Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2019, 15:11   #121
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mikel, widząc nadarzającą się okazję spojrzał wymownie na Kharricka.
-Ja z lewej, ty z prawej. Masz kwas? - zapytał szeptem.
- Ogień… ale ty poważnie bez pozostałych tak chcesz..? - złodziej nie był do końca przekonany. - A jak zaalarmuje resztę?
- Jesteśmy dość daleko, a on tak hałasuje przy polowaniu, że ciężko odróżnić czy walczy z niedźwiedziem czy z czymś innym. Damy radę. - wojownik był bardzo pewny siebie.
Kharrick przez moment patrzył w milczeniu na chłopaka. Uśmiechnął się w końcu.
- Brakowało mi takiego Mikela. Idziemy - sprawdził swoje fiolki pochowane po kieszeniach i ruszył przodem. Zamierzał skorzystać ze swoim nowych zdolności aby nawet bliżej się podkraść do trolla.

Mikel wypadł z zarośli i popędził w stronę zaskoczonego trolla, by w ostatniej chwili skoczyć, celując kopnięciem prosto w rzepkę giganta. Niestety, odbił się od kolana jak od pnia drzewa, tylko wkurzając przeciwnika. Ten moment wykorzystał Kharrick, wbijając mu ostrze sztyletu prosto w tętnicę udową, z której chlusnęła śmierdząca, czarna jucha.

Nie tracąc czasu, złodziej chlasnął kolejne dwa razy, rozrywając kolejne tętnice.
Te jednak momentalnie zaczęły się zasklepiać i w ułamku sekundy potok krwi zmieniał się w ledwie strumyczek. Trol zaryczał wściekle, odrzucił niesionego niedźwiedzia i rzucił się na pierwszy cel, który miał przed oczami, czyli Mikela. Najpierw zacisnął wielkie szczęki na jego ramieniu, a potem o mało nie urwał mu drugiej ręki pazurzastą łapą. Drugie łapsko wbiło się w brzuch Mikela, prawie wyrywając mu wnętrzności. Wojownik jednak nie zważał na rany i, wykorzystując wagę trolla przeciwko niemu, z hukiem powalił go na ziemię, częstując przy tym dwoma celnymi ciosami w pachwiny.

Kharrick odrzucił jeden ze swoich sztyletów, wyciągnął zza pazuchy fiolkę z ogniem alchemicznym i cisnął nią w leżącego trolla, który momentalnie zajął się płomieniami. Bestia jednak wciąż zipiała i nie miała zamiaru się poddawać. Nie próbując się nawet podnieść, zaczęła wymachiwać pazurami w stronę Kharricka, zawadzając go jednym.

Widząc, że Emi grozi niebezpieczeństwo, Mikel zaatakował wściekle. Wykonał cztery potężne cięcia, każdym odcinając kawałki ciała. Po wwzystkim, przez odarte z mięsa żebra, widać było jak jak płuca i serce stwora zatrzymują się, by już nigdy znowu nie ruszyć.

Troll ma, poza zniszczonym skórzanym mundurem, magiczny pierścień z symbolem Żelaznych Kłów na palcu - emanuje słabą aurą odpychania.


 
shewa92 jest offline  
Stary 28-12-2019, 21:51   #122
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
shewa, Tom i Asd

