Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2019, 16:48   #206
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Niepewnie, Kadir wyłonił się zza wozu. Pająkowaty stwór był martwy, smok, zaszył się pod ziemią. Czyżby walka dobiegła końca? Czyżby, czyżby przeżył? Tak, przeżył! No... oczywiście, że przeżył, innej możliwości nie było, wszak wszystko przewidział i cała bitwa potoczyła się zgodnie z jego wyśmienitym planem! no prawie.
Kadir otrzepał ostentacyjnie pył z bogato zdobionej szaty. Rozejrzał się ponownie. Trudno było "majestatycznie" kroczyć poprzez pustynię, powracając z kryjówki... Przez chwilę rozważał, by poczekać na swoje sługi, by przeniosły go lektyką... wreszcie zrezygnował. Ponownie rozwinął skrzydła i podfrunął bliżej do pozostałych.

- Mój drogi Nathanie lu, przyznaję, iż po twoim wspaniałym i jakże wzbudzającym podziw przedstawieniu z archontami, i owszem uległem takiej owoż impresji, iż musi być to dla ciebie drobny drobiazg, aby zamknąć te portale. Wybacz mi wszak, gdyż stary i głupi jestem i bywa i owszem iż mylę gwiazdy z ich odbiciem w jeziorze. Nie chciałem wszak sugerować, iż umyślnie lub z jakiego kol wiek zaniedbania, utrzymujesz owe portale otwartymi. - Kadir ukłonił się przepraszająco.

Spojrzał w stronę swych wojowników, którzy w trójkę krążyli na niebie w miejscu, gdzie zniknęły sługi elfki. Dwójka uciekała jeszcze gdzieś, odpędzona przez święty blask elfiej suki. Cóż... wrócą za chwilę.
Dwójka pieszych wojowników, okrążała właśnie martwego pająka, by zająć pozycję obok swego pana.
Sharke... cóż... nadal wraz z jego eterycznym wierzchowcem męczyła się w ciasnych i omierzłych uściskach czarnych macek. Lecz już niebawem zaklęcie powinno się wyczerpać.
A Kiri... nadal leżała martwa w piasku. Jej piękne i delikatne niegdyś ciało przeszyte trzydziestoma strzałami. Jej śmierć starła cudowny uśmiech z tych wykręconych obecnie w pośmiertnej masce ust. Kadir zatrzymał się na chwilę przy niej. Przyklęknął nawet i pogładził po wyschniętej i popękanej skórze. Szczerze ją lubił. A teraz? Elfka zniszczyła jedno z jego lepszych dzieł. Zdmuchnęła tkliwy płomień jej egzystencji.
- Gdy się już uwolnisz, zabierz ją do mego wozu. - rzekł cicho do Sharke. A potem podniósł się, ciężko, jak starzec, na jakiego wyglądał.

Kadir skierował swój wzrok ku portalom, starając się zbadać ich magiczne energie.
- Elfka jest kluczem do zamknięcia jednego z nich? - Podłapał słowa Nathanie la. Po czym westchnął ciężko. Nie podobało mu się, że potrzebują jej żywej. Miał nadzieję, że będzie mógł stanąć nad jej zimnym trupem i wygłosić przemowę, jak to kończą ci, którzy podnoszą rękę na majestat arcymaga - a co za tym idzie, na niego, gdyż Kadir był tu żywym awatarem władzy i potęgi swego pana. I uwielbiał to. Cóż, smok pozbawił go już tej przyjemności. Jednak Kadir był gotów pogodzić się z utratą przemijającej wszak przyjemności. Ważne było, że elfkę spotka zasłużony los.
A teraz? Czy na poważnie rozważał ocalenie dziwki, by zamknąć jakiś tam portal? Kadir zacisnął zęby. Przez chwilę kalkulował płynące z tego korzyści i potencjalne straty.
No dobrze... trzeba to zrobić - postanowił ostatecznie, aczkolwiek niechętnie. Racjonalna analiza wygrała ponownie z przywarami własnego ego.

Przybysz - biały solny... ehm... ktoś? - na chwilę wytrącił Kadira z przemyśleń. Pojawienie się genasiego było, nieprzewidziane i dziwne. Cóż. Nie jego sprawa. Kadir skupił się na nawiązaniu kontaktu ze smokiem i - jak kol wiek niechętnie - na odzyskaniu elfki.

~ Drogi smoku... ~ rozpoczął nieco infantylnie telepatyczne przesłanie, mając w nadziei, iż smok nie zagłębił się jeszcze nazbyt głęboko w ziemi. Kadir podfrunął w w stronę miejsca, w którym smok zniknął. Mag szukał jego śladu, zwykle udawało mu się wyczuć obce umysły na sporą odległość...
~ Obawiam się, że doszło do pewnego godnego pożałowania nieporozumienia w szaleństwie bitwy. Nasza zwada jest z elfką, nie wszak z tobą. Wybacz proszę, jeśli sprawiliśmy ci niedogodność. Jeśli chcesz wrócić do siebie, nie będziemy ci przeszkodą. Z tego co widzę, twoja kraina jest wielokroć bogatsza w miłe dla oka krajobrazy niż nasze spalone słońcem pustkowia. ~ Kadir dalej rozglądał się dookoła, szukając gada.
~ Jeśli pragnął byś zaś pozostać, z przyjemnością przedstawił bym cię wpływowym osobom i zaproponował owocną dla wszystkich współpracę.
~Jakoby jednak, wpierw mamy mały problem do rozwiązania, mianowicie wypaczone portale, które uporczywie odmawiają zamknięcia się.
~ Kadir wreszcie przeszedł z uprzejmości do sedna.
~ Wdzięcznym bylibyśmy, gdybyś oddał nam elfkę, choćby na kilka chwil, byśmy mogli zamknąć portale. Z twej krainy może i nic nam nie grozi, przypuszczam, iż żaden inny drapieżnik nie odważył by się podejść tak blisko twoich ziem, lecz drugi portal... ten zakorzeniony jest w ojczyźnie demonów i ów pająk był prawdopodobnie jedynie pierwszym, który na niego natrafił, dalsze demony mogą przejść lada chwila. Pogrążą nie tylko naszą skromną krainę w chaosie, lecz, z uwagi na bliskość drugiego portalu do pierwszego, z pewnością połaszą się na bardziej soczysty kąsek, jakim im zapewne będzie się jawiła twoja ojczysta ziemia. ~ Kadir czekał na odpowiedź smoka.
 
Ehran jest offline