Dzięki chwilowej drzemce ból zelżał. „Co oni chcą nas tu zabić”- pomyślał- zanim dolecimy umrzemy z bólu głowy i ta stalowa nieistniejąca puszka będzie naszym grobem. Siadłem na skraju pryczy. Naprzeciw mnie siedział jakiś facet latynoskiej karnacji. Twarz trzymał w rękach. –„Pewnie tez mu bania pęka”- pomyślał- wielcy naukowcy wymyślają latające talerze a nie potrafią przewidzieć prostego bólu głowy.
- Hej- zacząłem trochę niepewnie- Tom jestem będziemy sąsiadami w czasie loty. Pewnie łeb Ci pęka jak i mi. Kac przy tym to małe piwo. Rozglądnę się w tej tak zwanej kuchni czy ktoś z tych doktorów nie schował tam leków na ból głowy.
Wstałem i poszedłem do „kuchni” poszukać proszków na ból głowy. Może to pozwoli mi przełamać pierwsze lody z resztą załogi |