- Ale brzydki sukinsyn! - Mikel oglądał trolla, popijając miksturki lecznicze. - Prawie mnie miał…
- P-prawie? Mikel! Ty ledwo stoisz! - złodzieja poniosło. Był wściekły, że dał się namówić na tę walkę. Przetarł twarz dłońmi i podszedł obejrzeć dokładnie stan wojownika.
- Mikstury już zaczynają działać. Liczy się to, że stoję, no i mamy jednego mniej do zabicia. Nie mogliśmy nie wykorzystać okazji. - Wojownik niby się tłumaczył, ale z jego twarzy nie znikał uśmiech.
- Laura mnie zabije… Jak my teraz odciagniemy ogary skoro zabiliśmy jednego i teraz pewnie pozostali się zaczną zastanawiać co się stało? - mimo ostrych słów z twarzy złodzieja łatwo dało się odczytać troskę. Był przejęty stanem chłopaka, który w ciągu kilku sekund z pełni zdrowego został ciężko poharatany.
-Wysłali go na polowanie. Nie sądzę, żeby do rana ktoś go szukał. Jak zaatakujemy wcześnie to wszystko nadal może się udać - Chłopak nie tracił optymizmu. Po czym zgiął się wpół, jakby miał zwymiotować. Wyprostował się, zatoczył lekko. Oparł się o drzewo, żeby nie upaść i ostrożnie usiadł na ziemi.
Tego było za wiele dla złodzieja. Momentalnie podskoczył do chłopaka. Kiedy ten spojrzał do góry zobaczył jednak szarą twarz z bujną białą czupryną.
- Desno… Mikel? Patrz na mnie, trzymaj się, nie mdlej mi tu.
-Spokojnie Emi. Muszę tylko odpocząć. - wojownik oparł głowę o pień. -Czemu się zmieniłaś?
- Bo… - słowa zgubiły się złodziejce. Zamiast tego przytuliła go ciężko wzdychając. Potem usiadła obok dając mu chwilę wytchnienia.
- Będzie dobrze. Odpocznę jeszcze chwilę, a później ukryjemy ciało i wrócimy do naszych. Laura mniej połata. - Mikel uśmiechnął się, mimo ran i bólu.
Emi odwzajemniła uśmiech dodatkowo gładząc chłopaka po głowie.
- Przygotuj się, bo na pewno da nam srogi opieprz - zauważyła. - Ja… a nie wiem. Chyba za długo gram Kharricka. Jakoś tak chciałam… pomyślałam, że może chwila nie zaszkodzi… będzie jakoś łatwiej czy coś.
-Jasne, rozumiem. Nawet lepiej. Średnio gościa lubię. - zażartował w odpowiedzi.
- No nie powiem abym specjalnie ułatwiała polubienie tej formy… - dopplerka nie zrozumiała. - Ale to ciągle ja. Znaczy… chyba. W sumie to nie wiem. Mniejsza. Lepiej ci trochę? Bo jak nie to znajdę jakiś ul. Bzzz!
Wystawiła palec i zaczęła nim krążyć w powietrzu niebezpiecznie blisko zataczając kręgi obok boków wojownika.
-Teraz to ja nie wiem czy z jedną pszczółką dałbym sobie radę, a co dopiero z ulem? - ból zdawał się nieco ustąpić. Chłopak mówił już dużo swobodniej.
Palec tknał policzka chłopaka.
- Skoro tak, to musimy się zbierać, bo i tak zasiedzieliśmy się. - Emi wstała. Na jej twarzy zawitało wahanie, a potem westchnęła i na nowo przed Mikelem stał Kharrick. Jego szare oczy zmierzyły smutno chłopaka.
- Nie wiem czy powinieneś się teraz przemęczać. Zajmę się tym truchłem i spadamy.
Po tym zabrał do swojego plecaka pierścień i krytycznie ocenił mundur. Zostawił go ostatecznie. Zerknął czy w okolicy nie ma może jakiegoś mrowiska i zawiązując linę wokół nogi trola zaciągnął go w pobliże. Nie szło mu zbyt sprawnie. Nie miał ostatecznie tyle siły.
- Nie chce się wymądrzać, ale chyba potrzeba nam bardziej ostatecznego rozwiązania niż mrówki. Przydałby się Sulim, albo Han... - Mikel westchnął i zaczął rozglądać się po okolicy.
- Ostatnio Hannskjald uznał, że zwierzęta się zajmą trupem. Jak im podsuniemy to szybciej będzie. Mrówki na pewno się ucieszą z takiej góry żarcia.
- Jak uważasz. Najwyższej powiemy mu, jak tu trafić. - Mikel nie wydawał się być przekonany.
- Ćwirrr? - niewielki ptak, sikorka, przeleciał nad pobojowiskiem z głośnym świergoleniem. Od razu rzucało się w oczy że to nie normalne zwierzę - zatrzymywał się w locie żeby przyjrzeć się powalonemu trollowi, pustym flaszkom po miksturach czy robiąc kontrolne kółko czy ktoś nie nadchodzi.
Swoją drogą, druid zmieniając postać najwyraźniej nabierał części cech swojego nowego ciała bo o ile jako krasnolud nie był specjalnie energiczny, to jako
sikorka wszędzie było go pełno.
Z początku złodziej nie zrozumiał co się dzieje. Kiedy jednak nad wyraz energiczny i dociekliwy ptaszek zaczął fruwać dookoła nich, oświeciło go.
- Och… cześć Hannskjald - powiedział lekko blednąc. Zastanawiał się jak długo druid był w okolicy.
- Chyba jednak nic nie trzeba mu będzie mówić… - Mikel mruknął jakby do siebie.
- He… to ten… jakiś pomysł jak schować te zwłoki aby za szybko ich nie znaleźli? - złodziej starał się utrzymać gardę.
Druid, z braku możliwości zauważalnego przewrócenia oczami, fiknął beczkę i wylądował na ciele pokonanego trolla. Uniósł oba skrzydła lekko w górę w krótkim ruchu. Przechylił łebek, popatrzył chwilę i pokręcił głową.
- Eee… to go zostawię jednak koło tego mrowiska… - złodziej podrapał się po trzydniowym zaroście.
Świergolenie druida przyśpieszyło, przeskoczył na niedźwiedzia i zaczął go dziobać. Raz niedźwiedzia, raz trolla. Raz niedźwiedzia, raz trolla. Po czym znowu zaczął świergolić, ale ruchy skrzydłami zmieniły się na podobne do wymiatania miotłą.
- Han? Chcesz go ukryć? Zakopać? Zabrać ze sobą? - Mikel po każdym pytaniu robił przerwę, czekając na reakcję.
Przeczące kręcenie głową. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I po raz kolejny wymiatające machanie skrzydłami.
- Możemy je tylko przenieść, bo zamieść to ja nie wiem gdzie… Nie dogadamy się za bardzo w tej zwierzęcej postaci. Czy może uważasz, że po prostu powinniśmy ich zostawić? - spróbował jeszcze swojego szczęścia złodziej.
Ptak pokiwał potakująco głową, po czym przeleciał na czoło Mikela i szturchnął go dziobem w nos.
- Co? Źle pachnę? - zażartował.
Ptak dziabnął jeszcze raz, po czym wylądował na ziemi. Zadarł dziób do góry i zaczął przeskakiwać co chwila z miejsca na miejsce w kierunku cielska, cały czas karykaturalnie trzymając dziób w górze.
- Zapach? - zapytał złodziej. - No… my w sumie teraz cuchniemy jak ten trol. A oni mają psy… do tego zmierzasz?
Ptak mało nie odstawił fikołka z radości, po czym potakująco pokiwał głową. Wskazał dziobem wielkie plamy krwi, po czym powtórzył wymiatające machanie skrzydłami i przeskoczył kawałek dalej, w stronę obozu.
- Ech… musimy się umyć, bo zaprowadzimy do naszego schronienia - Kharrick przetarł oczy w mentalnym zmęczeniu.
Jak na życzenie ptak zaćwiergolił ponownie, ale tym razem w tych dźwiękach było słychać moc natury, jak napierającą na tamę górską rzekę. Dziwne ruchy skrzydeł nagle się urwały i ledwie kilka kroków od Mikela zaczął padać rzęsisty deszcz...na odległości ledwie na wyciągnięcie ręki, nie więcej.
Gdy minął pierwszy szok, złodziej się zaśmiał krótko i korzystając z magicznych możliwości swoich rękawów, pozbył się większości ciuchów tak tylko aby zmyć z siebie co najgorsze. Paskudna rana po ataku trola ciągle była, lecz złodziej udawał, że wcale go ona nie boli. Potem koncentrując się wysechł nagle, a potem z powrotem pojawiły się jego ubrania.
Mikel szybko poszedł w jego ślady. Przemył przy okazji rany z błota i kurzu. Potem złodziej dodatkowo i jego wysuszył i we trójkę wrócili do obozu z nowymi informacjami. Oraz świadomością, że dostaną opieprz od Laury.
 
