02-01-2020, 17:33
|
#95 |
| Bladin
Śledzony schodził w dół wzgórza wychodząc ze starej, bogatszej części miasta. Krasnolud musiał wyciągać swoje nogi, bowiem tamten poruszał się szybko. Człowiek zatrzymał się przy jednym z domów, gdzie sytuacja powtórzyła się. Ktoś otworzył drzwi, dokonano szybkiej wymiany bez słów, a mężczyzna ruszył w dalszą drogę. Gladenson nie był pewny, czy został zauważony, ale w pewnym momencie tamten wykorzystał zamieszanie związane z wozem blokującym ulicę, wmieszał się w tłum i zniknął z oczu Bladina. Było to już blisko doków. Peter
Hochmeister wykorzystywał swoje wykształcenie jako przykrywkę pozwalającą mu na spokojne obserwowanie kamienicy. To był dobry pomysł, nikt nie zwracał uwagi na kolejnego natchnionego kapłana czy nawiedzonego wieszcza głoszącego prawdy boże. W końcu drzwi otwarły się, a z domu wyszła znana mu już kobieta, niosąc jakiś wiklinowy koszyk. Szła powoli, powłócząc nogami, a gdy mijała Petera ten zauważył zamglone spojrzenie. Snorri
Ognisty czub na głowie zabójcy sprawiał, że ciężko było go brać za zwykłego krasnoluda. Mężczyzna z winem wysłuchał go, krzywiąc się lekko, gdy okazało się, że interes zamienił się w prośbę o pomoc. - Ee, a czy Huydermany mogą zarobić na tej dziewce czy naszyjniku?
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
| |