Machavellian nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, gdy po linie udało mu się wdrapać na pokład. Mina mu jednak zrzedła gdy na horyzoncie pojawił ten pieprzony statek piracki. Nie był w stanie dokładnie określić ilu zbirów jest na pokładzie, ale bez wątpienia mieli przewagę liczebną.
-Bierzcie i szukajcie broni! Musimy walczyć inaczej wszyscy zginiemy! Ten statek zaraz zatonie, jeśli nie przejmiemy tamtej łajby wszyscy się kurwa potopimy – krzyknął do tych, którzy wydostali się z ładowni a następnie nachylił nad włazem, gdzie kotłowali się pozostali, wciąż uwiezieni w śmiercionośnej pułapce. Tych, których mógł, próbował wciągnąć na pokład, wyciągając do nich rękę. Do reszty krzyknął.
- Boczny właz! Wyważcie boczny właz! Kto nie umie pływać niech skorzysta z tej drewnianej platformy! Zaraz wam zrzucę linę po burcie!