Asderuki jest offline  
Stary 30-12-2019, 00:02   #123
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację

Pytanie Cirieo wytrąciło Rufusa ze stanu błogiego relaksu, w tej jamie czuł się prawie jak w domu… Przełknął ślinę i resztki pieczonej przy ognisku kiełbaski, zastanawiając się co odpowiedzieć niziołkowi. Jace i Laura rozmawiali ostatnio długo z Kharrickiem, czy powinien ciągnąć ich za język? Ale z drugiej strony, dlaczego on nie miał prawa wiedzieć?
-Z tego co rozumiem, on bardzo niedawno nauczył się magii i kontrolowanie nowej mocy nie idzie mu łatwo. Może Jace i Laura wiedzą więcej? - przeniósł spojrzenie na towarzyszy.
- Kharrick… to dość skomplikowana postać. - odpowiedział po dłuższej chwili Jace. - Jego stan… cóż, można to tłumaczyć po części wpływem mocy, ale będzie to dość spore uproszczenie. - zamilkł.
- Nie jest to niebezpieczne, a przynajmniej nie w taki sposób jak myślicie... ale monitoruje sytuację. - dodał jakby chciał uspokoić siedzących wokół.
- To w jaki sposób jest niebezpieczne? - zapytał niziołek ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- W taki w jaki garnek z wrzątkiem może być niebezpieczny dla kilkulatka, ale nie dla jego matki. - odpowiedział z pewnym zniechęceniem, lub nawet lekceważeniem. Obgadywanie towarzyszy nie należało do jego ulubionych zadań, w zasadzie w ogóle wolał słuchać innych od gadania o nich.
- Nie przejmuj się Cirieo, jesteśmy barwną zgrają, ale całkiem sprawną w... tym co umiemy. - Jace zawahał się. Chciał powiedzieć “zabijaniu”. Tak, byli w tym dobrzy. Oni: Mikel, Rufus, Kharrick, Hannskjald rozumiejący prawo natury i konieczność zabijania, czy nawet Laura - w swojej nieprzejednanej, nieempatycznej osobowości. Spojrzał na nią pustymi, jakby niedowidzącymi oczami. Ogień wydał się cieplejszy i ciekawszy toteż zamilkł wpatrzony w chaotyczne języki ognia oblizujące drewno niczym dzieci owocowe lody Jet w gorące letnie popołudnie.
-Kharrick to nie tylko Kharrick. Lubi mieć swoje tajemnice i póki sam nie zdecyduje się o nich powiedzieć nikt ich z niego nie wyciągnie. No i lubi kłamać w żywe oczy. - Powiedziała prosto z mostu Laura. - Jest w ten sposób irytujący, może wydawać się że nie stoi kompletnie z nami. Niemniej jest przydatny i nadal jest po naszej stronie.
- Mhm… - mruknął niziołek, chyba nie do końca przekonany - To nie jest tak, że wam nie ufam, na Iomedae, uratowaliście mi życie! Jeśli wy ręczycie za Kharricka, to chyba nie mam powodu, by się czegokolwiek obawiać, prawda? - uśmiechnął się lekko.
Rufus spojrzał badawczo na Laurę, lubił ją ale wydawała się taka jakaś skryta i zimna…..ciekawe co o nim myślała? Potrząsając głową, obrócił się w stronę niziołka.
- Jeżeli Laura i Jace ufają Kharrickowi, to ja też mu zaufam… jak widziałeś razem jesteśmy niepokonani. Wygląda na to, że twoi Łowcy dostali w tyłek i tylko my stoimy na drodze Żelaznych Kłów. - stwierdził dobitnie.
- Może ktoś jeszcze przeżył… - w głosie Cirieo nie było zbyt wiele pewności - Mamy sporo małych kryjówek rozsianych po Fangwood, może pozostali zdołali do nich dotrzeć -
-Wiesz gdzie znajdują się te kryjówki? Pewnie ktoś tam się ukrył...w końcu te lasy to wasz teren, prawda?- westchnął Rufus, któremu zrobiło się trochę żal Cirieo, tamten musiał patrzeć na śmierć swoich kompanów.

Podszedł do pakunków Mikela, stwierdzając że ten nie obrazi się, jak pożyczą sobie trochę piwa, w końcu sam poszedł sobie na zwiad a ich tu zostawił… Rzeczywiście, wśród tobołków chłopaka uchowała się nieduża szklana flaszka pełna miodu pitnego. Rufus był pewien, że Mikel prawie codziennie wyciągał z plecaka jakieś trunki, a mimo to coś zostało?
Jace z coraz większym niedowierzaniem przyglądał się Rufusowi. - Nie wiedziałem, że… - szukał właściwego słowa - jesteście w tak dobrej komitywie - wybąkał w końcu. Nie spodziewał się, że ktoś może przetrząsać prywatne rzeczy drugiej osoby, zabierać i częstować innych cudzym dobytkiem. To się nazywało kradzież. Spojrzał na Laurę, czy zareaguje w jakiś sposób? W końcu to rzeczy jej brata.
Cirieo przyjął flaszkę z szerokim uśmiechem i pociągnął solidny łyk - Niezłe, tylko mi teraz fajki brakuje… Co do kryjówek, znam kilkanaście, a w fortach mieliśmy zaszyfrowane mapy z ich lokacjami. Na razie sprawdzanie ich to trochę strzelanie na oślep - nie wiemy, kto mógł gdzie się zaszyć. Za jakiś czas sami zaczną wychodzić i sprawdzać teren.
- Zobaczcie, co jeszcze znalazłem, ktoś z was to lubi? - Pół-ork wyciągnął jeszcze 3 fajki, które znalazł u Mikela.
-To mapy będą w tym forcie? - podpytał się niziołka.
- Kiedyś na pewno były, ale przy tych zniszczeniach nie liczyłbym na to - Cirieo sięgnął po fajkę.
- Nie dziw się tak Rufus i Mikel sporo się przyjaźnili zanim zaczęliśmy podróżować. - Wyjaśniła Jaceowi wiedźma. - Mikel nie ma w swoich rzeczach jakiś kompromitujących go rzeczy i nie przejmuje się takimi rzeczami za bardzo. - Na propozycje półorka grzecznie odmówiła ona wolała nie pić przed walka.
-Na pewno się nie napijesz, ani nawet fajki nie zapalisz? -Rufus spojrzał na Laurę nieco rozczarowany. Następnie wyciągnął ze swoich rzeczy pergamin z rysunkami, które znalazł w rzeczach zabitej przez nich hobgoblińskiej zwiadowczyni, w tym przedstawiające chyba jej kochanka lub krewnego.
-Całkiem ładnie, prawda? Nasi znienawidzeni wrogowie, a są zdolni do tworzenia ładnych rzeczy, mają rodziny, bliskich. Nie powinniśmy chyba zanadto się nad tym zastanawiać, prawda?
- Trudno rzec, nie zmienia to faktu że w dużej mierze albo oni albo my. Też mamy rodziny i kochanków. - Laura wzięła rysunek do ręki i obejrzała. - Owszem ktoś się postarał.
-Dokładnie, to oni nas zaatakowali, więc to nasza sprawa jest słuszna. My nie chcemy najechać ich domu i wszystkich wybić albo zmienić w niewolników, chcemy tylko złamać ich siłę i przepędzić... - Pół-ork zastanawiał się dalej, próbując fajki. Jednak palenie nie dawało mu takiej przyjemności jak alkohol.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 07-01-2020 o 20:16.
Lord Melkor jest offline  
Stary 30-12-2019, 10:04   #124
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację

