Pieczara już od samego progu, którego rzecz jasna nie miała, otuliła drużynę lepkimi i wilgotnymi wyziewami, które cuchnęły zgnilizną i zimną ziemią. Z głębi jaskini wydobywał się dość mroźny podmuch, ale nie zrobił on na nikim specjalnego wrażenia. Po długiej podróży w deszczu i lodowatym wietrze znad morza, tego typu podmuchy były wręcz czymś oczekiwanym i dającym nadzieję na odrobinę wytchnienia.
Blask pochodni wydobywał z mroku olbrzymie stalaktyty, które wyglądały niczym kły olbrzymiej bestii, żądnej krwi i mięsa.
- Powtórzmy - rzekł Simic, dowódca wojsk książęcych, zwany zwany Krva Saka, co w tutejszej mowie znaczyło tyle co Krwawa Pięść - Plan jest prosty. Macie odnaleźć tego zwierzoludzia i bez żadnych ceremoniałów, ani wyrzutów go zabić. Nie dajcie się zwieść, bo w tym momencie przyjmie on zapewne ludzką postać i będzie próbował wzbudzić w was litość. Nie ulegnijcie temu, bo będziecie zgubieni. Bestia jest sprytna i potrafi omamić zmysły. Dlatego najlepiej strzelajcie w plecy, albo wbijcie mu w nie miecz lub sztylet. Tutaj macie plany jaskini, ale myślę, że nie będą one wam potrzebne. Bestia pewnie kryje się niedaleko wyjścia. Strzeżcie się i powodzenia.
Simic wręczył Halvarowi zwiniętą w rulon mapę i klepnął po przyjacielsku w plecy.
***
Szeroki na ponad dwa metry tunel schodził ostro w dół. Po kilkunastu krokach grunt wypłaszczył się niemal całkowicie. Wystarczyło przejście tak krótkiego odcinka, aby wszyscy członkowie Bród Mocy zdali sobie sprawę, że jaskinia nie jest dziełem natury, a wprawnych budowniczych, którzy zapewne poświecili wiele lat, żeby wykuć tego typu tunele w litej skale.
Nie tylko ślady narzędzi na ścianach i podłodze świadczyły o tym, że podziemny kompleks jest dziełem rąk ludzkich. W kilku miejscach widać było wnęki, które niewątpliwie służyły jako miejsce do umieszczania kaganków i pochodni.
W końcu cała drużyna znalazła się w dość rozległej okrągłej komnacie. Na pierwszy rzut oka wydawała się ona pusta. Odchodziły od niej trzy korytarze. Wedle mapy jeden z nich prowadził dalej w dół, a dwa pozostałe po krótkim korytarzu przeradzały się w kolejne komnaty.
Poszukiwania zatem czas zacząć.