznie niczego o naturze zamieszkujących ją bytów. Widzieli jedynie obce naszemu gatunkowi kształty – groteskowe kreatury uformowane z Aeteru – lecz nie znali jeszcze ich wypaczonej samoświadomości ani potężnej eterycznej inteligencji, która je zrodziła.

Ludzie spoglądali na Osnowę przez pryzmat innego wymiaru, ocean nie-materii znajdujący się w stanie ustawicznego ruchu, przyśpieszający wielopokoleniowe podróżne kosmiczne do zaledwie tygodni. Dystanse wymagające wielu setek lat lotu z użyciem napędu konwencjonalnego pokonywano teraz w przeciągu miesięcy. Ukryci w projekcjach Pola Gellera, hermetycznych bańkach materialnej rzeczywistości, pierwsi Osmonauci ludzkości poprowadzili swój gatunek ku najbardziej odległym gwiazdom i światom skąpanym w ich poświacie.

Nie mieli najmniejszego pojęcia o naturze swego odkrycia. W tych dniach błogosławionej ignorancji nawet nie podejrzewali, że podróżują poprzez Piekło. Nie wiedzieli, co pływa w Wielkim Oceanie czekając na emanację emocji zdolnych oblec te byty w namacalne kształty.

Mieszkańcy podprzestrzeni zyskali sobie z biegiem czasu niezliczone ilości nazw w niezliczonych ludzkich kulturach i cywilizacjach. Określa się ich Bezduchami, Ten-Gu, Dhaimonionami, Numenami, zjawami, upiorami, devami, Upadłymi, Nienarodzonymi i tysiącem innych mian. Lecz wszystkie one, występujące w dziesięciu tysiącach odmiennych kręgów kulturowych, pobrzmiewają echem tego samego ontologicznego dziedzictwa, nazwy-macierzy.

Demony.”


- Cassander Duval zwykł skupiać się wyłącznie na podstawowej wiedzy w tematyce Morza Dusz, ale lubię od czasu do czasu powracać do jego dzieł, aby odświeżyć sobie fundamenty osnowologii – powiedział wchodzący do biblioteki konsulariusz Gaspar Uriel Xan’Tai. Alecto odsunęła się od pulpitu czując wrażenie irracjonalnego zawstydzenia z faktu, iż dała się zaskoczyć; przeniosła spojrzenie na sędziwego Nawigatora.

- Twoje oczy wciąż lśnią światłem Boga – pomarszczony niczym stary owoc mężczyzna uśmiechnął się szeroko, a Alecto drgnęła w duchu widząc jego zniekształcone kostnymi deformacjami zęby – Cieszę się, że znalazłaś czas, aby mnie odwiedzić. Ta spektakularna akcja w pasie asteroidów musiała być dla ciebie dużym obciążeniem emocjonalnym, prawda?



Alecto Xan’Taqi znajduje się w apartamencie konsulariusza swego rodu w Port Wander. Gaspar Uriel Xan’Tai ma już ponad setkę lat i czasy aktywnej służby za sobą, ale jest niezwykłą skarbnicą wiedzy i kontaktów, a Alecto wywarła na nim zrozumiałe wrażenie efektem ozłocenia oczu. Uriel zaprosił ją na prywatne spotkanie, więc bohaterka Amduat zachodzi w głowę, co zamierza jej powiedzieć. Myślę, że nie od rzeczy byłoby powiedzieć coś miłego. Amduat, liczę na Twoją klawiaturę



 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 23-12-2019 o 20:40. Powód: literówki
Ketharian jest offline