Jace wzruszył ramionami. Nie jego sprawa. Alkoholu nie pił, więc również odmówił. Siedział przez chwilę zastanawiając się co dalej? Czekanie na powrót zwiadowców dłużyło się niemiłosiernie...
- Szkoda że nie mam ze sobą książek z biblioteki ojca. - mruknął i wtedy wpadł na pomysł. Miał trochę kartek, mógł napisać własną książkę. Ich obecna podróż obfitowała w wiele istot, i wydarzeń. Mógł prowadzić dziennik, opisywać zarówno faunę, jak i florę puszczy, zwyczaje mieszkańców, ale także taktykę Żelaznych Kłów, rozmieszczenie wojsk, skład i trasy patroli, sojuszników. Na pewno zaowocowałoby to w przyszłości, służąc jako materiał do analizy inwazji. Może nawet będzie to pierwszy i jedyny opis historii jaka właśnie się toczy?
Rozentuzjazmowany wyciągnął ze swojego plecaka tubę na papier, kałamarz i pióro, i wziął się do roboty. Starał się odtworzyć wszystko ze szczegółami, od feralnego dnia, od karczmy, przez uwolnienie ziomków, wysadzenie mostu. Materiały grupował okresami i typami. Oddzielnie militaria, oddzielnie zioła i alchemia. Na innej kupce ułożył opisy spotkanych potworów. W pierwszej kolejności spisywał nagłówki, jakby bał się, że zapomni, następnie chciał się wziąć za opis szczegółowy. Wydarzenia opisywał podziale na daty, tereny i krótką charakterystykę poprzedzającą szczegółowy opis. Zioła i mikstury miał plan opisywać w podziale na wygląd, działanie i składniki (w przypadku mikstur) lub dekokty (w przypadku składników). Spotkane potwory opisywał zgodnie z tableką silnych i słabych stron, ataków specjalnych i właściwości wrodzonych z oznaczeniem pochodzenia w przypadku tych magicznych, taktykę, zwyczaje, pochodzenie, naturalny habitat i zwyczaje, zaś sprawy militarne dzielił na charakterystykę stron, opis zdarzenia i podsumowanie taktyk wraz z własnym komentarzem co można było zrobić lepiej. Był tak pochłonięty pracą, że zdawał się nie zauważać otoczenia i toczącej się wokół dyskusji. Wkrótce wokół niego powstało kilka kupek pergaminów każdy zapisany w części. Poskreślane szybko płonęły jaskrawym ogniem.
Nim zwiadowcy wrócili, miał już posegregowane chronologicznie nagłówki wydarzeń, a także opis unikalnych potworów jakie spotkali, jakby Jace bał się, że zapomni istotnego szczegółu. Przyglądając się wszystkiemu czuł się zmęczony, ale szczęśliwy. Udało mu się uchwycić wszystkie elementy podróży, miejsca i wydarzenia. Z zamyślenia wyrwał go szczegół architektury domu Yastry, w którym zatrzymali się na noc. Przestał bezwiednie pocierać szafirowy pierścień z wygrawerowaną literą B i wziął się za przeszukiwanie kartek.
Jest! Znalazł. Sięgnął po pióro i dopisał opis nietypowego domu, papierowych ścian, wietrznych fletów grających wokoło, spostrzeżenia dotyczące wytrzymałości konstrukcji i funkcjonalności domu. Spojrzał na notatki.
~ To będzie duża księga. ~ pomyślał z zadowoleniem. Musiał dać odpocząć dłoni po kilku godzinach pisania, a i plecy zaczęły go boleć od skulonej pozycji. Odłożył wszystko starannie z dala od ognia i rozpoczął rutynową sesję rozciągania i ćwiczeń. Ćwicząc umysł nie mógł zapomnieć o ciele.
 
psionik jest offline  
Stary 08-01-2020, 08:27   #125
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura zajęła się swoimi sprawami więc nie od razu zwróciła uwagi na wracających ze zwiadu członków drużyny. jej nietoperz był pierwszy do tego jego pisk podniósł się po obozowisku, w wolnym tłumaczeniu było to coś w stylu “Lauro patrz wracają pokieszerowani głupcy!”
Czuła jak jej żołądek się ściska kiedy zobaczyła swojego brata ledwo trzymającego się na nogach.
- Mikel! - jak w końcu odzyskała władzę nad ciałem rzuciła się jemu i złodziejowi naprzeciw. Wzięła chłopaka pod ramię by pomóc mu przejść już te ostatnie kroki. Jak tylko chłopak usiadł dziewczyna pozbierała szybko swoje przybory lecznicze a mijając Emi rzuciła jej wściekłe spojrzenie.
- W coś Ty go wpakowała! - rzuciła gniewnie a jej spojrzenie mówiło że gdyby mogła złodziej stanąłby w tej chwili w płomieniach otchłani. Złodziej nawet nie miał szans odpowiedzieć. Jak i Mikel który już otwierał usta by stanąć w obronie towarzysza przed Gniewem siostry.
- Wiesz co nie zaczynaj nawet! I tak żadnej prawdy mi nie powiesz! ...Kretyni!.... A ty go nawet nie broń! Obaj jesteście Barany! Uparte osły! Mogliście zginąć do tego wydać naszą pozycję przeciwnikom! Debile! Milek to zawsze miał w czubie ale ty powinieneś wiedzieć lepiej niż czyimś życiem balansować na granicy śmierci!

