Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2019, 21:51   #122
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
shewa, Tom i Asd

- Ale brzydki sukinsyn! - Mikel oglądał trolla, popijając miksturki lecznicze. - Prawie mnie miał…
- P-prawie? Mikel! Ty ledwo stoisz! - złodzieja poniosło. Był wściekły, że dał się namówić na tę walkę. Przetarł twarz dłońmi i podszedł obejrzeć dokładnie stan wojownika.
- Mikstury już zaczynają działać. Liczy się to, że stoję, no i mamy jednego mniej do zabicia. Nie mogliśmy nie wykorzystać okazji. - Wojownik niby się tłumaczył, ale z jego twarzy nie znikał uśmiech.
- Laura mnie zabije… Jak my teraz odciagniemy ogary skoro zabiliśmy jednego i teraz pewnie pozostali się zaczną zastanawiać co się stało? - mimo ostrych słów z twarzy złodzieja łatwo dało się odczytać troskę. Był przejęty stanem chłopaka, który w ciągu kilku sekund z pełni zdrowego został ciężko poharatany.
-Wysłali go na polowanie. Nie sądzę, żeby do rana ktoś go szukał. Jak zaatakujemy wcześnie to wszystko nadal może się udać - Chłopak nie tracił optymizmu. Po czym zgiął się wpół, jakby miał zwymiotować. Wyprostował się, zatoczył lekko. Oparł się o drzewo, żeby nie upaść i ostrożnie usiadł na ziemi.
Tego było za wiele dla złodzieja. Momentalnie podskoczył do chłopaka. Kiedy ten spojrzał do góry zobaczył jednak szarą twarz z bujną białą czupryną.
- Desno… Mikel? Patrz na mnie, trzymaj się, nie mdlej mi tu.
-Spokojnie Emi. Muszę tylko odpocząć. - wojownik oparł głowę o pień. -Czemu się zmieniłaś?
- Bo… - słowa zgubiły się złodziejce. Zamiast tego przytuliła go ciężko wzdychając. Potem usiadła obok dając mu chwilę wytchnienia.
- Będzie dobrze. Odpocznę jeszcze chwilę, a później ukryjemy ciało i wrócimy do naszych. Laura mniej połata. - Mikel uśmiechnął się, mimo ran i bólu.
Emi odwzajemniła uśmiech dodatkowo gładząc chłopaka po głowie.
- Przygotuj się, bo na pewno da nam srogi opieprz - zauważyła. - Ja… a nie wiem. Chyba za długo gram Kharricka. Jakoś tak chciałam… pomyślałam, że może chwila nie zaszkodzi… będzie jakoś łatwiej czy coś.
-Jasne, rozumiem. Nawet lepiej. Średnio gościa lubię. - zażartował w odpowiedzi.
- No nie powiem abym specjalnie ułatwiała polubienie tej formy… - dopplerka nie zrozumiała. - Ale to ciągle ja. Znaczy… chyba. W sumie to nie wiem. Mniejsza. Lepiej ci trochę? Bo jak nie to znajdę jakiś ul. Bzzz!
Wystawiła palec i zaczęła nim krążyć w powietrzu niebezpiecznie blisko zataczając kręgi obok boków wojownika.
-Teraz to ja nie wiem czy z jedną pszczółką dałbym sobie radę, a co dopiero z ulem? - ból zdawał się nieco ustąpić. Chłopak mówił już dużo swobodniej.
Palec tknał policzka chłopaka.
- Skoro tak, to musimy się zbierać, bo i tak zasiedzieliśmy się. - Emi wstała. Na jej twarzy zawitało wahanie, a potem westchnęła i na nowo przed Mikelem stał Kharrick. Jego szare oczy zmierzyły smutno chłopaka.
- Nie wiem czy powinieneś się teraz przemęczać. Zajmę się tym truchłem i spadamy.
Po tym zabrał do swojego plecaka pierścień i krytycznie ocenił mundur. Zostawił go ostatecznie. Zerknął czy w okolicy nie ma może jakiegoś mrowiska i zawiązując linę wokół nogi trola zaciągnął go w pobliże. Nie szło mu zbyt sprawnie. Nie miał ostatecznie tyle siły.
- Nie chce się wymądrzać, ale chyba potrzeba nam bardziej ostatecznego rozwiązania niż mrówki. Przydałby się Sulim, albo Han... - Mikel westchnął i zaczął rozglądać się po okolicy.
- Ostatnio Hannskjald uznał, że zwierzęta się zajmą trupem. Jak im podsuniemy to szybciej będzie. Mrówki na pewno się ucieszą z takiej góry żarcia.
