Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2019, 00:02   #123
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację

Pytanie Cirieo wytrąciło Rufusa ze stanu błogiego relaksu, w tej jamie czuł się prawie jak w domu… Przełknął ślinę i resztki pieczonej przy ognisku kiełbaski, zastanawiając się co odpowiedzieć niziołkowi. Jace i Laura rozmawiali ostatnio długo z Kharrickiem, czy powinien ciągnąć ich za język? Ale z drugiej strony, dlaczego on nie miał prawa wiedzieć?
-Z tego co rozumiem, on bardzo niedawno nauczył się magii i kontrolowanie nowej mocy nie idzie mu łatwo. Może Jace i Laura wiedzą więcej? - przeniósł spojrzenie na towarzyszy.
- Kharrick… to dość skomplikowana postać. - odpowiedział po dłuższej chwili Jace. - Jego stan… cóż, można to tłumaczyć po części wpływem mocy, ale będzie to dość spore uproszczenie. - zamilkł.
- Nie jest to niebezpieczne, a przynajmniej nie w taki sposób jak myślicie... ale monitoruje sytuację. - dodał jakby chciał uspokoić siedzących wokół.
- To w jaki sposób jest niebezpieczne? - zapytał niziołek ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- W taki w jaki garnek z wrzątkiem może być niebezpieczny dla kilkulatka, ale nie dla jego matki. - odpowiedział z pewnym zniechęceniem, lub nawet lekceważeniem. Obgadywanie towarzyszy nie należało do jego ulubionych zadań, w zasadzie w ogóle wolał słuchać innych od gadania o nich.
- Nie przejmuj się Cirieo, jesteśmy barwną zgrają, ale całkiem sprawną w... tym co umiemy. - Jace zawahał się. Chciał powiedzieć “zabijaniu”. Tak, byli w tym dobrzy. Oni: Mikel, Rufus, Kharrick, Hannskjald rozumiejący prawo natury i konieczność zabijania, czy nawet Laura - w swojej nieprzejednanej, nieempatycznej osobowości. Spojrzał na nią pustymi, jakby niedowidzącymi oczami. Ogień wydał się cieplejszy i ciekawszy toteż zamilkł wpatrzony w chaotyczne języki ognia oblizujące drewno niczym dzieci owocowe lody Jet w gorące letnie popołudnie.
-Kharrick to nie tylko Kharrick. Lubi mieć swoje tajemnice i póki sam nie zdecyduje się o nich powiedzieć nikt ich z niego nie wyciągnie. No i lubi kłamać w żywe oczy. - Powiedziała prosto z mostu Laura. - Jest w ten sposób irytujący, może wydawać się że nie stoi kompletnie z nami. Niemniej jest przydatny i nadal jest po naszej stronie.
- Mhm… - mruknął niziołek, chyba nie do końca przekonany - To nie jest tak, że wam nie ufam, na Iomedae, uratowaliście mi życie! Jeśli wy ręczycie za Kharricka, to chyba nie mam powodu, by się czegokolwiek obawiać, prawda? - uśmiechnął się lekko.
Rufus spojrzał badawczo na Laurę, lubił ją ale wydawała się taka jakaś skryta i zimna…..ciekawe co o nim myślała? Potrząsając głową, obrócił się w stronę niziołka.
- Jeżeli Laura i Jace ufają Kharrickowi, to ja też mu zaufam… jak widziałeś razem jesteśmy niepokonani. Wygląda na to, że twoi Łowcy dostali w tyłek i tylko my stoimy na drodze Żelaznych Kłów. - stwierdził dobitnie.
- Może ktoś jeszcze przeżył… - w głosie Cirieo nie było zbyt wiele pewności - Mamy sporo małych kryjówek rozsianych po Fangwood, może pozostali zdołali do nich dotrzeć -
-Wiesz gdzie znajdują się te kryjówki? Pewnie ktoś tam się ukrył...w końcu te lasy to wasz teren, prawda?- westchnął Rufus, któremu zrobiło się trochę żal Cirieo, tamten musiał patrzeć na śmierć swoich kompanów.

Podszedł do pakunków Mikela, stwierdzając że ten nie obrazi się, jak pożyczą sobie trochę piwa, w końcu sam poszedł sobie na zwiad a ich tu zostawił… Rzeczywiście, wśród tobołków chłopaka uchowała się nieduża szklana flaszka pełna miodu pitnego. Rufus był pewien, że Mikel prawie codziennie wyciągał z plecaka jakieś trunki, a mimo to coś zostało?
Jace z coraz większym niedowierzaniem przyglądał się Rufusowi. - Nie wiedziałem, że… - szukał właściwego słowa - jesteście w tak dobrej komitywie - wybąkał w końcu. Nie spodziewał się, że ktoś może przetrząsać prywatne rzeczy drugiej osoby, zabierać i częstować innych cudzym dobytkiem. To się nazywało kradzież. Spojrzał na Laurę, czy zareaguje w jakiś sposób? W końcu to rzeczy jej brata.
Cirieo przyjął flaszkę z szerokim uśmiechem i pociągnął solidny łyk - Niezłe, tylko mi teraz fajki brakuje… Co do kryjówek, znam kilkanaście, a w fortach mieliśmy zaszyfrowane mapy z ich lokacjami. Na razie sprawdzanie ich to trochę strzelanie na oślep - nie wiemy, kto mógł gdzie się zaszyć. Za jakiś czas sami zaczną wychodzić i sprawdzać teren.
- Zobaczcie, co jeszcze znalazłem, ktoś z was to lubi? - Pół-ork wyciągnął jeszcze 3 fajki, które znalazł u Mikela.
-To mapy będą w tym forcie? - podpytał się niziołka.
- Kiedyś na pewno były, ale przy tych zniszczeniach nie liczyłbym na to - Cirieo sięgnął po fajkę.
- Nie dziw się tak Rufus i Mikel sporo się przyjaźnili zanim zaczęliśmy podróżować. - Wyjaśniła Jaceowi wiedźma. - Mikel nie ma w swoich rzeczach jakiś kompromitujących go rzeczy i nie przejmuje się takimi rzeczami za bardzo. - Na propozycje półorka grzecznie odmówiła ona wolała nie pić przed walka.
-Na pewno się nie napijesz, ani nawet fajki nie zapalisz? -Rufus spojrzał na Laurę nieco rozczarowany. Następnie wyciągnął ze swoich rzeczy pergamin z rysunkami, które znalazł w rzeczach zabitej przez nich hobgoblińskiej zwiadowczyni, w tym przedstawiające chyba jej kochanka lub krewnego.
-Całkiem ładnie, prawda? Nasi znienawidzeni wrogowie, a są zdolni do tworzenia ładnych rzeczy, mają rodziny, bliskich. Nie powinniśmy chyba zanadto się nad tym zastanawiać, prawda?
- Trudno rzec, nie zmienia to faktu że w dużej mierze albo oni albo my. Też mamy rodziny i kochanków. - Laura wzięła rysunek do ręki i obejrzała. - Owszem ktoś się postarał.
-Dokładnie, to oni nas zaatakowali, więc to nasza sprawa jest słuszna. My nie chcemy najechać ich domu i wszystkich wybić albo zmienić w niewolników, chcemy tylko złamać ich siłę i przepędzić... - Pół-ork zastanawiał się dalej, próbując fajki. Jednak palenie nie dawało mu takiej przyjemności jak alkohol.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 07-01-2020 o 20:16.
Lord Melkor jest offline