Tyrada trwała przez cały proces opatrywania rannych który sam w sobie był średnio opiekuńczy i delikatny. Choć skuteczny i przy pomocy magii oraz wiedźmińskich sztuczek udało się doprowadzić dwójkę do użytkowania.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 21-01-2020 o 11:54.
Obca jest offline  
Stary 08-01-2020, 10:53   #126
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kharrick ciągle miał czerwone uszy od słów Laury. Wolał jednak nie zadzierać z wiedźmą.
- To ten, skoro już wszyscy wiedzą zabiliśmy trola i powiem, że dziadostwa mają ciężką rękę. To może być nieprzyjemna walka.
Wyciągnął z plecaka pierścień i podał go Jaceowi.
- Nie wiem co to, jeszcze tego nie do końca ogarniam. Miał to jednak na sobie. Oczy chłopaka rozbłysły na moment błękitem gdy sprawdzał pierścień. Mienił się lekko niewidzialną dla nieuzbrojonego oka aurą powodującą delikatne swędzenie czubków palców w których chłopak trzymał przedmiot.
- To pierścień ochronny. - odpowiedział oddając go Kharrickowi.
- Mówicie, że każdy z nich miał podobną aurę? Czy każdy miał taki pierścień? - spytał zwiadowców.
- Miały pierścienie. A ta trolica to nawet miała jakąś szatę. Jak jakiś pokraczny przykład maga. Nie sprawdziłem ich co prawda… będę musiał pamiętać aby o tym nie zapominać.
Wzrok złodzieja spoczął na stercie papierów która otaczała miejsce, w którym siedział Jace. Zdziwił się, lecz postanowił zostawić pytania na później.
Jace spojrzał na przykrótki jaskrawy płaszcz Mikela nie komentując werbalnie spostrzeżenia łotrzyka.
- Miały takie aury, ale tak trollica która im przewodzi miała jeszcze więcej: aury wywołania, przemian, przywołania. Niby słabe, ale to znaczy że ma w rękawie kilka asów. - druid szczęśliwe zajrzał w aury trolli w forcie
- Trolle zorientują się że jednego brakuje, to pewne. Ruszą go poszukać. Najpierw atakujemy szukających czy tych którzy zostaną? -
- Tych co zostaną myślę. Pójdą pewnie z psami co nam utrudni się do nich podkraść zapewne - uznał złodziej.
- Jak już go znajdą i uznają że czas wracać biegiem do fortu, to będziemy mieć jakieś…. hmmmm... Hanskjald zaczął sobie rysować na ziemi pomoce żeby określić czas zanim trolle wbiegną im w plecy - Kilometr, może półtora. Obojętnie których zaatakujemy, walka powinna się skończyć. Czyli może nawet wyjdzie na nasze, bo się podzielą
- Może się mylę, ale jeśli zaatakujemy najpierw tych, co wyjdą to czas nie będzie nas ograniczał i małe szanse, żeby posiłki przybyły w trakcie starcia. - wtrącił się wojownik. -No i zawsze będziemy mogli odsapnąć pomiędzy.
- Tylko jeśli nie wypuszcza wszystkich na raz. - zgodził się Jace. - Ale zgadzam się, że ten występek może paradoksalnie wyjść nam na dobre. -
Kharrick zadumał się.
- Najlepiej by było po prostu sprawdzić jak wyjdzie i pójść zaciukać najpierw tam gdzie ich mniej. Bo ten, jakby nie patrzeć chyba do tego dążymy tak? Mieć ich jak najmniej i największą szansę zaskoczenia. - Zamilkł na moment - Dla mnie to ważniejszym jest już sama walka. Od razu obrzucamy ich ogniem? Sprawnie nam poszło z Mikelem, ale to był tylko jeden trol. Co wy z Laurą możecie zrobić aby nas tak nie pogruchotali? Hannskjald wspominał coś o swoich ogniowych czarach, a wy? Dobrze by było abyście byli poza zasięgiem, aby w razie czego miał kto nas ratować.
Jace zastanowił się chwilkę szukając czegoś wśród papierów. W końcu znalazł, usiadł i zaczął mówić dopisując jednocześnie notatki:
- Mogę odgrodzić ich od nas za pomocą iluzji, skierować ich przeciw sobie, ale to już znacie, pochwycić i spróbować powalić na ziemię… w skrócie zająć ich czymś, żebyście nie mierzyli się ze wszystkimi na raz. - odłożył kartkę z opisem trolla na kupkę kartek z opisem innych stworzeń.
Złodziej pokiwał głową znowu uważniej się przyglądając temu co robi Jace. Potem go oświeciło co zaakcentował głośnym plaśnięciem dłoni w twarz.
- Ej, ale jak one niedługo zaczną szukać tego co ubiliśmy to nie przygotujecie czarów. Plus może być ciemno. O ile oczywiście, go poszukają… Chyba jednak lepiej ogarnąć ten nasz pierwszy pomysł - jęknął siadając obok psionika i niby przypadkiem oglądając co on tam robi.
Rufus po posiłku i wypiciu części zapasów alkoholu Mikela pozwolił sobie na małą drzemkę w międzyczasie, ale informacja że Kharrick i Mikel zabili jednego trolla bez większych problemów, wywołała w nich poruszenie. Zaczął jak najszybciej zakładać swoją zbroję.