- Jak uważasz. Najwyższej powiemy mu, jak tu trafić. - Mikel nie wydawał się być przekonany.
- Ćwirrr? - niewielki ptak, sikorka, przeleciał nad pobojowiskiem z głośnym świergoleniem. Od razu rzucało się w oczy że to nie normalne zwierzę - zatrzymywał się w locie żeby przyjrzeć się powalonemu trollowi, pustym flaszkom po miksturach czy robiąc kontrolne kółko czy ktoś nie nadchodzi.
Swoją drogą, druid zmieniając postać najwyraźniej nabierał części cech swojego nowego ciała bo o ile jako krasnolud nie był specjalnie energiczny, to jako
sikorka wszędzie było go pełno.
Z początku złodziej nie zrozumiał co się dzieje. Kiedy jednak nad wyraz energiczny i dociekliwy ptaszek zaczął fruwać dookoła nich, oświeciło go.
- Och… cześć Hannskjald - powiedział lekko blednąc. Zastanawiał się jak długo druid był w okolicy.
- Chyba jednak nic nie trzeba mu będzie mówić… - Mikel mruknął jakby do siebie.
- He… to ten… jakiś pomysł jak schować te zwłoki aby za szybko ich nie znaleźli? - złodziej starał się utrzymać gardę.
Druid, z braku możliwości zauważalnego przewrócenia oczami, fiknął beczkę i wylądował na ciele pokonanego trolla. Uniósł oba skrzydła lekko w górę w krótkim ruchu. Przechylił łebek, popatrzył chwilę i pokręcił głową.
- Eee… to go zostawię jednak koło tego mrowiska… - złodziej podrapał się po trzydniowym zaroście.
Świergolenie druida przyśpieszyło, przeskoczył na niedźwiedzia i zaczął go dziobać. Raz niedźwiedzia, raz trolla. Raz niedźwiedzia, raz trolla. Po czym znowu zaczął świergolić, ale ruchy skrzydłami zmieniły się na podobne do wymiatania miotłą.
- Han? Chcesz go ukryć? Zakopać? Zabrać ze sobą? - Mikel po każdym pytaniu robił przerwę, czekając na reakcję.
Przeczące kręcenie głową. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I po raz kolejny wymiatające machanie skrzydłami.
- Możemy je tylko przenieść, bo zamieść to ja nie wiem gdzie… Nie dogadamy się za bardzo w tej zwierzęcej postaci. Czy może uważasz, że po prostu powinniśmy ich zostawić? - spróbował jeszcze swojego szczęścia złodziej.
Ptak pokiwał potakująco głową, po czym przeleciał na czoło Mikela i szturchnął go dziobem w nos.
- Co? Źle pachnę? - zażartował.
Ptak dziabnął jeszcze raz, po czym wylądował na ziemi. Zadarł dziób do góry i zaczął przeskakiwać co chwila z miejsca na miejsce w kierunku cielska, cały czas karykaturalnie trzymając dziób w górze.
- Zapach? - zapytał złodziej. - No… my w sumie teraz cuchniemy jak ten trol. A oni mają psy… do tego zmierzasz?
Ptak mało nie odstawił fikołka z radości, po czym potakująco pokiwał głową. Wskazał dziobem wielkie plamy krwi, po czym powtórzył wymiatające machanie skrzydłami i przeskoczył kawałek dalej, w stronę obozu.
- Ech… musimy się umyć, bo zaprowadzimy do naszego schronienia - Kharrick przetarł oczy w mentalnym zmęczeniu.
Jak na życzenie ptak zaćwiergolił ponownie, ale tym razem w tych dźwiękach było słychać moc natury, jak napierającą na tamę górską rzekę. Dziwne ruchy skrzydeł nagle się urwały i ledwie kilka kroków od Mikela zaczął padać rzęsisty deszcz...na odległości ledwie na wyciągnięcie ręki, nie więcej.
Gdy minął pierwszy szok, złodziej się zaśmiał krótko i korzystając z magicznych możliwości swoich rękawów, pozbył się większości ciuchów tak tylko aby zmyć z siebie co najgorsze. Paskudna rana po ataku trola ciągle była, lecz złodziej udawał, że wcale go ona nie boli. Potem koncentrując się wysechł nagle, a potem z powrotem pojawiły się jego ubrania.
Mikel szybko poszedł w jego ślady. Przemył przy okazji rany z błota i kurzu. Potem złodziej dodatkowo i jego wysuszył i we trójkę wrócili do obozu z nowymi informacjami. Oraz świadomością, że dostaną opieprz od Laury.
 
Asderuki jest offline