Otoczenie niezbyt się Esmondowi podobało. Za pleśnią nie przepadał, grzyby jadał, ale nie takie. Zdecydowanie przyjemniej byłoby w jakiejś karczmie lub bibliotece, ale do tych było dość daleko. Trzeba było cieszyć się tym, co było...
- Ale romantyczny nastrój - zażartował (w mniej czy bardziej udany sposób) mag. - Idziemy dalej, dopóki nas coś nie zaatakuje. A że to z pewnością nastąpi, to miejcie oczy szeroko otwarte. |