- No to z tego co słyszę te bestie są twarde, ale nie dostatecznie twarde by nam sprostać. Dobrze że zabiliście tylko jednego i zostawiliście tyle dla nas. Powinniśmy działać szybko by nie dać im się ogarnąć, ruszajmy zgodnie z naszym planem wywabienia części z nich poza fort i nie czekajmy dłużej. Mój topór zapłonie ku ich zgubie. - Z ekscytacją, wzmocnioną przez krążący w żyłach alkohol, wyrzucał z siebie słowa.
- Spokojnie półbrzydalu. Jak widać, to nie poszło tak łatwo, jak Ci się wydaje. - Mikel mimo ran, brzmiał dosyć wesoło. - Z naszego poprzedniego planu raczej już nici. Powinniśmy spróbować złapać ekipę, którą wyślą na poszukiwanie tego zabitego. No chyba, że pójdą wszyscy, ale jakoś w to wątpię. Nawet oni nie są tak głupi, żeby zostawić fort bez ochrony.
-Ty też teraz wcale taki piękniś nie jesteś. - Rufus spojrzał groźnie na ludzkiego wojownika, choć dla osób znających pół-orka było oczywistym, że się jedynie przekomarza.
- No właśnie, jak się rozdzielą to będzie po naszej myśli. Myślicie że ta trollica co nosi szaty faktycznie jest jakąś czarodziejką, czy to tylko jakiś żart? Słyszałem kiedyś o ogrzych magach, ale nie o trollach czarodziejach.
- Zluzuj chlopie - złodziej ściągnął brwi. - Mikel to ledwo stoi, zaraz mamy noc, a i tak Hannskjald nie przygotuje teraz czarów. Trzeba nam odpocząć.
Poirytowany przetarł twarz. Nie zamierzał jednak pozostawiać pytań bez odpowiedzi.
- Wolę zakładać, że jest czarodziejką. Musimy ich rozdzielić, bo zrobią z nas marmoladę na obiad. A ja podziękuję, nie podoba mi się taka wizja.
-Myślałem, że może ruszyli za wami w pościg? W takim razie dobrze, poczekajmy, ale obserwujmy, czy żaden z nich nie opuszcza fortu, rozumiem, że zajmą się tym zwierzęta druida. - Rufus wziął głęboki oddech i rozczarowany przerwał nakładanie zbroi.
- Poproszę o to Leszego, rano opowie nam ile trolli opuściło fort a ile wróciło. - potwierdził krasnolud - A podczas ataku na fort mogę zapalić cały dziedziniec na parę chwil, ale będą mogli się skryć w budynku, a zwłaszcza ta trollica lubi tam siedzieć. Wtedy będzie miała czas się przygotować, więc pytanie czy podpalić go przed czy za nami? - Hannskjald wyłuszczył swoje pytanie.
- Jeżeli na poszukiwania wyruszą wszyscy, co jest raczej wątpliwe to będąc w budynku, mielibyśmy idealną zasadzkę. Jeśli zostanie tylko ta magiczka to też warto zacząć od niej, a na resztę zostawić ten czar. W innym wypadku powinniśmy zaatakować ich poza fortem, o ile wyruszą dopiero rankiem. - Mikel miał jak zawsze swoje przemyślenia.
Laura sprzątała przybory po oczyszczaniu ran Mikela. Nadal była wściekła na tą dwójkę przygłupów którzy postanowili się prawie zabić dla odrobiny bitki.
-Im prostszy plan tym lepszy, i tak wszystkiego nie damy radę przewidzieć. Popieram, żeby zaatakować grupę, która opuści fort. - wtrącił zniecierpliwiony już Rufus.
- A jak się rano okaże, że nie poszli szukać, to wywabiamy ich jakimś zwierzęciem czy co tam Hannksjald wymyśli i bierzemy na ruszt - dodał złodziej szukając aprobaty w oczach pozostałych.
- Rufus potrafi ten swój topór podpalać, ja mam jeszcze… trzy butelki ognia alchemicznego, Jace swoich ma osiem..? No i Hannskjald może jeszcze ich podpalić swoimi czarami. Coś pominąłem?
- Chyba nie. Mi taki układ pasuje. Teraz lecę w kimę. Jeśli wymyślicie coś lepszego to wyjaśnicie mi rano. - wojownik zaczął się zbierać do snu -Dobrej nocy - rzucił jeszcze, a kilka sekund później było już słychać chrapanie.
- Zazdroszcze mu spokoju sumienia pozwalającego tak szybko zasnąć. - skomentował Jace, gdy jasnym było, że wojownik zasnął.
- W sumie wystarczy nam jeśli w zatrzymamy regenerację na nieptrzytomnym przeciwniku, ale lepiej zrobić to wcześniej. - dodał kilka wskazówek do planu. - Ważne, żeby nie powielać ataków ogniowych w te same trolle w tym samym czasie, na przykład, jeśli Rufus podpali przeciwnika, to ja nie będę atakować ogniem alchemicznym. To pozwoli nam dobrać najmocniejsze ataki, a nie tylko te, które wiemy, że nie zregenerują. Dodatkowo w przypadku czarów i przedmiotów jednorazowego użytku pozwoli ograniczyć ich zużycie jakbyśmy trafili na trolli później. Istotne jest to, żebyśmy obserwowali przeciwników i ponawiali ataki kwasem lub ogniem gdy tylko zaczną z powrotem się regenerować.

