|
Pytanie Cirieo wytrąciło Rufusa ze stanu błogiego relaksu, w tej jamie czuł się prawie jak w domu… Przełknął ślinę i resztki pieczonej przy ognisku kiełbaski, zastanawiając się co odpowiedzieć niziołkowi. Jace i Laura rozmawiali ostatnio długo z Kharrickiem, czy powinien ciągnąć ich za język? Ale z drugiej strony, dlaczego on nie miał prawa wiedzieć?
-Z tego co rozumiem, on bardzo niedawno nauczył się magii i kontrolowanie nowej mocy nie idzie mu łatwo. Może Jace i Laura wiedzą więcej? - przeniósł spojrzenie na towarzyszy.
- Kharrick… to dość skomplikowana postać. - odpowiedział po dłuższej chwili Jace. - Jego stan… cóż, można to tłumaczyć po części wpływem mocy, ale będzie to dość spore uproszczenie. - zamilkł.
- Nie jest to niebezpieczne, a przynajmniej nie w taki sposób jak myślicie... ale monitoruje sytuację. - dodał jakby chciał uspokoić siedzących wokół. - To w jaki sposób jest niebezpieczne? - zapytał niziołek ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. - W taki w jaki garnek z wrzątkiem może być niebezpieczny dla kilkulatka, ale nie dla jego matki. - odpowiedział z pewnym zniechęceniem, lub nawet lekceważeniem. Obgadywanie towarzyszy nie należało do jego ulubionych zadań, w zasadzie w ogóle wolał słuchać innych od gadania o nich. - Nie przejmuj się Cirieo, jesteśmy barwną zgrają, ale całkiem sprawną w... tym co umiemy. - Jace zawahał się. Chciał powiedzieć “zabijaniu”. Tak, byli w tym dobrzy. Oni: Mikel, Rufus, Kharrick, Hannskjald rozumiejący prawo natury i konieczność zabijania, czy nawet Laura - w swojej nieprzejednanej, nieempatycznej osobowości. Spojrzał na nią pustymi, jakby niedowidzącymi oczami. Ogień wydał się cieplejszy i ciekawszy toteż zamilkł wpatrzony w chaotyczne języki ognia oblizujące drewno niczym dzieci owocowe lody Jet w gorące letnie popołudnie.
-Kharrick to nie tylko Kharrick. Lubi mieć swoje tajemnice i póki sam nie zdecyduje się o nich powiedzieć nikt ich z niego nie wyciągnie. No i lubi kłamać w żywe oczy. - Powiedziała prosto z mostu Laura. - Jest w ten sposób irytujący, może wydawać się że nie stoi kompletnie z nami. Niemniej jest przydatny i nadal jest po naszej stronie. - Mhm… - mruknął niziołek, chyba nie do końca przekonany - To nie jest tak, że wam nie ufam, na Iomedae, uratowaliście mi życie! Jeśli wy ręczycie za Kharricka, to chyba nie mam powodu, by się czegokolwiek obawiać, prawda? - uśmiechnął się lekko.
Rufus spojrzał badawczo na Laurę, lubił ją ale wydawała się taka jakaś skryta i zimna…..ciekawe co o nim myślała? Potrząsając głową, obrócił się w stronę niziołka. - Jeżeli Laura i Jace ufają Kharrickowi, to ja też mu zaufam… jak widziałeś razem jesteśmy niepokonani. Wygląda na to, że twoi Łowcy dostali w tyłek i tylko my stoimy na drodze Żelaznych Kłów. - stwierdził dobitnie. - Może ktoś jeszcze przeżył… - w głosie Cirieo nie było zbyt wiele pewności - Mamy sporo małych kryjówek rozsianych po Fangwood, może pozostali zdołali do nich dotrzeć - -Wiesz gdzie znajdują się te kryjówki? Pewnie ktoś tam się ukrył...w końcu te lasy to wasz teren, prawda?- westchnął Rufus, któremu zrobiło się trochę żal Cirieo, tamten musiał patrzeć na śmierć swoich kompanów.
Podszedł do pakunków Mikela, stwierdzając że ten nie obrazi się, jak pożyczą sobie trochę piwa, w końcu sam poszedł sobie na zwiad a ich tu zostawił… Rzeczywiście, wśród tobołków chłopaka uchowała się nieduża szklana flaszka pełna miodu pitnego. Rufus był pewien, że Mikel prawie codziennie wyciągał z plecaka jakieś trunki, a mimo to coś zostało?
Jace z coraz większym niedowierzaniem przyglądał się Rufusowi. - Nie wiedziałem, że… - szukał właściwego słowa - jesteście w tak dobrej komitywie - wybąkał w końcu. Nie spodziewał się, że ktoś może przetrząsać prywatne rzeczy drugiej osoby, zabierać i częstować innych cudzym dobytkiem. To się nazywało kradzież. Spojrzał na Laurę, czy zareaguje w jakiś sposób? W końcu to rzeczy jej brata.
Cirieo przyjął flaszkę z szerokim uśmiechem i pociągnął solidny łyk - Niezłe, tylko mi teraz fajki brakuje… Co do kryjówek, znam kilkanaście, a w fortach mieliśmy zaszyfrowane mapy z ich lokacjami. Na razie sprawdzanie ich to trochę strzelanie na oślep - nie wiemy, kto mógł gdzie się zaszyć. Za jakiś czas sami zaczną wychodzić i sprawdzać teren.
- Zobaczcie, co jeszcze znalazłem, ktoś z was to lubi? - Pół-ork wyciągnął jeszcze 3 fajki, które znalazł u Mikela.
-To mapy będą w tym forcie? - podpytał się niziołka. - Kiedyś na pewno były, ale przy tych zniszczeniach nie liczyłbym na to - Cirieo sięgnął po fajkę.
- Nie dziw się tak Rufus i Mikel sporo się przyjaźnili zanim zaczęliśmy podróżować. - Wyjaśniła Jaceowi wiedźma. - Mikel nie ma w swoich rzeczach jakiś kompromitujących go rzeczy i nie przejmuje się takimi rzeczami za bardzo. - Na propozycje półorka grzecznie odmówiła ona wolała nie pić przed walka.
-Na pewno się nie napijesz, ani nawet fajki nie zapalisz? -Rufus spojrzał na Laurę nieco rozczarowany. Następnie wyciągnął ze swoich rzeczy pergamin z rysunkami, które znalazł w rzeczach zabitej przez nich hobgoblińskiej zwiadowczyni, w tym przedstawiające chyba jej kochanka lub krewnego.
-Całkiem ładnie, prawda? Nasi znienawidzeni wrogowie, a są zdolni do tworzenia ładnych rzeczy, mają rodziny, bliskich. Nie powinniśmy chyba zanadto się nad tym zastanawiać, prawda?
- Trudno rzec, nie zmienia to faktu że w dużej mierze albo oni albo my. Też mamy rodziny i kochanków. - Laura wzięła rysunek do ręki i obejrzała. - Owszem ktoś się postarał.
-Dokładnie, to oni nas zaatakowali, więc to nasza sprawa jest słuszna. My nie chcemy najechać ich domu i wszystkich wybić albo zmienić w niewolników, chcemy tylko złamać ich siłę i przepędzić... - Pół-ork zastanawiał się dalej, próbując fajki. Jednak palenie nie dawało mu takiej przyjemności jak alkohol.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 07-01-2020 o 20:16.
|