***

Po planowaniu Kharrick w końcu nie wytrzymał.
- To co to tam tak pozapisywałeś?
- To? A tak.. cóż… - Jace podrapał się po głowie. - To coś w rodzaju książki. Opis napadu na Phaendar, notatki taktyczne… tam są przeciwnicy - wskazał kupkę papierów po swojej prawej - trolle, hobgobliny, troglodyty… bazyliszek. Na co zwrócić uwagę, jak je pokonać, jak się bronić. Wiesz, to dobra okazja na usystematyzowanie wiedzy, znalezienia pewnych wzorców w taktyce Kłów, coś czego nie widać z bliska. - Jace spojrzał w dół na papiery. Jedynie ledwie słyszalny akcent na końcu zdania sugerował, jakby chciał coś dodać, ale w porę się powstrzymał.
- Z bliska..? Ciekawe, a co jeszcze chciałeś dodać? - złodziej z kolei był odrobinę zmartwiony lecz wolał wszystkiego się dowiedzieć nim cokolwiek więcej powie.
- Czasem na bieżąco trudno jest dostrzec coś, wzór... powtarzalność, którą widać dopiero z pewnej odległości, z perspektywy czasu. - odpowiedział wymijająco. Spojrzał na Kharricka, w jego oczach widać było ból, lekko zaczerwienione oczy gdy ponownie zaczął mówić. Mimowolnie palce spoczęły na sygnecie, który nieświadomie gładził. - Ja… brakuje mi… to znaczy… gdy rozmawialiśmy o Voxie, za pierwszym razem i potem za drugim… w bibliotece ojca były informacje pozwalające lepiej zrozumieć to kim on jest i… - pomimo suchego głosu wyrażającego autentyczne cierpienie wywołane przywołanymi wspomnieniami, Kharrick czuł, że psionik krąży wokół tematu, lub nie mówi całej prawdy. - Pomyślałem, że warto ją odbudować, bazując na tym co przeżyliśmy i tym czego się dowiedzieliśmy. Dodatkowo, jeśli uda nam się to przetrwać, będą to pierwsze i być może jedyne zapiski początku inwazji. Wiesz, napisane przez kogoś, kto tam był, widział i przeżył.
- Czemu pytasz? -
dodał po chwili.
Kharrick łagodnie się uśmiechał kiedy chłopak na niego spojrzał.
- A tak jakoś… Brakuje ci ojca, prawda? - zapytał retorycznie. Sam zaczął grzebać w swoim plecaku walcząc z własnymi myślami. W końcu się zdecydował.
- To ci może trochę pomóc… chociaż na pewno nie jest tak dokładne jak twoje. Nie miałem tyle czasu. - Mówiąc to wyciągnął nieco pomięte kartki zapisane nie tuszem a węglem, przez co pismo powoli stawało się nieczytelne.
- Też piszesz? - uśmiechnął się zdobywając się na drobny żart. - Będę mieć konkurencję! O ile oczywiście będziesz dbać o papier. - przyjrzał się pokrótce notatkom. - To zupełnie… coś innego. Fajne… - wertował kartki - Powinieneś napisać jakąś powieść, ten pamiętnik… masz lekką rękę do pisania takich rzeczy. U mnie to bardziej wyszukany bełkot zrozumiały przez uczonych, niż zwykłych zjadaczy chleba. -
- Wolę powiedzieć, że to ja mam konkurencję. Byłem pierwszy - złodziej się wyszczerzył na moment. - No ale mam wrażenie, że czegoś mi jeszcze nie mówisz. Dlaczego piszesz?
- Pierwszy? - obruszył się chłopak unikając odpowiedzi na pytanie. Nastał moment przeciągającej się ciszy. - Nie chce o tym gadać, ok?
- Kiedyś będziesz musiał. Patrz z ilu rzeczy ja się w końcu wygadałem. Trochę to lepiej na duszy się robi. Jak będziesz gotów to masz moje ucho. Może zaufasz mi z tym jak ja wam ostatecznie zaufałem.
Jace uśmiechnął się kręcąc głową. Dobre podejście, ale nie dał się. Nie dla takiej błahostki. - To nic poważnego, drobnostka. Nie ma o czym gadać. -
- Nie wyglądało jak błahostka. Ja tam ryczałem wielokrotnie jak mi się ojciec zgubił. Oczywiście było to znacznie mniej drastyczne. Żadnych inwazji, porwań, śmierci, wizji… - złodziej zawiesił głos ukradkiem patrząc czy w dobrą nutę uderzył. Skoro Jace uznał, że wcześniejsze wyznania były takie odważne pewnie sam potrzebował odpowiedniego pchnięcia.
- Pudło - uśmiechnął się. - Ale doceniam troskę. Jak będę mieć coś poważnego, będziesz pierwszy z którym pogadam. -
- Chodzi o to, że unikasz Laury od kilku dni? - złodziej zapytał bezczelnie. Dopiero zauważył, że siedzieli po zupełnie przeciwnej stronie od wiedźmy. Przypomniał sobie nawet jak Jace wspominał o tym, że "musieli" ze sobą pogadać przy okazji Voxa. To sprawiło, że westchnął bardzo ciężko.
Jace uśmiechnął się machnięciem ręki zbywając słowa mężczyzny. Nie było sensu tego komentować. - Coś jeszcze? - spytał.
- Ej, to dość ważne. Ja rozumiem, że wam się popsuło i źle ci z tym, ale no… nie będziesz jej unikał do końca świata prawda?
- Dopóki uznam to za konieczne.
~ Po prostu rozstaliśmy się… Laura mnie zostawiła. Przedwczoraj. Możesz dać mi czas na ułożenie się? ~
odpowiedział mentalnie. Nie wiedział kto może być zainteresowany ich rozmową, a miał tę przewagę że mógł sprawić by było to bardziej złożone.
- Mhm. Doobra. To ja mam pomysł, co ty na to, że razem uporządkujemy te nasze zapiski? W sumie nie ma co sobie robić konkurencji. Ty będziesz pamiętał coś, czego ja nie pamiętałem i na odwrót.
- Jasne. - psionik przyjął z ulgą zmianę tematu. -[/i] mogę spisywać szczegóły, sposoby walki taktyki, zostawiać Tobie opisanie wszystkich zdarzeń, opisów jeśli chcesz? Rysunków i planów? -[/i] spytał lekko niepewnie.
- Obawiam się, że w tej strefie jedyną osobą, która wiem, że to potrafi to ta, której imienia wymawiać póki co nie będę. - złodziej zaczął już przeglądać swoje kartki aby nie patrzeć na minę psionika. - Jak już kiedyś wspominałem nie mam talentu do tworzenia. No, ale tak, wolę opisać co się stało. Z opisami mogę pomóc. W sumie znam się nieco na anatomii.
Minęła chwila, którą poświęcili na ustalanie co, które chce zrobić względem ich “dzieła”. Dopiero wtedy Kharrick odważył się dalej podjąć mentalną rozmowę.
~ Myślę, że mogę dać ci nieco czasu, ale nie wiem czy do końca uszanuję twoją potrzebę izolowania się. ~ myśli zabrzmiały trochę jak Emi, a trochę jak Kharricka.
Jace uśmiechnął się. - Dzięki. - dodał wyciągając pióro i atrament. Zachęcającym gestem podał go Kharrickowi. - Proszę bardzo… partnerze.
 
Asderuki jest offline  
Stary 08-01-2020, 13:05   #127
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Noc minęła bohaterom wygodnie, w zasadzie to najwygodniej od wielu dni, ale za to niespokojnie. Warunki były naprawdę przyjemne – kryjówka zapewniała ciszę, suchość i ciepło, którego jesiennym dniom na zewnątrz coraz bardziej brakowało. Tym bardziej, że na zewnątrz rozpadał się całkiem spory deszcz. Ot, istna sielanka, którą psuł jedynie fakt, że gdzieś w okolicy kręci się banda trolli, gotowa rozszarpać i pożreć każdego, kogo tylko znajdzie. Chyba Mikel jako jedyny spał mocno, ale można to było wytlumaczyć ranami i zmęczeniem walką. Jace i Kharrick spędzili sporo czasu nad notatkami, na moment zapominając o gnębiących ich problemach. Laura i Hannskjald starali się przygotować odpowiednio do zbliżającej walki, zaś Rufus i Cirieo spali niespokojnie - jeden z ekscytacji, a drugi najpewniej męczony koszmarami.

Na szczęście, przez noc do niczego złego nie doszło i jedyną istotą, która odnalazła rankiem obozowisko, był liściasty przyjaciel druida. Maleńki zielony stworek, używający dużej skorupy orzecha niczym hełmu i kilku liści jako płaszcza, kręcił się po głównej sali, wymachując trzymaną gałązką i relacjonując w leśnym:
- Dwa trolle z psem poszły w las przed zmrokiem i wróciły z ciałem trzeciego, niedźwiedzia i jeszcze dwóch jeleni. Potem zjadły wszystko, nawet tego śmierdzącego trolla! Teraz siedzą już cały czas w środku, jeden cały czas na murze, a psy łażą po dziedzińcu. Próbowałem załatwić jednego, ale nawet mnie nie zauważył – ostatnie słowa powiedział z wyraźnym smutkiem - Chyba już w nic nie grają. Ta w długich szatach dużo krzyczała na resztę, jednemu nawet łapę urwała –

Poranek był bardzo chłodny, ale na szczęście przestało padać – deszcz mógłby utrudnić używanie ognia przeciwko obecnym „właścicielom” fortu Nunder.
 
Sindarin jest offline  
Stary 08-01-2020, 14:13   #128
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Był lekko zaspany po przyjemnie spędzonym wieczorze i kawałku nocy. Był zadowolony. Dlatego też, kiedy zobaczył leszego i jeszcze go zrozumiał coś w nim wewnętrznie puściło. Kawałek lodu stopniał odsłaniając wrażliwszą naturę.

- Jaki on uroczy. Dlaczego on jest taki uroczy? - zapytał bez namysłu biorąc istotkę na ręce. Przez chwilę się z nim bawił trącając go lekko palcem. Ten wymachiwał swoja malutką gałązką co tylko potęgowało rozbawienie złodzieja. Potem oprzytomniał.

- A... e... khm - z napływającą czerwienią na twarzy oddał druidowi jego towarzysza. - Fort Nunder. Tak. Nie wiem czy nam się ich uda teraz wywabić. Próbujemy mimo to? Au! - jęknął kiedy dostał żołędziem po głowie rzuconym przez leszego.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 08-01-2020 o 14:29.
Asderuki jest offline  
Stary 08-01-2020, 20:44   #129
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Rufus skończył ubierać się w zbroję, czuł się wyspany i gotowy do działania, jak chyba jeszcze nigdy podczas tej wyprawy. Roześmiał się, widząc jak tak ponury ostatnio złodziej bawi się z maskotką druida. Może Jace i Laura zdołali już mu pomóc rozwiązać jego problem, którego pół-ork nie zdołał zrozumieć, i w związku z tym miał teraz lepszy humor?

-No, zabawny jest, czy on urośnie i będzie jakąś potężną drzewną istotą?- rozbawiony spytał się druida.

-A co do trolli, to zostało 4, tak? Mimo wszystko spróbowałbym jednego albo dwa wywabić, nie są chyba na tyle sprytne by nie było to niemożliwe, prawda? - Dodał, patrząc już poważniej na swoich towarzyszy.
-
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 08-01-2020 o 20:47.
Lord Melkor jest offline  
Stary 10-01-2020, 02:47   #130
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Może i dobrze że nie zauważył, jeszcze by wiedzieli że na nich polujesz. Dziękujemy ci. - ubawiony druid zrelacjonował towarzyszom to co mówił leszy - Może nagle zamarzyło ci się zamieszkać przy sadzie jabłoni? To jego domena, drzewa, i być może akurat pomagałby ci jeden z jego braci - zanęcił pytaniem Kharricka, ciekaw przyczyny nagłego zainteresowania małym roślinnym towarzyszem. Żołądź który przed chwilą odbił się od jego głowy eksplodował na ziemi z hukiem małej petardy.

Odpowiedź dla Rufusa wymagała zastanowienia i sięgnięcia pamięcią znacznie dalej niż do czasu kiedy ukształtował tego konkretnego leszego - Nie urośnie i raczej nie słyszałem by leszy rosły w siłę. Mądrość idącą z wiekiem - tak, tak samo jak ludzie, ale nie słyszałem by któryś zmienił się w inne stworzenie. Choć kto tam wie -

Krasnolud z jakiegoś powodu wyraźnie po porannych medytacjach miał dużo bardziej melancholijny nastrój niż dzień wcześniej.
- No to tak jak ustaliliśmy, spróbujemy wywabić je w na tamto skrzyżowanie. Jak ruszą to ruszą, ale skoro jeden siedzi na czatach na murze to nie będzie problemu żeby zauważyli zwierzę, pytanie co z tym zrobią. -

Przygotowania druida okazały się nadzwyczaj szerokie. Rozsądnie poprosił Laurę o dalsze leczenie. W odwodzie w zasadzce znów pojawiły się oba bizony, a na niebie na trolle czekał orzeł. Że pokrył siebie i Lawinę zaklęciem które u niej objawiło się grubymi kępami twardej sierści, a u niego fałdami grubej skóry i zmarszczkami i na korze drzewnej, też nie było takie dziwne. Że siedzący wysoko na drzewie Leszy otrzymał alchemiczny ogień i przykaz nie atakowania z powietrza dopóki nie zaatakuje Mikel, było już troszeczkę przesadą.

Ale nie dość że zamienił się w wielkie, nabite mięśniami kocisko z wielkimi kłami i prążkowanym futrem - wciąż z pomarszczoną jak kora skórą - to jeszcze wlazł tak do nieodległej sadzawki i wyszedł okuty lodową skorupą niczym napierśnikiem.

Kiedy wszystko zostało już powiedziane i zrobione, w końcu poprosił Lawinę o próbę wywabienia trolli z fortu, sam także ruszył za nią, ale ze względu na swój nietypowy wygląd trzymał się przyczajony za drzewami i na dużo większy dystans. I tak musiał wrócić do pozostałych nieco przed atakiem, bo część darów natury które im obiecał działała zbyt krótko, ale nie chciał pozostawiać towarzyszki samej z trollami.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 10-01-2020 o 03:01.
TomBurgle jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172